Polki nie chcą dzieci? "Efekt przemęczenia i braku wsparcia"

- Żyjemy w społeczeństwie, które wciąż nosi w sobie głęboko zakorzeniony mit Matki Polki" – sięgający XIX wieku, gdy mężczyźni ruszali na front, a kobiety zostawały same. W tamtym czasie przyjęto, że to właśnie kobieta ma dbać o ciągłość narodu – przede wszystkim przez rodzenie dzieci - mówi psycholożka Joanna Flis.

Kobiety są przemęczoneKobiety są przemęczone
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Agnieszka Woźniak

Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że 63 proc. kobiet wykonuje więcej obowiązków domowych niż ich partnerzy. 69 proc. z nich nie jest z tego zadowolona. Zaskoczenie?

Joanna Flis, psycholożka, autorka książek "Co ze mną nie tak", "Gry rodzinne", a także prowadząca podcast "Madame Monday": To mnie zupełnie nie dziwi. Wciąż żyjemy w kulturze silnie zdominowanej przez mit matki Polki. To przekonanie, że to kobieta powinna troszczyć się o dzieci, pilnować czystości, planować posiłki, ubierać, usypiać, uczyć… To przekonanie nie tylko nie zniknęło, ale – co gorsza – dla wielu jest nadal naturalne.

Wspomniany raport doskonale to pokazuje. Kobiety są przeciążone – łączą obowiązki domowe z zawodowymi, wychowują dzieci, dbają o rozwój osobisty, a do tego kultura wymaga, żeby się nie starzały, były zawsze zadbane i młode duchem. Obciążenie rośnie, a docenienie – niekoniecznie.

Co więcej, wielu mężczyzn, jak pokazują badania, uważa ten stan za zupełnie sprawiedliwy.

Wierzę, że to raczej nie złośliwość a ignorancja. Wciąż spora grupa mężczyzn nie ma pojęcia, czym tak naprawdę jest codzienna opieka nad dzieckiem i dbanie o dom. Nie rozumieją, że "urlop macierzyński" to nie jest żadna forma odpoczynku. Ale to się zmienia, gdy na przykład muszą zostać sami z dzieckiem na tydzień. Nagle okazuje się, że to praca wymagająca, fizyczna, obciążająca psychicznie i bez chwili wytchnienia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Dziecko wchodzi w rolę zastępczego partnera". Czym jest parentyfikacja?

Mimo to część z panów odpowiada: "będzie równo, jak będziemy równo dokładać się do domowego budżetu". Mężczyźni naprawdę wierzą, że pieniądze zwalniają ich z obowiązków domowych?

Niestety tak. Wielu z nich, jak pokazują badania, uważa ten stan za zupełnie sprawiedliwy. Dlaczego? Bo ich zdaniem wyższe zarobki to wystarczające uzasadnienie, by nie angażować się bardziej w życie domowe. A przecież to tylko część rzeczywistości.

Narracja, że obowiązki powinny być dzielone proporcjonalnie do zarobków, jest dość popularna. Zapomina się w niej jednak o tym, że trzeba by było również wycenić tę niewidzialną pracę domową. A przecież nie mamy jeszcze w Polsce kultury, która rozumie i docenia, czym jest opieka nad dziećmi i domem. Kobietom nie ubyło obowiązków – one zyskały kolejne. Teraz mają być nie tylko opiekunkami ogniska domowego, ale też świetnie wykształconymi, spełnionymi zawodowo, atrakcyjnymi kobietami.

Coraz częściej mówi się, że młode kobiety deklarują, że chcą być "tradycyjnymi żonami" (ang. trade wife). To bunt wobec przepracowania?

To romantyzowanie przeszłości. Część młodych kobiet patrzy na swoje matki – urobione po uszy, z przepracowanymi kręgosłupami, podwójną zmianą w pracy i w domu – i myśli: "ja tak nie chcę". Nie widząc atrakcyjnej alternatywy, sięgają po tę "tradycyjną", idealizowaną wizję kobiety w fartuszku, wypiekającej ciasto i czekającej na męża z kolacją. To może wydawać się funkcjonalne, proste, przewidywalne.

Ale ta nostalgia bywa złudna – jak wspomnienie o byłym partnerze, o którym zapominamy, dlaczego się z nim rozstaliśmy. Nie neguję wyboru kobiet, które świadomie decydują się na taki styl życia. Ale nie powinien to być wybór wynikający z przemęczenia i braku wsparcia – tylko z wolności.

Czyli emancypacja zawiodła?

Nie zawiodła. Ona otworzyła drzwi – ale my musimy je jeszcze sami przekroczyć. Niezależność ekonomiczna kobiet to ogromna wartość, ale nie może iść w parze z samotnym dźwiganiem wszystkiego. Potrzebujemy kulturowej zmiany. Nie tylko w narracji, ale w realnym podziale obowiązków. Bo kobiety coraz częściej mówią: "Nie chcę dzieci, bo nie chcę być jedyną, która za nie odpowiada".

Polki coraz bardziej świadomie podejmują decyzję o macierzyństwie, ale chyba nie wszystkim się to podoba.

Żyjemy w społeczeństwie, które wciąż nosi w sobie głęboko zakorzeniony mit Matki Polki – sięgający XIX wieku, gdy mężczyźni ruszali na front, a kobiety zostawały same. Musiały być silne: nie tylko wychowywać dzieci, ale też utrzymać rodzinę i zadbać o jej przetrwanie. W tamtym czasie przyjęto, że to właśnie kobieta ma dbać o ciągłość narodu – przede wszystkim przez rodzenie dzieci.

Dziś wiele kobiet próbuje się z tego mitu wyzwolić. Coraz śmielej mówią: moje życie jest równie ważne, jak życie potencjalnych dzieci. Zauważają też, że ojcowie często nie wspierają ich wystarczająco w wychowaniu – i wtedy pojawia się pytanie: ile siły mam w sobie, by samodzielnie dźwignąć rodzicielstwo? Stąd pewnie bardzo świadome i racjonalne decyzje o tym, żeby tych dzieci po prostu mieć mniej albo w ogóle ich nie posiadać, jeżeli kobiety odkrywają, że nie chcą być matkami.

Czy w takim razie namawianie kobiet do posiadania dzieci ma dziś w ogóle sens?

Wiem, że to się wielu osobom w głowie nie mieści, ale to nie jest nasze jedyne życiowe powołanie jako kobiet. Więc myślę, że to jest po prostu głos rozsądku i że takie zapraszanie kobiet do tego, żeby dbały o to, żeby mieć więcej niż jedno, dwójkę, a być może nawet trójkę dzieci, bez zagwarantowania im równości płac, dostępu do żłobków, do przedszkola, zadbania o to, aby fundusz alimentacyjny jednak dbał o te wszystkie dzieci, które nie dostają alimentów, bez zmiany poglądów na temat roli ojca w wychowywaniu, czyli bez takiego systemowego wsparcia, jest po prostu aktem, jakby to tak delikatnie nazwać, dużej ignorancji wobec kobiet.

Gdy opublikowano badania dotyczące nierównego podziału obowiązków, wielu mężczyzn, zamiast skłonić się do refleksji, przyjęło formę - atak. Oburzenie, złość, czasem kpiny wobec kobiet mówiących o braku wsparcia. Dlaczego?

Stereotypy w naszym kraju mają się dobrze. Możemy zauważyć to już na poziomie języka, gdy w przypadku mężczyzn mówimy o "pomaganiu" w domu, a nie wspólnej pracy. Oprócz tego mamy do czynienia z kryzysem tożsamości wśród wielu mężczyzn. Mężczyźni nie zostali przygotowani do tego, że ich rola może i powinna się zmieniać. Przez lata budowali swoją tożsamość w oparciu o bardzo sztywny wzorzec – bycia żywicielem, silnym, niewzruszonym, czasem wręcz nieobecnym emocjonalnie. W obliczu zmian społecznych starają się na nowo zdefiniować swoją męskość, ale często dostają sprzeczne komunikaty, próbują szukać jakiegoś wzorca męskości.

Warto pamiętać jednak, że głośni nie są zawsze reprezentatywni. Media społecznościowe potrafią zniekształcić obraz rzeczywistości. Mamy głośną, często bardzo polaryzującą mniejszość, która podważa wszystko, co nowe. Ale mamy też ogromną grupę mężczyzn, którzy się uczą, którzy słuchają, którzy rozumieją, że partnerstwo to nie fanaberia – to konieczność. I to z nimi powinniśmy budować nowy społeczny kontrakt.

Rozmawiała Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Połóż w kącie łazienki. Wyłapie rybiki co do jednego
Połóż w kącie łazienki. Wyłapie rybiki co do jednego
Jak ulepszyć smak ziemniaków? Sprawdź domowe sposoby
Jak ulepszyć smak ziemniaków? Sprawdź domowe sposoby
Trener psów ostrzega. Nie baw się z psem piłką tenisową
Trener psów ostrzega. Nie baw się z psem piłką tenisową
Anna Mucha cierpi na "lustrzycę". Mówi, jak to się objawia
Anna Mucha cierpi na "lustrzycę". Mówi, jak to się objawia
Stringi to nie jest dobry wybór. Ginekolodzy ostrzegają przed nimi
Stringi to nie jest dobry wybór. Ginekolodzy ostrzegają przed nimi
Kendall Jenner zmaga się z nietypową fobią. Nie chodzi o wygląd
Kendall Jenner zmaga się z nietypową fobią. Nie chodzi o wygląd
Zerwali zaręczyny. Wach pierwszy raz o rozstaniu z Tajner
Zerwali zaręczyny. Wach pierwszy raz o rozstaniu z Tajner
Jego syn żył w nędzy. Zbigniew Cybulski i tragiczne losy rodziny
Jego syn żył w nędzy. Zbigniew Cybulski i tragiczne losy rodziny
Kasia Tusk nosi te spodnie zamiast dresów. Są równie wygodne, a wyglądają lepiej
Kasia Tusk nosi te spodnie zamiast dresów. Są równie wygodne, a wyglądają lepiej
Po słowach Wilhelmiego puściły jej nerwy. "Rozpłakałam się i uciekłam"
Po słowach Wilhelmiego puściły jej nerwy. "Rozpłakałam się i uciekłam"
Wrzuć tabletkę do bębna i nastaw pranie. "Wyżre" całą pleśń
Wrzuć tabletkę do bębna i nastaw pranie. "Wyżre" całą pleśń
Stracił prawie wszystko. "Wiara pomogła mi stanąć na nogi"
Stracił prawie wszystko. "Wiara pomogła mi stanąć na nogi"