Poczucie zagrożenia może zbliżyć? "Drobne nieporozumienia schodzą na dalszy plan"
– Wiele par przyznaje, że poczucie zagrożenia z zewnątrz raczej je zbliża do siebie, bo w obliczu bardzo dużego kryzysu te drobne nieporozumienia schodzą na dalszy plan. I to prowadzi do bliskości – mówi seksuolożka Anna Golan, która o tym, co można wyczytać w wynikach badań seksualności Polaków w czasie poważnego kryzysu, jakim była pandemia i o tym, jak reagujemy na zagrożenie wojną opowiada Katarzynie Trębackiej.
Katarzyna Trębacka: Jak wynika z przeprowadzonych przez prof. Zbigniewa Izdebskiego w 2020 i 2021 roku badań ankietowych dotyczących relacji w związkach i życia seksualnego Polek i Polaków w czasie pandemii COVID-19, aż 48 proc. kobiet otwarcie komunikuje swoje potrzeby dotyczące współżycia. To zaskakujące, tym bardziej, że mężczyźni robią to rzadziej - tylko 39 proc. z nich nie ma oporów mówić o seksie. Z czego wynika ta różnica?
Anna Golan: Przede wszystkim z tego, że kobiety w ogóle chętniej rozmawiają, na wszelkie tematy. Stąd u blisko połowy deklaracja, że chcą komunikować się w sprawach seksu, otwarcie mówić o swoich potrzebach, pragnieniach czy obawach. Rzeczywiście to nie pasuje do stereotypu, wedle którego seks dla kobiet to po pierwsze temat wstydliwy, a po drugie interesuje je tylko o tyle, o ile wiąże się z emocjami, romantycznością. Stereotypowo to mężczyzna jest tym, który chce nowości w seksie, jest otwarty na eksperymenty.
Tymczasem seksuolodzy zwracają uwagę, że kobiety są lepiej wyedukowane seksualnie. Wiąże się to z tym zapewne, że na rynku dostępnych jest więcej pism kobiecych, w których porusza się temat seksu, a same kobiety znacznie chętniej niż mężczyźni sięgają po poradniki, poszukają informacji na temat seksu, biorą udział w pogadankach, spotkaniach z seksuologami.
I też między sobą rozmawiają więcej niż mężczyźni, chętnie wymieniają się doświadczeniami.
Tak, choć nie wszystkie osoby będą na tyle otwarte. Ale oczywiście dla tych kobiet, które w sobie tę otwartość mają, w przestrzeni edukacyjnej, informacyjnej jest dostępna bogata oferta obejmująca wiele aspektów związanych z życiem seksualnych, poczynając od tego, jak dbać o mięśnie dna miednicy, przez wszelkie możliwe sposoby uprawiania seksu, po gadżety erotyczne, które osobom pozostającym poza związkiem pomagają być cały czas aktywnymi seksualnie.
Mężczyźni też rozmawiają o seksie, ale z tych rozmów niekoniecznie wiele wynika, jeśli chodzi o poprawę jakości życia seksualnego. Koledzy raczej mówią sobie wzajemnie, że albo mieli seks, ale bez podawania szczegółów, albo wymieniają się informacjami na temat jakiegoś leku czy suplementu, który świetnie działa na możliwości seksualne. No i tyle. W wielu przypadkach mężczyźni czerpią wiedzę z filmów pornograficznych. I jak wiadomo, to niekoniecznie musi być pozytywna edukacja seksualna, bo nawet jeśli filmy erotyczne potrafią być źródłem jakiś inspiracji, to pomysły żywcem zaczerpnięte z porno i przeniesione do życia realnego niekoniecznie muszą się sprawdzić.
Po drugie oglądanie pornografii może kierować ku myśleniu, że seks musi być jak trening, intensywny, dynamiczny, długi. A te wyobrażenia i nierealne oczekiwania to nie jest coś, co może nas wspierać w realnym życiu seksualnym. W związku z tym sądzę, że kobiety mają lepszą wiedzę seksualną dzięki tej edukacji na własną rękę. Dzięki temu mogą trochę częściej inicjować rozmowy o seksie, zwracać większą uwagę na jakość ich życia seksualnego. Jak wynika z badań, kobiety też szybciej niż mężczyźni nudzą się seksem. To znaczy, że kobieta w stałym związku może na przykład chcieć unikać seksu, bo po wielu latach ma mniejszą odporność na rutynę. To przecież kobiety częściej mówią, że chcą, żeby seks był wyjątkowy, zaskakujący. Po prostu mamy większe oczekiwania.
Z badań prof. Izdebskiego wynika, że pandemia, jeśli chodzi o życie seksualne, najbardziej odcisnęła swoje piętno na ludziach młodych, między 18. a 29. rokiem życia. Dlaczego?
Trzeba zacząć od tego, że sytuacja pandemii wpływa na zdrowie psychiczne wszystkich. Najmocniej odbiła się na kondycji psychicznej osób młodych, dlatego że w tym okresie życia kontakty towarzyskie z grupą rówieśników są bardzo ważne. Dla osób starszych, tych, które założyły rodziny, to właśnie najbliżsi stawali się centrum świata. Pandemia uniemożliwiła młodym kontakty towarzyskie i z tego powodu zaobserwowano u nich największy stopień obniżenia nastroju i nasilenia lęku. To z kolei wpłynęło na ich zdrowie seksualne i aktywność w tym obszarze.
Na początku mieli utrudnione kontakty, które pozwalały co najwyżej poznać kogoś przez internet. Jednak wyjście do knajpy, na piwo, wino czy na kawę było niemożliwe, co powodowało frustrację i zwiększało odczuwanie lęku. Ale taki stan trwał rok. Niedawno kontakty społeczne powoli zaczęły wracać do względnej normalności. Wielu psychologów prognozowało, że być może dojdzie u nas do znacznego pogorszenia zdrowia psychicznego jako społeczeństwa, bo pandemia wywróciła nasze życie do góry nogami. Teraz musimy oswajać się z myślą, że życie jest ciągłą zmianą, bo od miesiąca nie żyjemy już pandemią, ale wojną, która toczy się tuż obok nas.
Jak te zmiany wpływają na nasze libido?
Wiele par przyznaje, że poczucie zagrożenia z zewnątrz raczej je zbliża do siebie, bo w obliczu bardzo dużego kryzysu te drobne nieporozumienia schodzą na dalszy plan. I to prowadzi do bliskości. Czy z tej bliskości wypłynie seks? Często tak, ale jest też druga strona medalu. Od miesiąca żyjemy w poczuciu zagrożenia, nie wiemy, co się wydarzy, nie wiemy czego się spodziewać. Czy bardziej prawdopodobny jest scenariusz A, B lub C. Nie wiadomo, na który się przygotować, więc towarzyszy nam ciągły niepokój. Dodatkowo chyba po raz pierwszy od bardzo dawna czujemy, że ta wojna jest bardzo blisko. Nieustannie, niemal na żywo jest relacjonowana w mediach. Mamy świadomość tego olbrzymiego cierpienia, krzywdy ludzi dotkniętych tą wojną, drastycznych sytuacji, w których się znaleźli. Jesteśmy pod wpływem tych wydarzeń i to może powodować, że u osób, które mają tendencję do silnego przeżywania niepokoju, będzie on znacząco wzrastał.
Towarzyszy nam też poczucie bezsilności, możemy jedynie obserwować to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Oczywiście pomagamy na miejscu, ale to nie zmienia faktu, że tam giną ludzie. W tej bezradności wiele osób przeżywa frustrację, co powoduje, że możemy na to, co się dzieje, reagować agresją, a to z pewnością wpływa na nasze relacje. Będziemy teraz ostrożniejsi, mniej zadowoleni. Może być też tak, że poczucie niepokoju, lęku będzie dominować i wypierać inne stany emocjonalne. A osoba, która się boi, nie osiąga na przykład łatwo podniecenia. Warto zatem wziąć poprawkę na to, że możemy czuć się gorzej i że mamy do tego prawo. Możemy wszystko widzieć bardziej pesymistycznie, włącznie z naszymi relacjami. Warto być dla siebie trochę bardziej wyrozumiałym i nie podejmować teraz żadnych radykalnych życiowych decyzji.
Jak wynika z badań prof. Izdebskiego, wzrosła liczba osób, które żyją w związkach równoległych, czyli stałych romansach. Czy sytuacje kryzysowe, takie jak pandemia, a teraz zagrożenie wojną mogą na to wpływać?
We różnych badaniach dotyczących seksualności Polaków wychodziło, że około 30 proc. badanych dopuściło się zdrady. Związek równoległy jest też jej formą, tylko nie ma charakteru jednorazowego, ale stały. Ta tendencja pokazuje, że być może czegoś nam w relacjach brakuje z jednej strony, ale z drugiej nie jesteśmy jednak w stanie z nich zrezygnować. Z różnych powodów. Moim zdaniem ta tendencja wskazuje, że ważny jest dla nas nie tylko aspekt seksualny, ale też czynnik emocjonalny ma znaczenie. W stanie zagrożenia obie kwestie stają się dla nas bardzo ważne. I być może zaspokojenia potrzeb w stanie kryzysu szukamy w tych równoległych relacjach.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!