Polki o sytuacji na Sri Lance: Atmosfera jest bardzo napięta
Premier Sri Lanki ogłosił niedawno, że kraj zbankrutował. Mieszkańcom wyspy żyje się coraz gorzej. Brakuje gazu, paliwa, importowanych produktów spożywczych czy niektórych farmaceutyków. - Byłam świadkiem sytuacji, że Lankijczycy stali przy kasie z odliczoną kwotą, a potem okazywało się, że nowa cena jest wyższa nawet o kilkaset rupii - mówi Anna Lubelska, Polka mieszkająca na Sri Lance.
13.07.2022 | aktual.: 13.07.2022 18:18
Anna Lubelska przyleciała na Sri Lankę dziesięć lat temu ze względu na męża. Gdy zaczynali wówczas wspólne życie na wyspie, mieli dużo lepsze możliwości zarobkowe i mieszkaniowe niż w Polsce. Znaleźli swoje miejsce na ziemi w mieście Aluthgama na zachodzie kraju.
Teraz na Sri Lance trwa największy od dziesięcioleci kryzys ekonomiczny, który odbija się na codziennym życiu mieszkańców. Brakuje gazu, co jest dużym problemem zwłaszcza w zurbanizowanych częściach wyspy, gdzie nie ma możliwościowi gotowania na ogniu. Ograniczono także dystrybucję paliwa, a kolejki do stacji benzynowych ciągną się kilometrami.
- Właściciele zostawiają w nich swoje pojazdy nawet na kilka dób. Atmosfera jest bardzo napięta. Dochodzi do kłótni, bójek oraz zasłabnięć. Policja i wojsko są stale obecne przy dystrybutorach. Życie mieszkańców Sri Lanki mocno się skomplikowało, a warunki życia uległy pogorszeniu - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską.
Wysokie ceny, brak paliwa, leków oraz żywności
Lankijczycy nie mają dostępu do wielu produktów importowanych, w tym farmaceutyków. Problem jest ze szczepieniami poekspozycyjnymi na wściekliznę, lekami przeciwnowotworowymi, antybiotykami i anestetykami. Trudno też znaleźć na sklepowych półkach niektóre artykuły codziennego użytku, zwłaszcza tych importowanych.
- Ceny wszystkich produktów i usług są nieporównywalnie wyższe niż jeszcze kilka tygodni temu. Byłam świadkiem sytuacji, że ludzie stali przy kasie z odliczoną kwotą, a potem okazywało się, że nowa cena jest wyższa nawet o kilkaset rupii. Dla najuboższych ceny części produktów spożywczych są zaporowe - mówi.
W najbliższym otoczeniu Anny rodziny rezygnują z jednego posiłku w ciągu dnia. Jedzą tylko późne śniadania i obiadokolacje. Bazują na tańszych produktach i warzywach, które mogą sami wyhodować w ogródkach. Wzrosła także produkcja alkoholu z nielegalnych źródeł. Ze względu na brak paliwa większość Lankijczyków wybiera zatłoczone autobusy i pociągi jako środek transportu. Przesiadają się z tuk tuków, skuterów i samochodów na rowery. - Lankijczycy lubią podróżować, odwiedzać bliskich w różnych częściach wyspy, pielgrzymować. Teraz muszą z tego rezygnować - dodaje Anna.
Z powodu braku paliwa zamknięto szkoły. Uczniowie i nauczyciele nie byli w stanie dotrzeć do placówek. Przerzucono się więc na nauczanie zdalne. Jest ono jednak utrudnione przez przerwy w dostawach prądu. Pytam Annę, jak jej dzieci reagują na obecne zmiany w codziennym życiu.
- Moje córki, jak to dzieci, całkiem bezboleśnie przystosowały się do utrudnień spowodowanych kryzysem. Naiwnie cieszą się, że nie ma szkoły. Wiedzą, że jest czas w ciągu dnia, kiedy np. nie obejrzą bajki, ponieważ nie ma prądu, że nie możemy spełnić każdej z ich zachcianek, bo musimy rozsądnie gospodarować pieniędzmi, że na plażę idziemy pieszo, bo nie ma benzyny. Zazdroszczę im tej zdolności szybkiej adaptacji - dodaje.
Przez wysoką inflację cierpią najubożsi
O obecnej sytuacji na Sri Lance opowiada mi także Magda. Zamieszkała na wyspie ze względu na miejscowy styl życia, pozbawiony pędu, jakiego doświadczyła w Polsce. Dopiero po przyjeździe na Sri Lankę zrozumiała, że pracę można bez przeszkód połączyć z odpoczynkiem i znaleźć czas dla siebie każdego dnia.
Mówi, że to między innymi rozrzutność rządzących doprowadziła kraj do bankructwa. Wysoka inflacja, sięgająca 54,6 proc. odbija się na codziennym życiu najuboższych Lankijczyków. Magda na dwa miesiące wróciła do Polski. Po powrocie na Sri Lankę była zaskoczona tym, jak ceny podstawowych produktów poszły drastycznie w górę.
- Minimalna pensja oficjalnie wynosi 10 000 rupii [ok. 133,80 zł - przypis redakcji], realnie jest to około 20 000 rupii [ok. 267,6 zł - przypis redakcji]. Dla porównania za masło trzeba tu zapłacić 650 rupii [ok. 8,70 zł], mleko 450 rupii [ok. 6,02 zł], a chleb 260 rupii [ok. 3,48 zł]. Wbrew medialnym doniesieniom produktów w sklepach nie brakuje, chyba że są to towary z importu – tu zaczynają pojawiać się braki. Problemem są zaporowe ceny. Klasa średnia i najzamożniejsi nie muszą z niczego rezygnować. Tymczasem najbiedniejszych nie stać na podstawowe produkty - dodaje.
Lankijczycy nie pozostają bierni
Magda żyje w Colombo. Jej mieszkanie znajduje się przy Galle Road, pomiędzy siedzibą premiera a Pałacem Prezydencki. Z okien widziała dokładnie, jak przebiegał sobotni protest. Była spokojna. Wiedziała, że nie ma powodów do obaw. Nie zapowiadało się, aby antyrządowe demonstracje przerodziły się w zamieszki, których była świadkiem w maju tego roku. Teraz w protestach udział wzięły głównie młode osoby oraz rodziny z dziećmi, spokojnie maszerujące przez ulice i niosące nad głowami lankijskie flagi.
- Po tym, jak zdobyto rezydencję prezydencką, wszystko się uspokoiło. Ludzie powoli zaczęli się rozchodzić. Ulżyło im, zwłaszcza gdy usłyszeli, że prezydent opuścił miasto i zdeklarował się do oddania władzy 13 lipca. Pod samym Pałacem Prezydenckim doszło do przepychanek, protestanci sforsowali ustawione barierki i wdarli się do wnętrza. Były race, petardy, lecz wbrew pierwszym doniesieniom nie została użyta broń palna- mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
W stolicy Sri Lanki życie wróciło na właściwe tory. Wznowiono komunikację miejską, otwarto sklepy i restauracje. Zapanował spokój. Lankijczycy cieszą się z rezygnacji prezydenta. Pozostaje jednak pytanie, co dalej. W kraju brakuje bowiem silnej opozycji, z której można byłoby wyłonić przywódcę.
- Mieszkańcy wierzą, że po dymisji Rajapaksy z pomocą Sri Lance ruszą Indie, Stany Zjednoczone czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Sri Lanka odzyska zaufanie na arenie międzynarodowej, a co za tym idzie, będzie mogła liczyć na wsparcie finansowe tak bardzo potrzebne do odbudowy kraju. Przy obecnej skorumpowanej i skompromitowanej władzy dalsza pomoc z zewnątrz nie jest możliwa - tłumaczy Magda.
Czy turyści na Sri Lance mogą czuć się bezpiecznie?
Kryzys na Sri Lance nie wpływa na turystów, choć tych na wyspie jest mniej. Nie jest to jednak nowość. Turystyka cierpi od 2019 roku, kiedy doszło do zamachów terrorystycznych na kościoły w Negombo i hotele w Colombo. Największy wpływ na rentowność branży miała pandemia. Dla kraju opierającego gospodarkę na turystyce zamknięcie granic wiązało się z narażeniem się na kryzys.
- Wiele krajów odradza swoim obywatelom podróż na Sri Lankę. Odstraszają też utrzymane w sensacyjnym tonie publikacje medialne. Tymczasem w kraju jest bezpiecznie. Turyści mogą napotkać na drobne utrudnienia w podróży, takie jak chwilowa blokada drogi lub brak części pozycji w menu restauracji - wskazuje Anna.
Turystyka jest jednym z podstawowych źródeł zagranicznej waluty, której Sri Lanka potrzebuje. Zmniejszająca się liczba turystów napędza błędne koło. - Obcokrajowcy nie przylatują w obawie przed skutkami kryzysu, co pogłębia gospodarczą zapaść. Branża turystyczna, po chwilowym oddechu jesienią i zimą, znów przeżywa trudny moment - dodaje Anna.
- To, co spędza sen powiek mieszkańcom Sri Lanki, omija turystów. Przyjezdni są w dalszym ciągu traktowani priorytetowo. Widać to szczególnie na stacjach paliw. Mają wyznaczone miejsca, w których tankują przed lokalsami. Kierowcy którzy mają licencję na przewóz turystów także otrzymali specjalne pozwolenia dające im prawo pierwszeństwa do zatankowania. Turysta podjeżdża, policjant kieruje go do wybranego dystrybutora, klient tankuje i odjeżdża. Lankijczycy w tym czasie wciąż cierpliwie czekają na swoją kolej - relacjonuje Magda.
Pytam, czy taki stan rzeczy wpływa na relacje turystów i lokalnych mieszkańców. Magda zaprzecza. Z jej rozmów z innymi Polakami mieszkającymi na Sri Lance wynika, że żaden z nich nie doświadczył złego traktowania. Co ciekawe, zauważa, że Polacy stanowią obecnie jedną z najliczniejszych na południu kraju mniejszości narodowych.
- Odkąd Rosjanie mają utrudniony wjazd na Sri Lankę z powodu wojny prowadzonej w Ukrainie, jesteśmy tutaj największą grupą obcokrajowców. Polacy nie tylko zwiedzają okolicę, ale też osiedlają się w państwie, otwierają własne biznesy i świetnie sobie radzą w nowej rzeczywistości - podsumowuje.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.