GotowaniePrzepisyPolacy nie wiedzą, co to sjesta

Polacy nie wiedzą, co to sjesta

Kiedy wspomnimy szare czasy PRL-u, z barami mlecznymi rodem ze słynnej komedii „Miś”, pomyślimy, że wiele dobrego wydarzyło się od tego czasu w naszym kraju. Bary mleczne dawno odeszły do lamusa, a ich miejsce zastąpiły restauracje eleganckie, stylizowane zgodnie z najbardziej dziwacznymi i wymyślnymi trendami. Jednak tylko 9% z nas korzysta z ich oferty.

Polacy nie wiedzą, co to sjesta

10.11.2006 | aktual.: 29.06.2010 14:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy wspomnimy szare czasy PRL-u, z barami mlecznymi rodem ze słynnej komedii „Miś”, pomyślimy, że wiele dobrego wydarzyło się od tego czasu w naszym kraju. Bary mleczne i kelnerki w białych fartuchach dawno odeszły do lamusa. Ich miejsce zastąpiły lokale eleganckie, stylizowane zgodnie z najbardziej wymyślnymi trendami, wyrastające z rogu alejek każdego większego miasta. Jednak według danych CBOS z sierpinia 2006, tylko 9% z nas znajduje w tygodniu czas na wyjście do restauracji lub kawiarni.

Nie znamy śródziemnomorskiej sjesty

W krajach basenu Morza Śródziemnego oraz nad Adriatykiem, przerwa na obiad jest rzeczą świętą - zarówno robotnik drogowy, jak i właściciel dużej firmy, opuszcza swoje stanowisko pracy i udaje się na ciepły lunch. W Polsce niestety takie zwyczaje nie oscylują jeszcze w sferze ogólnie przyjętych norm, choć w praktyce przerwa obiadowa obowiązuje. Niewielu z nas może sobie pozwolić na komfort wyjścia z firmy i zjedzenie obiadu w milszym otoczeniu, niż pracownicza stołówka. Odestek osób odwiedzających restauracje i kawiarnie wzrasta, gdy nadchodzi weekend. Wówczas większość z nas pragnie nadrobić towarzyskie zaległości i, albo spotyka się z przyjaciółmi w knajpce na mieście, albo zaprasza znajomych do siebie.

Zabiegani i głodni

Według badań CBOS, aż 23% Polaków twierdzi, że w tygodniu w ogóle nie dysponuje wolnym czasem. Przeciętny, pracujący Polak, zatrudniony w prywatnej firmie, pracuje od 9 do 17, niewiele wcześniej z pracy wychodzą pracownicy budżetówki. Jeśli chcemy więc zjeść obiad w domu, w towarzystwie rodziny lub partnera, musimy przestawić się z obiadu na obiadokolację. Jak wygląda nasza obiadokolacja? Najczęściej na naszym stole lądują potrawy tradycyjne – smażone i treściwe dania jada 38% Polaków. Jesteśmy również zagorzałymi zwolennikami dań mięsnych (97%) i nie żałujemy sobie słodyczy – według badań Ipsos, między posiłkami najczęściej podgryzamy ciasta i słodkie dróżdżówki.

NAJLPESZE OBIADY DOMOWE:
Nie lubimy jeść w samotności

Z ankiety przeprowadzonej wśród internautów serwisu kobieta.wp.pl wynika, że aż 12% z nas w ogóle w tygodniu nie jada obiadu, gdyż nie potrafi wygospodarować chwili, aby usiąść przy stole i zjeść ciepły posiłek. Często jest to związane z brakiem odpowiednich do tego warunków – zwłaszcza małe, prywatne firmy nie dysponują stołówką dla pracowników, a dobrnięcie do najbliższej restauracji zajmuje więcej czasu, niż trwa przerwa obiadowa. Ci, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez ciepłego posiłku (11%), obiad zjadają w towarzystwie kolegów i koleżanek z pracy. 74% z nas wybiera najbardziej optymalną, i często, jedyną możliwą dla siebie opcję – tradycyjny obiad, a raczej obiadokolację, w towarzystwie rodziny lub partnera. Tylko nieliczni (3%) w środku tygodnia spotykają się z przyjaciółmi na mieście i posiłek spożywają w restauracji (wynik głosowania internautów różni się od wyniku badań przeprowadzonych przez CBOS - 9%). Wśród nich są głównie osoby młode, w wieku 25 – 29 lat, które nie chcą ograniczać kontaktów i
spotkań z ludźmi tylko do weekendów.

W weekend wychodzimy częściej

Z badań przeprowadzonych przez CBOS w sierpniu 2006 roku wynika, że do kawiarni, restauracji bądź pubu chętniej wychodzimy w weekendy (11%), natomiast 21%, głównie młodych osób, w wieku od 18 do 24 lat, twierdzi że nie chodzi do restauracji, ale gdyby dysponowało odpowiednio grubym portfelem, chętnie skorzystałoby z oferty lokali gastronomicznych. W weekendy również więcej czasu poświęcamy znajomym i rodzinie – prawie jedna trzecia Polaków, kiedy przyjdą upragnione wolne dni, zaprasza do siebie najbliższych – niedziela jest tym dniem wspólnych obiadów, natomiast sobota – wspólnego gotowania.

Tradycyjny minimalizm czy ostrożny konwencjonalizm?

Instytut Badania Rynku, Opinii i Konsumpcji GfK Polonia wyróżniła 5 typów konsumentów w Polsce. Największymi żywieniowymi hedonistami są tzw. „nowocześni minimaliści” (16%) – osoby, które bez oporów kupują półprodukty, potrawy „gotowe w 5 minut”, stołują się w barach szybkiej obsługi i nie przejmują się konsekwencjami zdrowotnymi. Równie silną grupę stanowią „tradycyjni minimaliści” (18%), którzy ufają już wypróbowanym produktom i posiłek traktują jako okazję do spędzenia czasu z rodziną. Są jeszcze tzw. „dietetycy” (21%), którzy skrupulatnie liczą kalorie, oraz grupa „prozdrowotnych” (20%), poszukujący zdrowej żywności.

O tym, gdzie i w jakim towarzystwie jemy, decydują przede wszystkim środki finansowe, jakimi dysponujemy, oraz nasze godziny pracy. Dietetycy przestrzegają jednak, że przesuwanie głównego posiłku na późne popołudnie nam nie służy i prowadzi do osłabienia organizmu, który czeka na posiłek po całonocnej "głodówce". Naszemu zdrowiu nie sprzyja również częste podgryzanie batoników i słodkich drożdżówek. Niewielu z nas znaje sobie sprawę z faktu, że prawidłowa dieta i zachowanie równowagi w odżywianiu wpływa nie tylko na to, jak wyglądamy, ale również na to, jak się czujemy.

NAJLPESZE OBIADY DOMOWE:

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)