Prosty powód, dlaczego najpopularniejsze postanowienia noworoczne mają nikłe szanse na realizację
W kwestii postanowień noworocznych większości społeczeństw zachodnich, i to niezależnie od kraju, nie można zarzucić przesadnej oryginalności. Co roku 1/3 z nas deklaruje, że chciałaby schudnąć. Jeszcze popularniejsza jest chęć prowadzenia zdrowszego stylu życia rozumianego przede wszystkim jako regularne wizyty na siłowni. Do tego dochodzi jeszcze oszczędzanie i coaching mantra – "żyć pełnią życia". Okazuje się jednak, że z perspektywy ewolucyjnej za nasze coroczne niepowodzenia nie odpowiada niedostatek silnej woli. A przynajmniej nie wyłącznie.
03.01.2018 20:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sportowy duch
Początek stycznia to tradycyjnie czas zakupów w sklepach sportowych, pobierania aplikacji do monitorowania spalonych lub/i zjedzonych kalorii, no i oczywiście podpisywania rocznych "lojalek" na siłowni. Zapał świeżo upieczonych sportowców wypala się najczęściej w okolicach połowy lutego. I nie chodzi tu wyłącznie o zawód wywołany faktem, że 10 wizyt na siłowni nie zamieniło brzucha w sześciopak. Wszystkie zwierzęta, nie wyłączając ludzi, w procesie ewolucji nauczyły się maksymalnie oszczędzać zasoby energii. Przez tysiące lat formę utrzymywaliśmy niejako przy okazji, zmuszani co dnia do wielokilometrowych wędrówek w poszukiwaniu jedzenia. Kiedy już nasz gatunek przestał prowadzić koczowniczy tryb życia, wędrówki zastąpiła na lata ciężka praca fizyczna. Zdaniem psychologa ewolucyjnego, dr Stevena Platka, kształtowane przez lata mechanizmy sprawiają, że jesteśmy skłonni raczej zostać na kanapie i oszczędzać energię na hipotetyczne szukanie korzonków, niż marnować ją na coś tak dziwnego, jak spalanie kalorii dla samego ich spalania.
W zmuszaniu się do regularnych ćwiczeń można jednak dopomóc sobie, wyrabiając nawyk nawyku. Zdaniem Charlesa Duhigga, autora bestsellerowej "Siły nawyku" trwa to od trzech do czterech tygodni. Szkopuł w tym, że jedna czy nawet dwie wizyty na siłce tygodniowo to za mało, żeby podskoki i pozostały układ z aerobiku weszły nam w krew.
Schudnąć, ach schudnąć
Przez tysiące pokoleń nasz gatunek żył na afrykańskich sawannach, głód towarzyszył naszym przodkom co dnia, a przetworzona żywność nie istniała. Czasy się zmieniły, ale psychologiczny aspekt jedzenia niekoniecznie. I tu jest pies pogrzebany. W naturalny sposób pragniemy jedzenia o wysokiej zawartości cukru i tłuszczu, które dostarcza nam nie tylko więcej kalorii niż brukselka, ale także więcej endorfin. To między innymi dlatego burgery czy ciepłe pączki kojarzą się nam z nagrodą, w przeciwieństwie do sałaty. Nasze preferencje się nie zmieniły, w przeciwieństwie do dostępności cukrów prostych i tłuszczy zwierzęcych. Sfermentowaną śliweczkę na nasze nieszczęście zamieniliśmy na czekoladę w nieograniczonych ilościach, a surowy ochłap mięsa na smażone w głębokim tłuszczu skrzydełka. Rosnąca liczba osób z nadwagą na pewnym poziomie są więc efektem ewolucyjnego niedopasowania.
Żyć pełnią życia, znaczy, że jak?
Myślisz, że życie będzie piękniejsze i bardziej wartościowe po podróży do Indii, odstawieniu glutenu i kupieniu materaca King Size? Że kiedy dostaniesz podwyżkę i zaczniesz codziennie biegać, staniesz się raz na zawsze szczęśliwym człowiekiem? Jak pokazują badania psychologów ewolucyjnych (Nesse i Ellsworth, 2009) nasza psychika została skonstruowana w sposób, który uniemożliwia odczuwanie tego, co nazywamy pełnią dłużej niż przez chwilę.
Jesteśmy w końcu gatunkiem, którego powstanie było możliwe dzięki selekcji naturalnej, czyli dobieraniu najlepszego z dostępnych, a nie poprzestawaniu na przeciętnym. Możemy poczynić to, co uznajemy za przybliżające do zadowolenia, tyle że efekt najczęściej bywa inny, niż oczekujemy. Z podróży do Indii może nie wrócimy z krynicą wewnętrznego spokoju, ale możemy się przynajmniej postarać o piękne wspomnienia i sari, czyli tradycyjny strój kobiet z tamtego regionu.