Blisko ludziPrzez rok zwiedziła 11 krajów. Zwiedza świat nawet w pandemii

Przez rok zwiedziła 11 krajów. Zwiedza świat nawet w pandemii

Kamila Zawłocka od 8 lat zmienia pracę jak rękawiczki. Średnio co pół roku przeprowadza się do innego kraju na świecie, znajduje nowe zajęcie, gromadzi pieniądze, potem rzuca pracę i jedzie dalej. Autorka vloga "Zadzieram kiecę i lecę" w ciągu pandemii COVID-19 zwiedziła w ten sposób 11 państw. W rozmowie z WP Kobieta podróżniczka zdradza, dlaczego wybrała taki sposób na życie.

Kamila Zawłocka podróżuje mimo pandemii
Kamila Zawłocka podróżuje mimo pandemii
Źródło zdjęć: © Instagram

23.04.2021 14:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Justyna Sokołowska: Kamilo, kiedy postanowiłaś rzucić się w wir podróżniczej przygody?

Kamila Zawłocka: Od dziecka lubiłam podróżować. Moja mama starała się przynajmniej raz w roku zabierać mnie na wakacje. Myślę więc, że mam to trochę we krwi i w genach. Już okres studiów magisterskich w połowie spędziłam w Polsce i w Hiszpanii. Wtedy właśnie poczułam tę pasję i postanowiłam, że to może być mój sposób na życie. Wątpiłam, że można podróżować z pustym portfelem, ale teraz już wiem, że się da.

Czy to prawda, że mając 1500 zł, wyruszyłaś w świat?

Tak było. Pracowałam przez 9 miesięcy w korporacji, w finansach i prowadziłam typowe korpo życie. Pewnego razu wyjechałam w ramach projektu europejskiego na dwa tygodnie do Hiszpanii. Wtedy właśnie postanowiłam, że nie chcę wracać do Polski. Problem był tylko taki, że miałam wtedy na koncie 1500 zł. Znalazłam więc na szybko pracę w Hiszpanii i tak się zaczęło. Teraz zarabiam, odkładam pieniądze, bardzo tanio wynajmuję pokój, czy mieszkanie z jakimiś ludźmi i staram się oszczędzać, jak tylko mogę. Potem wydaję te pieniądze na kolejny lot i kolejne podróże.

W jakich krajach na świecie pracowałaś?

Jestem emocjonalnie związana z Hiszpanią i zawsze mówię, że jest moim drugim domem, jeśli wręcz nie pierwszym. Pracowałam też w Meksyku, Kostaryce, Rumunii. Głównie w turystyce i wszędzie tam, gdzie potrzebują ludzi ze znajomością języków, bo biegle mówię po angielsku i hiszpańsku. Szukam pracy, która jest w miarę dobrze płatna i gdzie mogę wykorzystać te umiejętności. Pracowałam na różnego rodzaju infoliniach, w firmach zajmującymi się projektami europejskimi czy tłumaczeniami na uniwersytecie. Bywało, że stałam za barem, robiąc kolorowe drinki, pracowałam jako recepcjonistka w hotelach, byłam też menedżerem hotelu w Kostaryce, gdzie organizowałam imprezy cykliczne.

Miejsca pracy zmieniasz jak rękawiczki i nie przywiązujesz się do nich. Gdzie pracowałaś najdłużej?

Najdłużej w Polsce, bo 9 miesięcy spędziłam w korporacji. To mój życiowy rekord. Z reguły jednak pracuję około pół roku w jednym miejscu, jeżeli praca jest ok. Tyle mi wystarcza na to, żeby odłożyć trochę gotówki i wtedy wyruszam w dalszą podróż.

Czyli to pół roku w jednym miejscu jest takim twoim maksimum, kiedy zaczynasz się nudzić i stajesz się gotowa na nowe wyzwania?

Tak jest, mam bardzo silną potrzebę, żeby odkrywać nowe. Czasami wracam do niektórych miejsc, bo np. w Kostaryce byłam dwa razy. Ale tylko dlatego, że mój szef chciał, żebym mu pomogła i ustaliliśmy taki system pracy, że mogłam sobie co jakiś czas gdzieś wyjechać.

Jak wybierasz nowe miejsce pracy i mieszkania?

Czasami mam potrzebę być gdzieś w danym miejscu, jak np. w Hiszpanii, do której wracałam wielokrotnie. Czasami trafiałam też gdzieś przez przypadek, jak np. do Kostaryki. Wylądowałam tam przez przypadek. Miałam problem z bankiem, zablokowali mi karty, więc zostałam zupełnie bez pieniędzy, miałam przy sobie tylko 100 dolarów. Zaczęłam pracować w Meksyku, ale nie czułam się tam zbyt bezpiecznie, więc na szybko znalazłam pracę przez Internet w Kostaryce. Mój nowy szef zapłacił wtedy za mój lot z Meksyku. Mogę śmiało powiedzieć, że mam teraz drugą rodzinę w Kostaryce, mieszkającą pod wulkanem, uwielbiam tę moją wioskę. Tak więc czasem trafiam gdzieś zupełnie z przypadku. W każdym razie przez najbliższych 10 lat nie zamierzam nigdzie osiąść na stałe.

Kamila Zawłocka podróżuje mimo obostrzeń
Kamila Zawłocka podróżuje mimo obostrzeń© Instagram

Z reguły podróżujesz bez towarzystwa? Co dają ci te samotne wojaże?

Najwięcej podróży odbyłam sama i bardzo to lubię. Dzięki nim poznajemy nie tylko nowe miejsca i ludzi, ale przede wszystkim samego siebie. Nabieramy tolerancji do świata, doceniamy to, co mamy, bo w wielu miejscach na świecie pewnych rzeczy po prostu nie ma. Teraz na przykład będąc w Kenii, przez ostatnie dwa dni nie miałam wody pod prysznicem i nikt nie wiedział, z czego wynika ten problem. Przy 40 stopniach upału i intensywnego zwiedzania mogłam się umyć tylko butelką wody mineralnej. Kiedy więc wraca się z takich miejsc do Europy, to się docenia, że już na lotnisku w toalecie jest woda, mydło, papier toaletowy, czyli coś, na co zwykle nie zwracamy uwagi.

Od ośmiu lat już tak podróżujesz, nie zatrzymał cię nawet COVID-19. Nie boisz się?

Ale czego miałabym się bać, COVID-a, czy skomplikowanych procedur związanych z podróżowaniem? Nie sądzę, że podróże narażają nas bardziej niż nasze codzienne życie, bo tak samo można się zarazić, a może nawet szybciej, chodząc w Polsce do supermarketu. Oczywiście myślę o wszystkich ewentualnościach i dlatego oprócz tego, że na siebie bardzo uważam, to mam też wykupione dobre ubezpieczenie zdrowotne obejmujące wyjazdy do praktycznie wszystkich krajów na świecie, uwzględniające sytuacje typu COVID-19 i sporty ekstremalne. Jego koszt w Polsce to około 650 zł. Swoją drogą podróżując przez ostatni rok, nie zachorowałam i mam nadzieję, że tak zostanie. Podróże są dużo bardziej skomplikowane i wiele osób z nich rezygnuje, bo trudniej znaleźć loty, uporać się z tymi wszystkimi dokumentami, testami, żeby znaleźć informacje, gdzie i na jakich zasadach można wjechać.

A jakie ty miałaś trudności związane z podróżowaniem?

Miałam kilka odwołanych lotów, a w zeszłym roku na kilka miesięcy utknęłam w Curacao. Natomiast teraz np. też miałam problem, kiedy nieoczekiwanie wprowadzono lockdown w Nairobi i teoretycznie nie można było stamtąd wyjechać. Przez chwilę się zawahałam, ale potem stwierdziłam, że dopóki mi lotu nie odwołają, to wyląduję w tej Nairobi i zobaczymy, co się będzie działo. Okazało się jednak, że jak się jest białym człowiekiem, to oni tutaj pomagają troszkę, bo potrzebują turystów. Żyją z turystyki i teraz to widać jeszcze bardziej, że oni po prostu głodują, bo nikt nie przyjeżdża do nich z dolarami. W czasie pandemii spadły ceny lotów i mieszkań. Jest też pusto na ulicach i praktycznie podróżuje się niczym 20 lat temu. Jestem teraz w okolicach Mombasy, w turystycznej miejscowości, gdzie jest hotel na hotelu, a na plaży nie ma ani jednego człowieka. Zawsze podkreślam, że to jest decyzja indywidualna, czy ktoś chce podróżować w czasach COVID-a, czy też nie. Nikogo do tego nie namawiam.

Kamila Zawłocka kocha podróżować
Kamila Zawłocka kocha podróżować© Instagram

Ile krajów zwiedziłaś od początku pandemii?

Od marca zeszłego roku zwiedziłam 11 krajów. Spodziewałam się, że w takiej Afryce, ludzie nie będą bać się COVID-19. Umierają przecież z głodu, na malarię, ebolę i inne ciężkie choroby.

Tymczasem okazuje się, że bardzo się pilnują i chodzą w maskach. Nawet w 40-stopniowym upale wszyscy grzecznie noszą nasunięte na nos maseczki. Wszędzie są umywalki, gdzie można umyć ręce lub pojemniki z płynem do dezynfekcji. Temperatura jest mierzona przy każdym wejściu do taksówki, supermarketu itd. Czuję się tu dość bezpiecznie, bo ludzie traktują poważnie sytuację związaną z pandemią. Włosi z kolei się przytulają, całują i trudno im zachować dystans społeczny. Każde miejsce na świecie jest zupełnie inne i na pewno widać tę pandemię. Najbardziej żal tych ludzi, którzy w tych biedniejszych krajach żyją z turystyki. Ich sytuacja jest dramatyczna.

Domyślam się, że z powodu podróżowania w dobie zagrożenia COVID-19 bywasz atakowana i hejtowana?

To prawda, doświadczam hejtu różnego rodzaju. Poczynając od uwag typu: "Pewnie blondynka z bogatej rodziny, której tatuś płaci za podróże", a kończąc na tych dotyczących COVID-19. Nie neguję zagrożenia koronawirusem, dbam też o to, żeby się nie zarazić. Trzymam dystans społeczny, noszę maseczkę, myję ręce.

Z iloma walizkami podróżujesz?

Teraz podróżuję z dużym plecakiem podręcznym, który ma 10-15 kg wagi i jest trochę za duży jak na standardy Ryanaira. Zresztą w moim e-booku "Tanie podróżowanie" czy na kanale YouTube "Zadzieram kiecę i lecę" podpowiadam, jak się spakować do podroży, mając jedną walizkę. To prawda, że będąc kobietą, czasem chciałabym mieć więcej niż dwie pary butów, czy pięć T-shirtów przy sobie, ale podróż z jednym bagażem jest po prostu tańsza.

Jakie masz plany na dalsze podróże?

Chciałabym zwiedzić do końca Kenię, a potem pojechać do Tanzanii, na Zanzibar, gdzie zresztą jeżdżą teraz Polacy. Liczę na to, że się uda, ale to jest wszystko zależne od tego, co się wydarzy na granicy. Ze względów finansowych wrócę na chwilę do Europy, ponieważ jak się tu sytuacja poprawi, to będę mogła ją znowu trochę pozwiedzać. Chciałabym też lato spędzić w Polsce i mam nadzieję, że pandemia się wtedy trochę uspokoi.

Obraz
© fot. Instagram | Kamila Zawłocka
Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (234)