Przyjęła pod swój dach osierocone dzieci z Ukrainy. "Tworzymy szczęśliwą trzynastkę"

W Ukrainie 98 tys. osieroconych lub opuszczonych dzieci wychowuje się w domach dziecka, a 64 tys. w rodzinach zastępczych, zrzeszonych m.in. w SOS Wioski Dziecięce w Ukrainie. Atak Rosji wielu z nich uniemożliwił ucieczkę, zamykając je w schronach, inne zostały bez opiekunów, a tylko część udało się ewakuować na zachód Ukrainy lub do Polski. A to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.

W wyniku ataku wojsk rosyjskich wiele ukraińskich dzieci po raz drugi straciły domW wyniku ataku wojsk rosyjskich wiele ukraińskich dzieci po raz drugi straciło dom
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | SOS Wioski Dziecięce w Polsce
Iwona Wcisło

SOS Wioski Dziecięce w Polsce wyciągnęły pomocną dłoń do siostrzanej organizacji i pierwsze dzieci z Ukrainy znalazły już w nich schronienie.

- Dzieci, które trafiają do pieczy zastępczej już i tak bardzo wiele w życiu przeszły. Zapewnienie bezpieczeństwa i pomoc przy odbudowywaniu ich zniszczonego przez wojnę świata to nasz obowiązek. Nie wahaliśmy się ani chwili, proponując ewakuację ukraińskim rodzinom zastępczym - mówi Aleksandra Granada, dyrektorka krajowa SOS Wiosek Dziecięcych w Polsce.

W ewakuacji pomagają również inne organizacje pozarządowe. Obecnie Polska jest przygotowana na przyjęcie 1,4 tys. dzieci - w większych grupach, bez rozdzielania tych, które dotąd mieszkały razem. Potrzeby są jednak dużo większe. Jak czytamy w komunikacie prasowym SOS Wioski Dziecięce w Polsce:

"Z informacji od polskiego rządu wynika, że spodziewamy się w sumie 6-7 tys. dzieci. Potrzebne są więc miejsca, gdzie całe grupy dzieci, razem z opiekunami, mogłyby zamieszkać. Najlepiej zgłaszać takie obiekty do władz lokalnych w swojej miejscowości".

Jak wygląda SOS Wioska Dziecięca?

SOS Wioska Dziecięca składa się 12-14 domów. W każdym mieszka jedna rodzina SOS. Od innych rodzin różni się tym, że składa się z mamy, taty i kilkorga przybranych dzieci. Dzieci, które zostały osierocone lub opuszczone. Skrzywdzone przez los, a często również przez bliskich im ludzi. Takie wioski działają w 137 krajach na całym świecie. W Polsce funkcjonują cztery: w Biłgoraju, Kraśniku, Siedlcach i Karlinie.

Dzieci, które trafiają do SOS Wiosek Dziecięcych to często maluchy po bardzo trudnych przejściach, ale i starsze dzieci z bagażem doświadczeń, którego nie udźwignąłby niejeden dorosły. Ukraińskim dzieciom los dorzucił do niego tonę kamieni. Po raz kolejny straciły dom i muszą uciekać przed wojną.

Za dziećmi długa podróż
Nawet 6-7 tys. dzieci może potrzebować schronienia w Polsce © Materiały prasowe | SOS Wioski Dziecięce w Polsce

Szczęśliwa trzynastka

W poniedziałek ok. 3 nad ranem do SOS Wioski Dziecięcej w Biłgoraju przyjechało sześć rodzin: 40 dzieci, pięciu rodziców zastępczych i dwóch specjalistów SOS. Jedna z nich znalazła schronienie u Jadwigi Król - kobiety, która jest mamą SOS od 23 lat. W tym czasie stworzyła dom dla 16 dzieci, z których większość zaczęła już samodzielne życie.

Do niedawna Jadwiga mieszkała tylko z dwojgiem polskich nastolatków - Natalią i Patrykiem (pozostała trójka uczy się w innym mieście). Teraz w dramatycznych okolicznościach dołączyło do nich dziewięcioro ukraińskich dzieci wraz z matką zastępczą z SOS Wioski Dziecięcej w Browarach koło Kijowa. Pięciu chłopców i cztery dziewczyny w wieku od sześciu do szesnastu lat. Jadwiga wierzy, że wszyscy tworzą teraz w jej domu "szczęśliwą trzynastkę".

Emocje na granicy

- Emocje były ogromne. Do przyjęcia dzieci zaczęliśmy przygotowywać się już w piątek. W niedzielę około południa otrzymaliśmy informację, że już jadą, ale do wioski dotarły dopiero po 3 nad ranem w poniedziałek. Na granicę wysłaliśmy po nich autokar, ale okazało się, że grupa się rozdzieliła - część osób była na przejściu w Korczowej, a część w Medyce. Autokar krążył między nimi, żeby wszystkie dzieci odnaleźć i przywieźć bezpiecznie – opowiada Jadwiga Król.

Na miejscu była Anna Łukasik, liderka placówki opiekuńczo-wychowawczej "Puchatek II" w Biłgoraju: - Na przejściu granicznym w Medyce i Korczowej każdy każdego, gdzieś szukał. To było ogromne przeżycie. W takich momentach w człowieku budzi się jakaś inna energia, inne instynkty. Musisz podołać sytuacji, a widok tysięcy ludzi nie może zdominować tego, że trzeba działać i faktycznie się odnaleźć. Choć mieliśmy momenty zwątpienia, to dzięki geolokalizacji i setce rozmów telefonicznych, po nitce, do kłębka, namierzaliśmy się. To była ogromna radość.

Dzieci wraz z opiekunami spędziły wiele godzin w kolejce na granicy
Dzieci wraz z opiekunami spędziły wiele godzin w kolejce na granicy © Materiały prasowe | SOS Wioski Dziecięce w Polsce

W nowym domu

- Dzieci przyjechały tak zmęczone drogą, koniecznością czekania w wielkiej kolejce i dojścia pieszo do granicy, że nie chciały nawet jeść ani pić. Marzyły tylko o tym, żeby położyć się spać. Ale udało im się to dopiero ok. 6 rano - przy dziewięciorgu dzieciach przygotowania do snu trochę trwały - wspomina Jadwiga Król.

SOS mama widzi, że jej goście czują się u niej bezpiecznie i swobodnie: - Gdy tylko przekroczyli próg domu, na ich twarzach pojawił się wyraz ulgi. A teraz po dwóch dniach zaczynają się bawić w domu i na terenie wioski. To wspaniała, bardzo zżyta ze sobą rodzina. Okazują niezwykłą wdzięczność za to, że przyjęliśmy ich pod swój dach.

Dom, w którym mieszka Jadwiga, pozwolił rozmieścić wszystkie dzieci w dwuosobowych pokojach. Kobieta obawiała się, że nie będzie to dla nich komfortowe, ale okazało się, że jest wręcz przeciwnie. Dzieci doceniają, że w tych trudnych chwilach mogą dzielić ze sobą pokój. Zaskoczyła ją jeszcze jedna rzecz.

- One chcą mi we wszystkim pomagać. Co, nie ukrywam, mnie krępuje. Jestem nauczona, że gość to gość. Ale Ukraińcy nie chcą, żeby im nadskakiwać i ich wyręczać. Jakby chcieli zapracować na dach nad głową. Opiekunki tłumaczą to tym, że te dzieci nie są przyzwyczajone, żeby być u kogoś za darmo i korzystać ze wszystkich dóbr. Ale to też daje im zajęcie i pomaga odciągnąć myśli od tragedii, jaka je spotkała - opowiada Jadwiga.

Ukraińskie dzieci bardzo szanują jedzenie. Pilnują, żeby wszystko zjeść i nic się nie zmarnowało. Nie chcą też mieć później zaległości w szkole, dlatego już drugiego dnia po śniadaniu wyciągnęły kartki i zabrały się do pracy.

- Nie pytam ich czy tęsknią, czy o tym myślą, bo to jest wiadome. Mam jedynie nadzieję, że ta normalność, jaką staramy się im zapewnić na obczyźnie, jest dobra i daje im poczucie bezpieczeństwa - dodaje kobieta.

W swoim towarzystwie zawsze raźniej - nawet w tak trudnych chwilach
W swoim towarzystwie zawsze raźniej - nawet w tak trudnych chwilach © Materiały prasowe | SOS Wioski Dziecięce w Polsce

Ważna lekcja

- Dla nas wszystkich jest to nowa sytuacja. Podobne znamy tylko z książek. Nikt się tego nie spodziewał, a teraz stajemy twarzą w twarz z wielką tragedią. Ale staramy się zrobić wszystko, by dzieci poczuły się u nas bezpieczne. Jesteśmy globalną organizacją, co daje nie tylko gościom, ale i nam, rodzinom zastępczym, poczucie bezpieczeństwa - mówi SOS mama.

Uważa, że to lekcja dla nas wszystkich, również polskich dzieci, które mieszkają w SOS Wioskach. Trafiły tu do domu, w którym czekał gotowy pokój, ale nie miały świadomości, kto i co za tym stoi. Teraz widzą takie przygotowania na przyjazd gości na własne oczy i biorą w nich czynny udział.

- To piękna lekcja dla naszych dzieci, bo kiedyś ktoś coś im przygotował, a teraz mogą się odwdzięczyć i przygotować to samo dla kogoś innego. Mogą zobaczyć, jak ten łańcuch dobroci działa - że niekoniecznie trzeba oddać dobro osobie, od której się go zaznało, ale można dać je komuś innemu, kto właśnie go potrzebuje – podsumowuje Jadwiga.

Pomoc ukraińskim dzieciom pilnie potrzebna

SOS Wioski Dziecięce w Polsce od początku ataków na Ukrainę przygotowywało się na przyjęcie potrzebujących dzieci i rodzin z SOS Wiosek Dziecięcych. Skala potrzeb jest ogromna, dlatego Stowarzyszenie uruchomiło specjalną zbiórkę "SOS dla dzieci Ukrainy". Zebrane środki pozwolą na zapewnienie kompleksowej pomocy dla dzieci i rodzin będących pod opieką SOS Ukraina, a także wsparcie działań pracowników SOS na miejscu.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Uchodźcy z Ukrainy w Polsce. "Służby apelują, aby pomoc udzielać z głową"

Wybrane dla Ciebie

Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów