Praktyczny domowy test iRobot Roomba I7. Z trójką dzieci i spanielem

Kiedy w domu pojawił się pies, tydzień później kupiliśmy robota sprzątającego – przyznali pewnego wieczoru nasi znajomi. Pomyślałem, że to kolejny zbędny gadżet, dopóki nie pożyczyłem wspomnianego odkurzacza na domowe testy. Tydzień później też mieliśmy robota w domu, choć nie był to chińczyk, którego tak początkowo chwalili nasi znajomi.

Praktyczny domowy test iRobot Roomba I7. Z trójką dzieci i spanielem
Źródło zdjęć: © materiały partnera
Krzysztof Olszewski

29.11.2021 | aktual.: 30.09.2024 16:37

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pies jest z nami od niecałego roku i zdążył już zmądrzeć. Nie gryzie mebli czy butów i nie zdarza mu się również narobić na podłogę. Trójka dzieci w wieku przedszkolno-szkolnym przy nim to żywioł. Próby uczenia ich porządku wciąż trwają. Generalna zasada jest taka, że tam, gdzie dziecko siedziało lub stało, tam coś po chwili będzie leżało. To książka na kanapie, klocek na podłodze, skarpeta pod stołem. No bałaganiarze po prostu.

To dlatego z pewnym niedowierzaniem patrzyłem, gdy u znajomych po podłodze poruszał się odkurzacz automatyczny, a my oddawaliśmy się wieczornym rozmowom.

– On codziennie sprząta i co dzień w pojemniku są nieczystości i sierść – przyznają znajomi. – Kupiliśmy go, gdy w domu pojawił się pies. Nie żałujemy – oświadczyli.

Obraz
© materiały partnera

Sprawdź, zanim kupisz

Nie wierzyłem, że jeżdżący krążek jest w stanie co dzień zbierać aż tak dużo z podłogi. Mieszkają w domu, wychodzą od razu do ogrodu – pies również. To może stąd ten problem, piach na parkiecie i w kuchni.

By się o tym przekonać, do domu wróciliśmy z odkurzaczem znajomych. Niestety już pierwszy przejazd po naszych domowych parkietach pokazał, że mimo odkurzania co kilka dni, na podłodze nie brakuje psiej sierści czy piasku. Wszystko to przynosimy do domu na swoich butach, a pies na łapach.

Kilka dni później testowy odkurzacz wrócił do znajomych, a ja stanąłem przed dylematem, co kupić. Chińczyk był tani, ale miał również opcję mopowania, z której korzystać nie chciałem, bo przy psie, który wciąż biega po domu, to tylko rozcieranie mokrego brudu po podłodze.

Poza tym chińczyk kilka razy wkręcił się w firankę, którą raz zdołał też uszkodzić.

Urządzenie innej – już niechińskiej firmy, które pożyczyłem od kolejnych znajomych – choć było mniejsze, bardziej eleganckie, miało inną wadę. Choć wjeżdżało pod stół z krzesłami, to nie umiało wjechać przez niewysoki próg do kuchni.

Obraz
© materiały partnera

To wtedy wybór padł na inny model odkurzacza – iRobot Roomba i7. Pomyślałem – skoro robią to tyle lat, to chyba robią to dobrze. Poza tym cena – to była niezła promka w Media Expert, więc i różnica między iRobot Roomba i7 a topowym chińczykiem nie była znacząca.

Dzieci sprzątają dla robota

iRomba i7 testuję od ponad miesiąca, więc w praktyce wiem, jak na co dzień sprawuje się ten sprzęt w domu. To test dla robota dość trudny, bo odkurzanie zaplanowane jest co dzień – poza weekendami.

Pierwsza zaleta wynikająca z posiadania robota i dzieci? Te drugie zrozumiały, że robot, żeby sprzątać, musi mieć miejsce. Dzięki temu na podłodze jest mniej rozrzuconych zabawek, porzuconych kredek czy flamastrów, jak również pluszaków.

Sprzątanie odbywa się na koniec dnia, ale często także rano – przed wyjściem do szkoły. Dzieci naprawdę zaczęły zbierać rzeczy po sobie… dla iRobotaJ

Warto dodać, że tak naprawdę uprzątnięcie leżących przypadkowo rzeczy to jedyne, czego wymaga od nas iRobot Roomba i7, żeby wyjechać z bazy. Nie musimy przesuwać mebli, stawiać krzeseł za każdym razem w ten sam sposób albo ustawiać ich na stole.

Obraz
© materiały partnera

Z tym wszystkim iRobot poradzi sobie doskonale, bo bez problemu manewruje między taboretami w kuchni, krzesłami w salonie czy w pokojach dzieci. Nie zdarzyło mu się również nie wyjechać z "pułapki" nawet wtedy, gdy ktoś zmienił ustawienie krzeseł podczas sprzątania – robot zawsze trafił do bazy.

W sprzątaniu nie przeszkadzają mu również firanki, miski z wodą i jedzeniem psa czy kuchenne taborety. Jeśli gdzieś może się wcisnąć i się zmieści, to tam wjedzie i zbierze to, co znajdzie na podłodze.

Obsługa? Przez aplikację

iRobotem Roomba i7 steruje się za pomocą czytelnej aplikacji. Zarówno w smartfonach z Androidem, jak i iOS działa to tak samo, czyli dobrze.

Obraz
© materiały partnera

To za jej pomocą podłączamy urządzenie do domowego Wi-Fi, to tu sprawdzimy poziom naładowania baterii i wyślemy do sprzątania poszczególnych pomieszczeń, bo zdarza się, że robot musi pojechać do łazienki osobno, skoro nikt wcześniej nie otworzył mu do niej drzwi.

Skąd robot jednak wie, gdzie jest salon, sypialnia, a gdzie pokój dziecięcy? To proste. Jeżdżąc na początku po naszym mieszkaniu lub domu, buduje mapę.

I to na niej możemy później podzielić powierzchnię i wskazać robotowi – poszczególne pomieszczenia.

Obraz
© materiały partnera

W praktyce sprowadza się to do nadania nazw poszczególnych pomieszczeniom i tyle.

Na tej samej mapie możemy też zobaczyć, gdzie i co robot sprzątał. To z aplikacji wiem m.in., że całkowita powierzchnia, którą wyczyścił robot w naszym mieszkaniu, to już prawie tysiąc m.kw. Choć wydaje mi się, że tych metrów było znacznie więcej, bo iRobot był przez chwilę na testach u teściów, gdzie jego ustawienia były resetowane.

iRobot Roomba i7. Sprząta czy udaje, że sprząta?

Aplikacja to oczywiście ważny element odkurzacza, ale najważniejsze jest to, jak ten robot sprząta, bo w sumie po to go kupiliśmy.

Początkowo można mieć wątpliwości, czy 2 gumowe szczotki główne i 1  szczotka boczna zdołają odkurzyć mieszkanie, ale dowód na to znajduję ku mojemu zaskoczeniu, co dzień. Co dzień bowiem opróżniam pełny pojemnik z sierścią i piachem, bo tyle robot zbiera z naszych podłóg – głównie parkietów.

W jednym z dziecięcych pokoi leży również niewielki, dość puchaty dywan, a w przedpokoju nieduży chodnik. Oba dywany też nie są dla iRobot Roomba i7 wyzwaniem – tak jak próg kuchenny, wjazd pod łóżko, szafkę w salonie itd.

Mimo tego nie zdarzyło się, by robot przerwał sprzątanie z powodu zapełnionego pojemnika. Trzeba pamiętać, by oczyszczać go po każdym sprzątaniu, co jest o tyle łatwe, że to wysypywanie śmieci z niewielkiego pojemnika. I to wszystko.

Zdarzało się natomiast, że po trwającym ponad godzinę sprzątaniu urządzenie wracało, by podładować się do bazy, by po chwili znów wrócić w trasę, tam, gdzie skończyło sprzątanie.

Dlaczego tak się stało? Być może robot nie był w pełni naładowany, bo w nocy nie było prądu? Lub też ktoś potrącił iRobota i przez całą noc stał poza bazą? Nie mam pojęcia.

Tam, gdzie iRobot Roomba i7 nie może

Co zmieniło się w naszym domu, odkąd mamy i iRobota Roomba i7? Wbrew pozorom niemało.

- W tygodniu tradycyjny odkurzacz stoi schowany w szafie, bo nie ma po co odkurzać, skoro robi to za nas iRobot. W ostatnim miesiącu wyjęliśmy go może kilka razy.

- W mieszkaniu jest większy porządek, bo to, co do dzieci nie docierało przez wiele lat, teraz stało się normą: podłoga to nie szafa. Tu nie można przechowywać rzeczy i trzeba ją sprzątać, bo utrudniamy pracę robotowi.

- Odkurzanie, a więc sprzątanie odbywa się pięć razy w tygodniu, co wcześniej nam się nie zdarzało.

- Urządzenie ma zaplanowany harmonogram sprzątania, ale jednak nie jest bezgłośne, więc podczas pracy i spotkania na np. na Teams, trzeba jego ssącą moc powstrzymać. Nie byłoby zbyt dobrze, żeby iRobot został mistrzem drugiego planu.

- Pies na robota nie zwraca uwagi. Ot coś jeździ po domu i tyle. Czasem robot musi jednak psa ominąć, jeśli ten rozłoży się na środku pokoju.

Czy odkurzaczowi zdarzają się wpadki?

Oczywiście. Kilka razy wciągnął coś, czego nie powinien jak np. zatyczka od flamastra. Raz próbował wciągnąć kabel od ładowarki, który leżał na podłodze, koło lampki nocnej.

W każdym przypadku objawiało się to głośniejszą pracą urządzenia, ale nie jego blokadą. Robota udawało się wydostać z opresji, a raz trzeba było z niego wkręcony kabel wyjąć.

Nigdy nie korzystaliśmy natomiast z dodatkowego czujnika, jakim wyznacza się strefy, do których robot nie powinien się zbliżać. To może być wspomniana miska psa, cenna waza stojąca na podłodze.

My jednak daliśmy iRobotowi pełną wolność. Wjeżdża tam, gdzie może i tam, gdzie da radę posprzątać. Azor, bo tak dostał na imię, radzi sobie w tej roli doskonale i nic więcej od niego nie potrzebujemy. I nie oczekujemy.

Obraz
© materiały partnera

Gdybym miał pójść do sklepu i wybrać dowolny robot odkurzający, znów byłby to iRobot Roomba i7. Każde inne urządzenie to był jakimś kompromis, albo funkcje dodatkowe jak mopowanie z których nie będziemy korzystać. W przypadku tego zabiegu trzeba bowiem zadbać, by nikt po wilgotnej podłodze zaraz po mopomowaniu nie biegał. A o to trudno, gdy w domu jest trójka dzieci i pies, który biegnie do drzwi słysząc każde, nawet najmniejsze stuknięcie.

irobot roomba i7irobotodkurzacz