Blisko ludziZwykli Rosjanie nie chcą wojny. "Czuję wstyd i smutek"

Zwykli Rosjanie nie chcą wojny. "Czuję wstyd i smutek"

Aleksandra Bajek od prawie sześciu lat mieszka w Polsce
Aleksandra Bajek od prawie sześciu lat mieszka w Polsce
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Iwona Wcisło
24.02.2022 16:49, aktualizacja: 25.02.2022 12:36

Datę 24 lutego 2022 r. zapamiętamy na zawsze. Tego dnia o godz. 4 rano czasu polskiego Władimir Putin zaatakował Ukrainę. Ta wiadomość wstrząsnęła światem. Również mieszkańcami Rosji. Oddajemy głos dwóm Rosjankom, które w rozmowie z WP Kobieta opowiedziały, co czują i myślą o wojnie z Ukrainą.

Aleksandra Bajek od prawie sześciu lat mieszka w Polsce. Po raz pierwszy przyjechała do naszego kraju w 2014 r. na wymianę studencką. Podczas czteromiesięcznego pobytu nie tylko zaczęła uczyć się języka polskiego i poznawać Polskę, ale spotkała też swojego przyszłego męża. Potem była kolejna wymiana i w końcu w 2016 r., po skończeniu studiów, przyjechała na stałe i założyła tutaj rodzinę.

W 2021 r. zaczęła na YouTube prowadzić kanał "Rosjanka w Polsce", na którym stara się pokazywać życie i kulturę zwykłych Rosjan, stając się tym samym ambasadorką Rosji. Nigdy nie chciała poruszać tematów politycznych, ale eskalujący konflikt z Ukrainą i setki pytań, jakie zaczęła dostawać, nie zostawiły jej wyboru. I tak pojawił się pierwszy taki film, a potem drugi. Nie ukrywa, że chciałaby wrócić do lżejszej tematyki, ale obawia się, że w ciągu najbliższych miesięcy nie będzie to możliwe.

Anna mieszka w Rosji. W mieście przy granicy z Chinami – Chabarowsku. Pracuje w sektorze bankowym i boi się, że w związku z sankcjami, jakie inne kraje nakładają na Rosję, wkrótce może stracić pracę. Taki scenariusz przerabiała już w 2014 r., kiedy Rosja zaanektowała Krym.

Spełnił się najczarniejszy scenariusz

- Nie śpię dziś od 6 rano. Wczoraj wieczorem opublikowałam na moim kanale na YouTube nowy film i rano chciałam zerknąć na komentarze. To z nich dowiedziałam się, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Zrobiło mi się słabo, zaczęłam płakać. Nie mogłam uwierzyć, że spełnił się najczarniejszy scenariusz - opowiada łamiącym się głosem Aleksandra Bajek.

Aleksandra jeszcze do niedawna wierzyła, że unikniemy tej wojny. Teraz ogląda filmy, na których widać ludzi, którzy próbują się wydostać z Kijowa. Ten widok bardzo ją porusza, bo zdaje sobie sprawę, że tam są też dzieci. Kiedy jej córka się obudziła, nie mogła przestać jej przytulać.

- Kiedy wyszłam na ulicę, zobaczyłam, że w Polsce toczy się normalne życie. Tak samo jest dziś w Rosji. A na Ukrainie? Tam ludzie muszą uciekać i są przerażeni tym, co może się wydarzyć. A raczej tym, co już się dzieje - mówi.

Podobne emocje miotają Anną - Rosjanką, która mieszka w swojej ojczyźnie: - Gdy przeczytałam informację, że zaczęła się wojna, byłam w szoku. Popłakałam się. Nie mogłam zrozumieć dlaczego Putin tam się pcha, zamiast dać ludziom spokojnie żyć? Mamy XXI w., powinniśmy żyć w zgodzie, a nie mordować się nawzajem.

"Nie utożsamiajcie nas z Putinem"

Anna ma do ludzi jedną prośbę: - Chciałabym, żeby ludzie nie utożsamiali nas, zwykłych Rosjan, z Putinem. Oczywiście nie mogę mówić za całą Rosję, ale wśród mojej rodziny, przyjaciół, znajomych z pracy i we wszystkich komentarzach, które czytam, nie spotkałam się z opinią, że ktoś popiera tę wojnę. Ludzie są zszokowani, bo chyba do końca nikt nie wierzył, że do tego dojdzie.

- Chciałabym, żeby ludzie odróżnili Rosję jako kraj od polityków, którzy siedzą na górze i odpowiadają za wszystko. Z rozmów z moimi bliskimi znajomymi wyłania się zupełnie inny obraz świata niż ten kreowany przez rosyjską propagandę. Ludzie i politycy to są dwa różne światy. Na szczęście moi polscy znajomi widzą tę różnicę - wtóruje jej Aleksandra.

"Czuję wstyd i smutek"

- Konsekwencje tej wojny poniosą Ukraińcy i Rosjanie. Jest mi smutno, bo tych pierwszych czeka wiele cierpienia. Z tego powodu jest mi też wstyd. Ale nie czuję się winna, bo nigdy nie głosowałam za Putinem. Wielu moich znajomych ma podobne odczucia - opowiada Anna.

- Wojna uderzy też w Rosjan. Już uderzyła, bo kurs rubla leci na łeb, na szyję. Tylko czekać aż ceny, które i tak są już wysokie, pójdą jeszcze bardziej w górę - dodaje.

Kiedy Aleksandra weszła dziś na Instagram, wkurzyła się, że jej rodacy milczą na temat tego, co się stało. Zupełnie jak w filmie "Tylko nie patrz w górę" - nikt nie krzyczał, że dzieje się coś złego. Ale około godziny 8 zaczęły się pojawiać pierwsze wpisy.

- Dominowało w nich poczucie wstydu, trudne emocje, pojawiało się też słowo "hańba". Ale muszę przyznać, że byłam zła na ludzi, że nic nie piszą, a sama nie byłam w stanie na początku zebrać myśli, żeby publicznie wyrazić moje emocje - mówi Bajek.

Rodzice Aleksandry mieszkają w Rosji, na Uralu. Woli nie myśleć, co może się wydarzyć, jeśli konflikt eskaluje. Długo zbierała się, żeby zadzwonić do mamy. Chciała sobie najpierw wszystko poukładać w głowie. Nie udało jej się to do teraz. Jest wręcz jeszcze gorzej, emocje buzują ze zdwojoną siłą. Mama wspomniała o lecącym w dół kursie rubla. Zwykli ludzie są przerażeni konsekwencjami finansowymi, które w nich uderzą.

"Dlaczego wy, Rosjanie, nic z tym nie zrobicie?"

Aleksandra nie chce budować zasięgu na nieszczęściu i cierpieniu innych, ale wie, że w Rosji trudno ludziom wyrażać własne opinie, często jest to dla nich po prostu niebezpieczne. Dlatego po raz pierwszy zdecydowała się na polityczny film - oddała głos zwykłym Rosjanom, żeby mogli wypowiedzieć się o konflikcie z Ukrainą i możliwej (wtedy jeszcze) wojnie.

- Myślałam, że to będzie ostatni taki odcinek. Ale zaczęły pojawiać się komentarze w stylu: "Dlaczego wy, Rosjanie, nic z tym nie zrobicie?", "Dlaczego dajecie władzę Putinowi?", "Dlaczego się nie sprzeciwicie i nie wyjdziecie na ulicę?". Musiałam przełamać swój strach i na to odpowiedzieć. Tak pojawił się kolejny film, w którym staram się wytłumaczyć, dlaczego w Rosji niemożliwe jest wybranie innej władzy, a także jak trudna jest walka z nią - tłumaczy Bajek.

- Ludzie myślą, że my w Rosji mamy jakikolwiek wybór, ale niestety jest wiele dowodów na to, że nasze wybory są fałszowane i nasz głos często nie ma najmniejszego znaczenia. Sama byłam tego świadkiem. W niektórych lokalach wyborczych były kamerki i można było śledzić online, co dzieje się w komisji. Kiedyś cały dzień siedzieliśmy przed monitorem i liczyliśmy, ile osób wchodzi i oddaje głos. Potem porównaliśmy to z oficjalnymi statystykami i co się okazało? Że oficjalnie oddano o wiele więcej głosów, niż naliczyliśmy ludzi. Zresztą nie tylko to - dziesiątki razy widziałam, jak głosy do urny były po prostu dorzucane, dziesiątkami sztuk! - dodaje.

Według Bajek również demonstracje wyglądają w Rosji zupełnie inaczej: - W Polsce braliśmy z mężem udział w wielu demonstracjach w obronie wolności, również dzisiaj protestowaliśmy przeciwko wojnie pod ambasadą. I zawsze czułam się bezpiecznie, a w Rosji ludzie są bici i gdzieś wywożeni.

- Wielu Polaków mówi mi, że w Polsce jest podobnie, ale nie, nie jest. Tam może ci zaszkodzić nawet niepoprawny wpis w internecie. Opozycjoniści są u nas szykanowani, pozbawiani środków finansowych. Wiele osób wyjeżdża, a ci, którzy zdecydowali się zostać, siedzą za kratkami. Co więcej, dzisiaj aresztowano już wielu Rosjan, którzy wyszli na ulice rosyjskich miast, by zaprotestować przeciwko wojnie - dodaje.

Aleksandra podczas protestu
Aleksandra podczas protestu© Archiwum prywatne

Aleksandra nie chce rehabilitować Rosjan w oczach Polaków, a jedynie zwrócić uwagę, że jej kraj funkcjonuje na nieco innych zasadach i o wiele trudniej jest tam walczyć o swoje. Pod filmem pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy. Ludzie dziękowali jej za to, że przedstawiła inną perspektywę. Ale pojawiły się też "zatroskane głosy".

- Ktoś napisał, że lepiej dla mnie, gdybym usunęła ten film. Kiedy dziś otworzyłam prywatną skrzynkę mailową, aż mną zatrzęsło, bo inna osoba napisała: "Proszę to skasować". Niby ktoś mi dobrze życzy, ale to nic innego jak psychologiczna manipulacja i zastraszanie – opowiada.

W Rosji nie brakuje problemów

Anna zaprasza Putina na wycieczkę: - Wystarczy odjechać 100 km od Moskwy, by zobaczyć, jak żyją ludzie w Rosji i z czym się mierzą. Kiedyś prezydent jeździł po naszych miastach, ale od dawna tego nie robi.

Uważa, że jej ojczyźnie nie brakuje wewnętrznych problemów, które trzeba rozwiązać. Jest wściekła, że Putin ma pieniądze na wojnę, a brakuje ich np. na godne emerytury dla Rosjan. Gospodarka Rosji i tak już sporo wycierpiała w 2014 r., potem przyszła pandemia, a wojna może być przysłowiowym gwoździem do trumny.

Rosjanka nie wie, co może zrobić, żeby zatrzymać całe to zło. Czuje bezsilność. Jedyne, co przyszło jej dziś do głowy, to napisać kilka słów wsparcia dla Ukraińców na międzynarodowym forum internetowym. Zrobiło to też wielu innych Rosjan.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także