"Podobają mi się moje zmarszczki". Opowiedziała o tym, jak powinna wyglądać kobieta po czterdziestce
Metamorfozą Kingi Preis zachwyciły się wszystkie polskie media. Od bulwarówek, po luksusowe miesięczniki, dziennikarze nie mogli wyjść z podziwu, jak pięknie, a jednocześnie naturalnie wygląda aktorka. Ona sama nie ukrywa, że daleko jej do idealnie wystylizowanych koleżanek.
Prawdziwa kobiecość
- Nie wydaję fortuny na ubrania, buty, perfumy. Wolę podróżować po świecie. Uważam, że w moim zawodzie ważne jest doświadczanie różnych rzeczy, możliwości obserwowania świata. To poszerza horyzonty, rozwija - opowiada w najnowszym wywiadzie dla "Gali". - Czuję się dobrze ze swoją kobiecością i nie muszę jej manifestować. W teatrze czy filmie gram kobiety charakterystyczne, a nie tzw. umowne piękności, a to mi akurat odpowiada, jest dla mnie ciekawsze - dodaje.
Piękne zmarszczki
- Podobają mi się moje zmarszczki wokół oczu i nie cierpię z tego powodu, że jest ich coraz więcej. Używam dobrych kosmetyków, staram się ćwiczyć, zdrowo jeść, chodzę na masaże, dbam o siebie zwyczajnie. Nie chcę operacji plastycznej, która sprawi, że przestanę być podobna do samej siebie - przyznaje Preis.
Szpilki twoim wrogiem
Jeszcze do niedawna kojarzona była bardziej z wizerunkiem gosposi "Ojca Mateusza". T-shirty, luźne spodnie, wyciągnięte koszulki. Ostatnio przeszła dużą metamorfozę, a gdy pojawia się na premierach filmów, dziennikarze piszą, że jej nie poznali, bo wygląda nagle jak milion dolarów. - Nie jestem zwolenniczką takiego stylu na co dzień, ale podczas oficjalnych wyjść - dlaczego nie? Trzeba tylko mieć świadomość, że na efekt pracuje kilka osób: fryzjer, makijażysta, fotograf i stylista - opowiada aktorka. Przyznaje też, że szpilki są wrogiem kobiety. - Oprócz tego, że pięknie wygląda w nich noga, która fascynuje mężczyzn, są po prostu niewygodne - dodaje.
Sprany dres kontra wieczorowa suknia
- Są takie chwile, kiedy trzeba się dobrze prezentować. Idąc na premierę filmu czy kosmetyków, których jestem ambasadorką, chcę ładnie wyglądać. Irytują mnie niektórzy filmowcy manifestujący swoją niezależność wyciągniętym swetrem. Uważam, że trzeba umieć dostosować strój do okoliczności. Tak jak ja nie będę maszerowała w wieczorowej sukni do warzywniaka, tak oni nie powinni przychodzić na galę wręczenia Orłów w spranych T-shircie i brudnych butach - mówi aktorka.