"Nagminne w polskich domach". Częsta przyczyna rozwodów
- Ludzie wchodzą w związek małżeński, często nie omawiając kluczowych kwestii. Zdarza się, że strony przed ślubem nie rozmawiają o takich sprawach jak posiadanie dzieci, podział obowiązków, kwestie finansowe czy sposób spędzania wolnego czasu - mówi WP adwokatka Karolina Szulc-Nagłowska.
28.10.2024 | aktual.: 28.10.2024 11:50
Według raportu "Polacy na ścieżce rozwodowej. Przyczyny. Cz. 1" najczęstszym powodem rozwodów jest niezgodność charakterów - dotyczy ona 28,7 proc. rozstających się par.
- To określenie sądowe używane w sytuacji, gdy para nie chce wyciągać na światło dzienne zbyt wielu szczegółów pożycia małżeńskiego - tłumaczy w rozmowie z WP psychoterapeutka par Dorota Minta.
- Kryją się za tym różnice światopoglądowe, różnice w systemie wartości i potrzeb, kwestie etyki i moralności. W pewnym momencie małżonkowie dochodzą do wniosku, że w życiu liczy się dla nich zupełnie coś innego - dodaje.
Inne najczęstsze powody rozstań to: niedochowanie wierności małżeńskiej - 26,1 proc. oraz nadużywanie alkoholu lub środków odurzających - 15,1 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Syndrom Disneya"
Wiele osób wchodzi w związek małżeński z romantycznych pobudek. Małżonkowie nie są gotowi na kompromisy i długoterminową pracę nad relacją.
- Romantyzujemy związki, często zapominając o pragmatyzmie. Naoglądamy się filmów dla nastolatków i romantycznych komedii, gdzie uroczy partner wszystkiego się domyśla. Nigdy jednak nie wiemy, jaki jest finał znajomości. A od fazy zakochania do związku jest długa droga. Nie wkładamy wysiłku nie tylko w to, by poznać drugą osobę, ale i by opowiedzieć jej o sobie - mówi Dorota Minta.
Zdaniem adwokatki Karoliny Szulc-Nagłowskiej, wiceprezeski Centrum Mediacji przy Izbie Adwokackiej we Wrocławiu, wiele małżeństw, które kończą się rozwodami, jest zawieranych za wcześnie.
- Gdyby strony porozmawiały ze sobą na pewnym etapie i ustaliły jasno niektóre kwestie, być może do rozwodu by nie doszło. Liczymy, że wszystko się samo poukłada i miłość rozwiąże problemy. Ale bez komunikacji nawet najpiękniejsze uczucia mogą nie wystarczyć. Dobrze byłoby znaleźć balans między romantyzmem a pragmatyzmem - zauważa.
"Szczerość finansowa"
Z jej praktyki wynika, że partnerzy, którzy wstępują w związek małżeński, często niewiele o sobie wiedzą, mają inne wizje małżeństwa czy podziału wydatków. Dowiadują się o tym dopiero po fakcie.
- Ludzie nie rozmawiają o finansach, nie uzgadniają, kto będzie płacił rachunki, a kto dbał o dom. Kiedy te kwestie nie są omówione, nawarstwiają się i stają przyczyną rozstania - mówi Karolina Szulc-Nagłowska.
Dodaje, że strony składające przysięgę: "świadomy praw i obowiązków" tak naprawdę nie zawsze są świadome tego, co oznacza wstąpienie w związek małżeński – zarówno formalnie, jak i emocjonalnie.
Na "szczerość finansową", czyli mówienie otwarcie o swoich potrzebach finansowych, zwraca uwagę psychoterapeutka Dorota Minta. Jej zdaniem to jeden z filarów dobrej relacji - zaraz obok otwartej komunikacji, bliskości, wspólnoty wartości i wzajemnego szacunku dla odmienności.
- Spotykałam się z przypadkami, gdzie mężczyzna na początku miesiąca brał wyciąg z konta żony i pytał, dlaczego kupiony przez nią krem tyle kosztował. A byli to podobnie zarabiający, bardzo wysoko sytuowani ludzie - opowiada.
Obcy ludzie
Wchodząc w bliską relację często zakładamy, że druga strona będzie odgadywała nasze potrzeby, co jest błędem.
- To jest trochę jak z tym żartem o przeprowadzaniu staruszki przez pasy. Pan ją przeprowadzał raz, drugi, trzeci, a ona się opierała, i dopiero za czwartym razem powiedziała, że stała przy pasach, ale wcale nie chciała przejść. I nam się wydaje, że coś będzie pożądane dla drugiej osoby, ale nie pytamy, czy ona faktycznie tego pragnie. To jedna z przyczyn nieporozumień w związkach - mówi psychoterapeutka Dorota Minta.
- Ludzie, którzy wchodzą w związek małżeński, bardzo często siebie nie znają i nie rozumieją. I z biegiem czasu - szczególnie gdy pojawi się dziecko i więcej obowiązków - okazują się dla siebie obcy. Mają inne zainteresowania i nie czerpią przyjemności ze spędzania czasu razem -ocenia.
W Polsce wciąż wiele ślubów zawieranych jest wyłącznie z powodu ciąży albo chęci zabezpieczenia przyszłości dziecka. - W takiej żyjemy kulturze - zauważa gorzko Dorota Minta.
Potwierdza to również adwokatka Karolina Szulc-Nagłowska, która widzi, jak wiele par decyduje się na ślub pod wpływem presji społecznej czy rodzinnej, nie zdając sobie sprawy, czym w praktyce jest małżeństwo.
- Ludzie wiążą się ze sobą, bo "tak wypada" - rodzina oczekuje stabilizacji, wszyscy wokół pytają o ślub. Niestety, po latach okazuje się, że decyzja została podjęta zbyt pochopnie, bez pełnego zrozumienia. A ślub to nie tylko romantyczny gest, ale zobowiązanie, które wymaga dojrzałości i świadomości wzajemnych oczekiwań - mówi.
Nowe "opium"
Szkodliwe dla relacji okazują się również media społecznościowe, prezentujące wyidealizowany obraz związków. Młodzi często mają wdrukowany sielankowy i infantylny obraz relacji. Nie potrafią rozmawiać ze sobą, wymieniają jedynie komunikaty albo poruszają błahe kwestie, spychając problemy na bok. W pewnym momencie przestają "dowozić" szczęście.
- Ciężko nam rozmawiać o tym, że czujemy się nieszczęśliwi w związku, brakuje nam zaangażowania partnera i jego uważności. To sprawia, że pary zaczynają się od siebie oddalać i rozchodzić w różne obszary życia. I nagle budzą się, mając obok obcą osobę - mówi psycholożka Dorota Minta.
Z drugiej strony obserwujemy pęd do samorozwoju i dbania wyłącznie o siebie. - To takie nowe opium, przez które gubimy sens tego, co jest w życiu ważne. Zachęcam więc moich pacjentów, znajomych i studentów, by co jakiś czas zadawali sobie pytanie, co się dla nich liczy i jest naprawdę istotne. Na co zwracają uwagę i jakimi pozornymi rzeczami przykrywają swoje deficyty. W czym nie czują się dobrze - radzi.
Zobacz także
Nie warto się męczyć
W związkach z długoletnim stażem często dochodzi do "wypalenia", które bywa poczuciem osamotnienia i pustki. Ludzie się zmieniają, przestają o siebie dbać i zauważać własne potrzeby.
- To już nie jest rzadkie zjawisko w Polsce, a wręcz występuje dosyć często - zauważa Dorota Minta. Przykry obrazek, na którym małżonkowie siedzą w jednym pokoju i nic do siebie nie czują, jest nagminny w polskich domach - twierdzi psycholożka.
- Partnerzy czują się niezrozumiani i niezauważani w związku. Dochodzi do wypalenia, gdy jedna strona nie jest uważna na drugą; ludzie nie mają odwagi mówić o swoich potrzebach, różnicach między sobą, oczekiwaniach. Nie potrafią szukać konsensusu. Dotyczy to często starszych par, w których pojawia się syndrom pustego gniazda. Wtedy paradoksalnie częściej odchodzą kobiety, czując, że z partnerem nic już ich nie wiąże. Decydują się na rozwód, by o siebie zadbać - ocenia Minta.
Adwokatka Karolina Szulc-Nagłowska pamięta klientkę, która rozwodziła się w wieku 68 lat i powiedziała, że biorąc ślub jako 18-latka, wiedziała już, że z mężem do siebie nie pasują.
- Ale były wtedy zupełnie inne czasy, nie miała dokąd pójść. Potem pojawiły się dzieci i musiała je odchować. W efekcie presja społeczna i obowiązki rodzinne przez wiele lat utrzymywały ich razem. Powiedziała mi jednak, że nawet na tym etapie życia warto się rozstać, by zacząć żyć po swojemu - podsumowuje.
Momentem, kiedy ludzie zaczynają zastanawiać się nad swoim życiem, jest tzw. kryzys wieku średniego, który prowadzi do przewartościowania wielu decyzji, w tym tej dotyczącej małżeństwa.
- Czasem jeden z partnerów czuje, że jego małżonek nie jest już tą samą osobą, którą poznał na początku związku. Bywa, że partner rozwija się zawodowo, osobowościowo, a druga strona stoi w miejscu – to rodzi frustrację, i to obustronną - przyznaje Karolina Szulc-Nagłowska.
Pojawiają się nowe pasje, potrzeba odkrywania życia na nowo, co nie zawsze współgra z dotychczasową relacją. - W takich sytuacjach widzę, że partnerzy zaczynają się od siebie oddalać. Niektórzy szukają nowych emocji i relacji, które dadzą im poczucie świeżości, jakiego brakowało w dotychczasowym małżeństwie. Zdrada niestety bywa wynikiem tych poszukiwań - twierdzi adwokatka.
Wymyślić na nowo
Wśród najpopularniejszych przyczyn rozwodów jest niewierność małżeńska (26 proc.). Zdaniem psychoterapeutki par Doroty Minty wciąż nie umiemy rozmawiać o zdradzie i jej przepracowywać. - Trzeba pamiętać, że wdajemy się w romanse, bo szukamy uważności, bliskości, zauważenia w związku - przypomina.
Jest sporo par, które zaczynają rozmawiać o problemach, dopiero gdy się rozstaną i przychodzą uzgodnić kwestie opieki nad dziećmi. Pojawia się wówczas u nich refleksja i świadomość, co tak naprawdę ich łączy.
- Takie związki często udaje się wymyślić na nowo. W psychologii mamy zjawisko wzrostu potraumatycznego, kiedy dochodzi do przebaczenia i zrozumienia zdrady po obydwu stronach. Pojawia się wtedy zgoda na zmiany - zapewnia psycholożka.
Piotr Parzysz, dziennikarz Wirtualnej Polski