Polacy ofiarami swoich rodziców
Magda: „Zatłukę cię, bachorze, do domu, tam ci pokażę”. Twarz mężczyzny wykrzywia się w furii. Jedno uderzenie w plecy, drugie w ucho. Dziesięciolatek kuli i się i zaczyna bąkać: „Tato, nie było autobusu”. „G... mnie to obchodzi, dostaniesz tak, że popamiętasz”. Mężczyzna to mój sąsiad. Dziesięciolatek to kolega mojego syna. XXI wiek. Nikt nie reaguje.
Zaczynam się drzeć: „Oszalał pan, co pan robi, nie wie pan, że to jest karalne, wzywam policję!”. Rzucam zakupy i biegnę za nim. Serce wali mi jak oszalałe.
„Walnięta jest pani? To moje dziecko, mogę zrobić co chcę”. „G... pan może, wzywam policję, a silniejszego też by pan bił? Chciałabym to zobaczyć…”.
On, już wyraźnie przestraszony: „Wie pani, co to czekać kilka godzin na dziecko?! Martwiłem się, musi wiedzieć, że tak nie można”.
Drę się dalej jak opętana: że non stop martwię się o moje dziecko, ale go nie tłukę z powodu swoich lęków. Krzyczę na faceta, że doniosę na niego, zniszczę mu życie. On niemal ucieka przede mną, a ja wracam do domu i się trzęsę.
Wróciła przeszłość. Takie obrazy to moja codzienność. Urodziłam się 25 czerwca 1978 roku. Moje pokolenie to pokolenie dzieci bitych. Dzieci, które dostawały szmatą po głowie, bo zrobiły złą minę albo dostały trzy plus ze sprawdzianu. Bo nie chciały sprzątnąć, spóźniły się do domu, pokłóciły się z rodzeństwem, pobrudziło ubranie. W większości naszych rodzin przemoc była na porządku dziennym. Jeśli nie fizyczna, to emocjonalna: „ty głupku, jak to nie wiesz, tępa jesteś?”, „niemoto żenująca”, „popierdoleńcu głupi”.
Ci sami rodzice potrafili być cudowni. Robili pyszną jajecznicę, zabierali pod namiot, jeździli na ryby. Jako matka myślę: „Jak można raz być idealnym, drugi raz katem?”. Okej, wielu z nich nie znało jeszcze wtedy badań, nie mówiło się o tym, jak zła jest przemoc. Większość z nich przez swoich rodziców była traktowana jeszcze gorzej. Ale jak można dzieci bić teraz?
Ostatnie badania zrobione przez organizatorów akcji „Dzieciństwo bez przemocy”: co piąte dziecko doświadczyło przemocy, a 12 proc. padło ofiarą molestowania seksualnego. Co dziesiąte dziecko dostało porządne lanie w ciągu miesiąca poprzedzającego badanie. Najczęściej bite są dzieci w wieku przedszkolnym i dzieci poniżej 3 lat (!). Klapsy i bicie stosowało wobec dzieci 82 proc. rodziców z warszawskich rodzin o wysokim statusie ekonomicznym.
Kim jesteśmy dziś, my, ofiary przemocy? Chcecie wiedzieć? Czy rodzic, który bije dziecko, wie, co robi komuś, kogo podobno kocha?
Nie będę tego robić, boję się
Internautka:
Uczyłam się do 24.00, czasem dłużej. Bo nie umiałam dostatecznie dużo, zdaniem rodziców. Ojciec wzywał mnie do pokoju, byłam nieprzytomna ze zmęczenia, nic już nie rozumiałam. Pytał o daty. Gdy odpowiadałam źle, rzucał we mnie książką. Kiedyś rzucił encyklopedią rozwalił mi skroń.
Magda:
Rzuciłam kiedyś na internetowym forum pytanie. Czy zmuszanie przez rodziców pomogło wam w nauce, czy osiągnęliście większy życiowy sukces? Większość pytanych pisała, że nie. Ci którzy odnieśli opowiadali o kosztach tego. Chorobliwej perfekcji. Obsesji, żeby nikt nie odkrył, że są jednak słabi i beznadziejni. Moja przyjaciółka, katowana za oceny przez ojca, jest mega zdolna. Na zebraniu w pracy nie potrafi się odezwać, drży jej głos. Bo ona nie wierzy w siebie. Ojciec patrzył na nią i mówił: „spiorę cię, ty debilko, nieuku”.
Często nie śpię…
Internauta:
Nieustanne napięcie, to mi towarzyszy całe życie. Byłem już wszędzie, łykałem prochy, zapijałem się, piłem. W końcu poszedłem w sport. To mi pomogło, ale do tej pory potrafię obudzić się w środku nocy. Czy myślę o tym, że ojciec lał mnie po pijaku za wszystko? Nie… Choć teraz, gdy pytasz, to pamiętam jak potrafił w środku nocy wejść, bo nie wyrzuciłem śmieci i nie posprzątałem w kuchni. Budził mnie, na przykład, ściągając kołdrę i oblewając zimną wodą. Albo lejąc mnie pasem.
Naukowcy z Kanady udowadniają, że maltretowanie dzieci prowadzi do ich poważnych problemów w dorosłym życiu. Ich zdaniem w mózgu bitego dziecka następuje osłabienie genu odpowiedzialnego za zdolność radzenia sobie ze stresem. Bite dzieci, gdy dorastają wcale nie są silniejsze od tych, którzy dorastają w szczęśliwych domach. Oni potrafią tylko lepiej się dostosować, lepiej udawać, ale koszty są ogromne, bo ich z równowagi wytrąca byle stres.
Jestem chora, przepraszam
Internauta:
Kiedyś w ogóle nie łączyłam tego z dzieciństwem. Dlaczego, gdy mam problemy, zaczynam chorować? Dlaczego, gdy ktoś mnie atakuje, kładę się wieczorem z bólem głowy? Potem, podczas terapii, zaczęłam łączyć te problemy z dzieciństwem.
Magda:
Przeczytałam badania psycholog Agnieszki Wicher-Wysoczyńskiej, która analizowała wpływ urazów chronicznych doznawanych w dzieciństwie na problemy zdrowotne. 71 proc. badanych przez nią kobiet doznawało różnych form przemocy. W dorosłym życiu objawiała się chronicznym zmęczeniem, bólami głowy, silnym bólami brzucha i wahaniami nastroju przed menstruacją. Częstym objawem u takich osób są też chroniczne przeziębienia i kaszel. Przeziębienia i kaszel często też męczą dzieci alkoholików. Kolejnym skutkami przemocy jest : nadwaga, zaburzenia w pracy układu pokarmowego, nerek. Każdą osobę, którą doświadczała takiej przemocy odsyłam do badań, bo ja byłam w szoku, ile rzeczy odkryłam o sobie. Zresztą nie tylko, bo mój partner ma podobne kłopoty. I podrzućcie te badania wszystkim tym, którzy uważają, że przemoc to nic takiego.
Nienawidzę, wiesz? Najbardziej siebie
Internauta:
Wracał pijany, słyszeliśmy jego kroki na schodach. Każde dziecko alkoholika zna to czekanie. Pijany na tyle, że ledwo się dowlecze do kanapy i padnie czy niedopity, więc wkurzony? Wyciągnie z łóżka matkę, mnie i mojego młodszego brata, będzie nas bił? Gdy dorosłem, oddałem mu parę razy, a on prawie mnie zabił. Kiedyś tak pobił mnie tłuczkiem do mięsa, że straciłem przytomność. Ślady przemocy miałem od zawsze. I na ciele w postaci blizn albo ran, i w głowie. Postanowiłem sobie: nikt mnie nigdy nie skrzywdzi. Moje życie to wkurw na innych, nie dam się, zatłukę.
*Magda: *
Ostatnio zadałam pytanie znajomym. Koło pięćdziesięciu osób w wieku 25- 40 lat. Jaki jest najgorszy efekt tego, jak traktowali nas rodzice? Przecież w większości wyparliśmy fizyczny ból, wstyd, dziś mamy swoje życia, z rodzicami często utrzymujemy poprawne kontakty. Część z nas przeszła terapie, część nigdy tego nie zrobi, bo się boi. Ale najgorsze jest to, że my w głębi duszy, gdzieś w środku siebie nienawidzimy, pogardzamy sobą. Dlatego boimy się porażek, uciekamy przed bliskością, nie potrafimy się otworzyć, mnóstwo w nas złości. Powinno się o nas mówić: nienawidzeni przez rodziców. Niech naprawdę nikt nie pierdzieli, że przemoc ma coś wspólnego z miłością. Zabiłabym każdego, kto krzywdzi, bo sama byłam krzywdzona i znam innych dorosłych krzywdzonych. Te rany zostają na zawsze. 19 listopada jest Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Przemocy Wobec Dzieci. Przeszłości nie możemy zmienić, ale przyszłość już tak. Reagujmy, proszę.
Cytaty pochodzą i internetowych forów gdzie ludzie często opisują jakiej przemocy doświadczali w dzieciństwie.
Magda ma 38 lat, jej ojciec był inżynierem, mama doktorem filozofii. Pierwsze lanie, które pamięta Magda było w wieku czterech lat. Zgubiła w przedszkolu zabawkę, którą dostała od babci. Ale druga babcia Magdy opowiada, że dziewczynka była bita nawet w wieku dwóch lat. Za to, że, na przykład, przeszkadzała rodzicom w pakowaniu się na wakacje i nie chciała grzecznie się bawić pokoju. Ostatni raz ojciec pobił Magdę, gdy miała lat 16. Spakowała rzeczy na obóz do niewłaściwej torby. Matka nawet nie stanęła w jej obronie. Po obozie Magda przeprowadziła się do babci. Dziś utrzymuje normalne kontakty z ojcem. Gdy pyta go o przeszłość, on mówi: „Coś ci się pomyliło, nigdy cię nie uderzyłem”. Tak mówi bardzo wielu rodziców. Nie potrafią przyznać się do tego, co robili.