Zatrudniła się w klubie nocnym. Zwolnili ją po siedmiu dniach

Sprawa klubu nocnego w Łodzi, który miał nie wypłacać wynagrodzenia pracownicom, odbiła się szerokim echem w mediach. Kobiety, które świadczyły pracę w tym lokalu, twierdzą, że nie otrzymały za nią ani złotówki. Z relacji pracownic wynika, że tego typu sytuacje powtarzają się w klubie od dłuższego czasu.

Klub nocnyTwierdzą, że klub nocny nie wypłacił im wynagrodzenia - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", jeden z łódzkich klubów nocnych ma oszukiwać pracowników, nie wypłacając im należnych pieniędzy za wykonaną pracę. Mimo podpisanych umów i przepracowanych godzin, zatrudnione kobiety twierdzą, że nie otrzymują wynagrodzenia. Sprawa dotyczy m.in. kelnerek, promotorek i striptizerek zatrudnionych na umowy cywilnoprawne.

Kobiety oszukane przez pracodawcę

Edyta (imię zmienione), samotna matka, szukała pracy w Łodzi, by pogodzić obowiązki zawodowe z opieką nad dzieckiem. Ogłoszenie o pracy w klubie nocnym znalazła w internecie. Podjęła pracę nocną, w tym czasie dzieckiem zajmowała się jej mama. Edyta podpisała umowę o dzieło na 10-dniowe szkolenie, z obietnicą wypłaty pieniędzy po jego zakończeniu. Niestety, mimo przepracowanych godzin, wynagrodzenia nie otrzymała.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Lamparska o początkach kariery: "Żadna praca nie hańbi. Pracowałam jako barmanka"

Edyta opowiedziała "Wyborczej", że na kilka dni przed zakończeniem szkolenia do klubu przyszedł mężczyzna, który oskarżył ją o niemiłe zachowanie. Na tej podstawie kierowniczka zwolniła ją, nie chcąc wysłuchać jej wyjaśnień, że zdarzenie nie miało miejsca. Edyta nie mogła dokończyć szkolenia i nie otrzymała wynagrodzenia za przepracowane noce.

– Po siedmiu nocach zostałam zwolniona pod fałszywym pretekstem i nie dostałam nawet złotówki. (...) Nie jestem pierwszą osobą oszukaną w ten sposób i nie będę ostatnią. Na moje miejsce, a także w podobny sposób zwolnionych koleżanek, przyszły już nowe osoby – wyznała.

Kinga (imię zmienione) rozpoczęła pracę w klubie w kwietniu, po tym jak natrafiła na ogłoszenie w internecie, podobnie jak Edyta. W ogłoszeniu podano, że godziny pracy są elastyczne i można je dopasować do innych zobowiązań, co skłoniło Kingę do aplikowania na stanowisko.

– Już podczas pierwszej rozmowy uprzedziłam kierowniczkę, że prowadzę firmę, którą niebawem zamknę. Ale na razie, od czasu do czasu, będę musiała w niej być. Kierowniczka zapewniła, że to żaden problem – opowiadała "Wyborczej".

Po kilku przepracowanych nocach Kinga poinformowała kierowniczkę, że następnego dnia musi zająć się swoją firmą i nie będzie mogła zostać w klubie do godziny 6:00 rano. Kierowniczka przyjęła to z irytacją. Po tym zdarzeniu Kinga kilkukrotnie dopytywała, kiedy ma ponownie pojawić się w pracy, jednak nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

W klubie przepracowała pięć nocy, za które nie dostała wynagrodzenia. Zgodnie z ustaleniami miała otrzymywać 16 zł za godzinę oraz 3 proc. od utargu. Kobieta uważa, że należy jej się kilkaset zł.

– Utarg był widoczny w aplikacji, wynikało z niej, że tygodniowo można zarobić 3-3,5 tys. zł. Na razie nie mogę odzyskać pieniędzy za przepracowany czas, a przecież za darmo tam nie siedziałam – zaznaczyła.

Problem w przypadku Edyty i Kingi polega na tym, że choć obie wykonywały regularną pracę, nie zawarły umów o pracę, lecz umowy o dzieło, co utrudnia im dochodzenie swoich praw. Kobiety dysponują jedynie skanami dokumentów podpisanych przez siebie, bez podpisu przedstawiciela klubu, co dodatkowo osłabia ich pozycję w ewentualnym sporze.

Nieuczciwe praktyki pod lupą prawnika

W tej sprawie głos zabrał adwokat Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy, który w rozmowie z "Wyborczą" wskazał na poważne nieprawidłowości związane z umową. Z jego opinii wynika, że całe zdarzenie powinno zostać zgłoszone do Państwowej Inspekcji Pracy.

– Ten proceder powinien zostać zgłoszony do Państwowej Inspekcji Pracy – mówił Wojciechowski. – Umowa o dzieło jest "naciągana", jest to umowa o pracę, a za wykonaną pracę przysługuje wynagrodzenie. Nawet jeśli pracodawca jest niezadowolony z pracownika i się z nim rozstaje, to musi wypłacić wynagrodzenie za dotychczasową pracę – dodał.

Prawnik zwraca również uwagę na konieczność zachowania ostrożności przy zawieraniu umów cywilnoprawnych. – Przede wszystkim umowy należy czytać – zaznaczył Piotr Wojciechowski.

– Nie ma w Polsce zakazu zatrudniania na podstawie umów cywilnoprawnych, one są legalne. Trzeba jednak pamiętać, żeby zapoznać się z ich treścią, bo mogą być skrajnie niekorzystne – podkreślił.

"Wyborcza" skontaktowała się z kierowniczką klubu i jej zastępczynią, prosząc o komentarz. Kierowniczka odmówiła, prosząc o brak dalszego kontaktu. Zastępczyni stwierdziła, że "to nie jej problem" i również nie życzy sobie kontaktu ani z nią, ani z pozostałym personelem.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

© Materiały WP

Wybrane dla Ciebie

"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni