Pobrali się w przeddzień uderzenia Irmy. O sukni ślubnej nie było mowy!
Lauren Durham i Michael Davis planowali tradycyjny ślub. Ona miała już przygotowaną suknię ślubną, a on elegancki frak. Mieli pobrać się w połowie września, jednak w ostatniej chwili zdecydowali się przypieczętować swój związek w bardzo niekonwencjonalny sposób. Gdy nad Florydę nadciągał huragan Irma, ci postanowili nie czekać ani chwili dłużej. Tą historię żyje dziś cały świat.
12.09.2017 16:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do niedawna Lauren Durham marzyła o tym, by w dniu swojego ślubu wyglądać jak księżniczka. Ona i jej ukochany od dawna przygotowywali się do tego wyjątkowego wydarzenia. Uroczystość miała odbyć się na plaży wśród najbliższych. Wszystko było już dopiętę na ostatni guzik, ale finał tej historii miał niewiele wspólnego z ich pierwszą wizją.
Lauren i Michael pracują w Lotnictwie Gwardii Narodowej (Air National Guard). W związku z informacjami dotyczącymi nadciągającego nad Florydę huraganu Irma, oboje w gotowości czekali na znak, by ruszyć na pomoc poszkodowanym. W tym czasie jeden ze znajomych zażartował: "A może weźmiecie ślub w czasie uderzenia Irmy?". Na początku wszyscy zaczęli się śmiać, a potem 24-letnia Lauren stwierdziła, że to całkiem niezły pomysł.
Ślubu udzielił im ich przyjaciel. Powiedzieli sobie "tak" ubrani w mundury. Podczas ceremonii obecni byli ich przyjaciele z pracy i kilka obcych osób z najbliższej okolicy. Jeden z nich przyszedł z pomarańczowymi kwiatami, które wręczył im w ramach prezentu.
Zamiast tortu, wszyscy jedli Skittlesy i świetnie się bawili. Jak można się spodziewać, wesele w takich okolicznościach było prawdziwą przygodą. Para twierdzi, że to był napiękniejszy dzień w ich życiu.