Gwiazdy"Pojawiasz się i znikasz". Powrót do ex smakuje lepiej niż pierwszy związek

"Pojawiasz się i znikasz". Powrót do ex smakuje lepiej niż pierwszy związek

- Kocham go, to jest pewne. Ale jednocześnie nienawidzę - opowiada Natalia, weteranka w kategorii: powroty do byłego faceta. Wchodzenie drugi raz do tej samej rzeki zdarza się nawet na królewskich dworach. Co ciekawe, czasem kończy się happy endem.

"Pojawiasz się i znikasz". Powrót do ex smakuje lepiej niż pierwszy związek
Źródło zdjęć: © 123RF
Klaudia Stabach

15.11.2018 | aktual.: 15.11.2018 18:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niby każdy wie, że "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", ale z drugiej strony "serce nie sługa" i "stara miłość nie rdzewieje". Według badań naukowców z Uniwersytetu Missouri-Columbia, ponad 60 procent dorosłych ludzi było w związku, który nie skończył się po pierwszym rozstaniu. Są też i tacy, którzy próbowali nawet pięć razy.

Historia Natalii mogłaby zostać wydrukowana i rozdawana w formie ulotek jako ostrzeżenie: "Tak nie róbcie, drogie panie".

Dziewczyna ma 28 lat, etat w klinice stomatologicznej, mieszkanie na kredyt i jakiś tajemniczy magnes dodatni w ciele, który przyciąga ją do Marka. Marek ma 32 lata, jest montażystą pracującym jako wolny strzelec, wynajmuje pokój w wieżowcu z wielkiej płyty na obrzeżach Warszawy i prawdopodobnie oprócz magnesu ujemnego pod skórą, ma również resztki alkoholu po ostatniej imprezie.

Rozstania i powroty

Para poznała się pięć lat temu na koncercie plenerowym. Żadne z nich nie brało pod uwagę, że relacja mogłaby przetrwać dłużej niż kilka miesięcy. – Spotykaliśmy się na luźnych zasadach. Byłam skupiona na studiach i nie miałam czasu na poważny związek. Marek tym bardziej – opowiada Natalia.

Tuż po sylwestrze doszło do rozstania (pierwszego). – Jakaś tam kłótnia o głupoty, kilka nieprzyjemnych słów i wspólna decyzja, że już mamy siebie nawzajem dosyć – przyznaje dziewczyna.

Gdy emocje opadły, zaczęli znowu do siebie pisać i dzwonić. – Spotkaliśmy się chyba dwa razy w kwietniu, a w maju znowu spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę – wspomina Natalia. Rozstanie numer dwa było we wrześniu. Tym razem powodem były studia Natalii. Dziewczyna przygotowywała się do egzaminów poprawkowych i cały stres odreagowywała na Marku.

W sylwestra młoda kobieta wyjechała razem ze znajomymi do Sopotu i tam poznała Adama. Mężczyzna miał ponad trzydzieści lat i zaimponował jej głównie inteligencją. – Nie przepadam za wierszami, ale oczy mi się świeciły, gdy recytował z pamięci jakieś patetyczne wersy – przyznaje. Natalka i Adam byli parą na odległość przez ponad rok. Dziewczyna wspomina, że odżyła przy nim, a przede wszystkim wyciszyła emocje, którymi notorycznie bawił się Marek. Jednak ku rozczarowaniu Natalii Adam zerwał relację, bo miał dosyć bycia w ciągłych rozjazdach.

Natalia przyznaje, że poczuła się opuszczona, ale z drugiej strony ucieszyła się w duchu, bo znowu mogła bez wyrzutów odezwać się do Marka. – Szybko wpadliśmy sobie w ramiona, wyznaliśmy sobie miłość ze łzami w oczach i zaczęliśmy budować naprawdę fajny związek. Było zdecydowanie mniej awantur i dużo szczerych rozmów. Wtedy byłam nawet wdzięczna losowi, że mieliśmy okazję poczuć, jak to jest żyć bez siebie, bo czułam, że kocham go jeszcze bardziej – opowiada. Jednak i podejście numer trzy nie wypaliło. Rozstali się po kilkunastu miesiącach, bo zaczęła doskwierać im rutyna.

Później nastąpiła powtórka z rozrywki. Natalia związała się z kolejnym facetem. Była z nim pół roku, a następnie zerwała i wróciła do Marka, który w tym czasie również nie stronił od spotykania się z innymi kobietami. Tym razem wytrzymali ze sobą trzy miesiące.

Zejście numer pięć nastąpiło w tym roku. Dentystka twierdzi, że już dawno niczego tak nie żałowała, jak tego ostatniego podejścia. – My już nie potrafimy spokojnie rozmawiać. Gdy opadają pierwsze emocje, pojawia się przerażająca pustka. Poraniliśmy się nawzajem i chyba już nie potrafimy wyczołgać się z tego bagna – przyznaje. – Kocham go, to jest pewne, ale jednocześnie nienawidzę. On ma chyba podobnie – dopowiada. Na pytanie czy bierze pod uwagę, że jeszcze kiedykolwiek do siebie wrócą, odpowiada "nie wiem".

Jak Chyra z Cielecką

Gdy dwie artystyczne dusze postanawiają być razem, to pewne jest, że będzie to związek pełen pasji i zgrzytów. Indywidualistom z silną potrzebą samorealizacji ciężko jest zbudować stabilny i zdrowy związek. Magdalena Cielecka i Andrzej Chyra doskonale o tym wiedzą. Aktorzy spędzili prawie 10 lat w burzliwej relacji, gdzie rozstania i powroty były na porządku dziennym.

Sporo winy można przypisać Andrzejowi, który w tamtych czasach nie stronił od alkoholu. Niezależnie od charakteru Cieleckiej, raczej większości kobiet na dłuższą metę przeszkadzałby taki styl życia ukochanego. Chociaż obecnie aktorzy nie są już razem, to jednak fani wciąż wierzą, że jeszcze kiedyś się zejdą. "Nie potrafią bez siebie żyć, to widać" – czytamy w komentarzach pod artykułami na ich temat.

Druga szansa

Na szczęście nie każda para, która decyduje się spróbować jeszcze raz, kończy jak Natalia i Marek czy Cielecka i Chyra. Podarowanie sobie drugiej szansy nie jest niczym złym, takie sytuacje zdarzały się nawet na królewskich dworach.

Chociaż trudno w to uwierzyć, William i Kate zaliczają się do tego grona. Para pierwszy raz związała się w 2001 roku. Związek trwał kilka lat, ale Williamowi nie śpieszyło się z oświadczynami, o których coraz częściej marzyła Kate. Plotki o zniecierpliwieniu przyszłej księżnej urosły do tego stopnia, że brytyjskie media nadały jej przydomek "czekająca Kate". Para zaczęła coraz bardziej oddalać się od siebie, aż w końcu w 2007 roku doszło do rozstania.

Rozłąka uświadomiła im, że nie mogą bez siebie żyć i po kilku miesiącach znowu zaczęli być razem. W 2010 roku William w końcu zdecydował się poprosić Kate o rękę, a rok później powiedzieć jej sakramentalne "tak".

Co prawda Kubie Wesołowskiemu i jego obecnej żonie trochę brakuje do królewskiej pary, ale przerobili tę samą historię. Aktor zaczął spotykać się z Agnieszką Szczurek dziesięć lat temu. Po dwóch latach rozstał się z nią i związał z Zosią Ślotałą. Jednak miłość do Agnieszki była silniejsza i po kilku miesiącach Kuba znowu zaczął się z nią spotykać. Oraz, co ciekawe, chwilę później zaproponował małżeństwo, które trwa do dzisiaj.

Od kilku dni serwisy plotkarskie zastanawiają się, czy Kuba Wojewódzki i Renata Kaczoruk postanowili dać sobie drugą szansę. Insynuacje zrodziły się po tym, jak dziennikarz opublikował na Instagramie zdjęcie z weekendowego wyjazdu, a w tym samym czasie zrobiła to również Renulka. Było to zdjęcie wykonane na tym samym tarasie. "Już myślałam, że Renulka ma nowego chłopaka, ale po tarasie widać, że ma starego, bez obrazy Kuba" – skomentowała internautka.

Kiedy powrót ma sens?

Powrót do siebie jak najbardziej może zakończyć się happy endem, ale tylko wtedy, gdy nie jest decyzją spontaniczną, wywołaną jedynie poczuciem samotności lub nudy. – Zarówno jedna, jak i druga strona musi zrozumieć, co było powodem rozstania – mówi w rozmowie z WP Kobieta Monika Dreger, psycholog, terapeuta par.

Nie jest powiedziane, ile konkretnie potrzeba czasu, aby wyciągnąć wnioski. – Jednym wystarczy trzy tygodnie, drugim trzy lata - dopowiada ekspertka.

Nie tylko samo zrozumienie powodu jest ważne, ale i usunięcie przeszkody. Jeśli związek rozpadł się przez np. chęć poświęcenia się karierze zawodowej jednego z partnerów, a przy ponownym zejściu nastawienie w tej kwestii nie zmieniło się, to para jest znowu w punkcie wyjścia. – Gdy na nowo przyzwyczaimy się do siebie, a problem zostanie, to znowu się o niego rozbijemy. I pewnie wtedy dojdzie do tego przekonanie, że nie ma czego ratować – mówi Monika Dreger. – Być może było, tylko trzeba było się nad tym zastanowić – dopowiada.

Psycholożka zwraca też uwagę na konieczność przyjrzenia się samemu sobie.- To jest kluczowa kwestia. Gdy pytam na terapii pary o to, co według nich należy zmienić w związku, to dostaję całą listę życzeń, co druga strona miałaby zrobić – opowiada Dreger. – Najtrudniej jest zmierzyć się ze swoimi deficytami i wyjść ze swojej strefy komfortu, ale bez tego nie uda się naprawić popsutej relacji – podkreśla ekspertka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (141)