Przekłamane statystyki koronawirusa. Ministerstwo Zdrowia nie wie, ile jest zakażonych?
Zwiększa się różnica między oficjalną liczbą zakażeń koronawirusem na Śląsku a tą, którą podają powiatowe sanepidy - infromuje katowicka "Wyborcza". Trwa liczenie, z którego obecnie wynika, że Ministerstwo Zdrowia podaje o prawie 1100 przypadków mniejszą liczbę zakażeń niż lokalny sanepid. Jaka jest prawda?
Statystyki dotyczące zakażeń na Śląsku są zaniżane, a różnica między oficjalną liczbą zakażonych a tą, którą podaje lokalny sanepid jest spora. Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach potwierdza: "Musimy wszystko na nowo policzyć". Jak to się stało? O ilu przypadkach nie poinformowało ministerstwo?
Ministerstwo Zdrowia zaniża statystyki zakażeń na Śląsku?
Sytuacja z oficjalnymi statystykami na Śląsku nie napawa optymizmem. Według danych Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach, opublikowanych w środę 8 lipca i powtórzonych w komunikacie Ministerstwa Zdrowia, liczba wykrytych przypadków zakażenia koronawirusem w województwie śląskim wynosi 13 499. Jeśli jednak zsumować dane z raportów powiatowych stacji sanepidu w województwie śląskim, to liczba wykrytych przypadków zakażenia wynosi na wczoraj 14 566. Brakuje więc prawie 1100 przypadków. Z czego wynika dysonans?
– Analizujemy teraz przypadek po przypadku. Przyczyną rozbieżności jest to, że laboratoria, które wykonują komercyjne badania na obecność koronawirusa, i te, które badają wymazy pobrane od górników w ramach badań przesiewowych, o wykrytych przypadkach informują bezpośrednio powiatowe stacje sanepidu, a nie zawsze nas – informuje w "Wyborczej" Grzegorz Hudzik, dyrektor WSSE w Katowicach. Z tego wynika również inna liczba podawana przez Ministerstwo Zdrowia, które swoje dane czerpie właśnie od wojewódzkich stacji.
Czy zatem taka sytuacja może występować też w innych województwach? Wygląda na to, że tak. – Nie sposób tego nawet sprawdzić, bo w innych województwach powiatowe stacje sanepidu albo publikują dane na temat nowych przypadków sporadycznie, albo nie robią tego wcale – mówi "Wyborczej" Piotr Marecki, rektor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Bielsku-Białej.
Rozwiązania problemu wciąż nie znaleziono.