Przywiązał psa do bramy schroniska w 30-stopniowym upale. Twierdzi, że to jak „okno życia"

Piotr Kuryło w najbardziej upalny dzień roku przywiązał 13-letnią suczkę do bramy schroniska. Przekonuje, że brama była dla niego jak „okno życia” i że zrobił dobry uczynek.

Obraz
Źródło zdjęć: © Facebook
Katarzyna Gruszczyńska

Podróżnik, maratończyk, dobra dusza. Tak na stronie internetowej pisze o sobie Piotr Kuryło, o którym stało się głośno wcale nie z powodu sportowych dokonań. W najbardziej upalny dzień roku przywiązał 13-letnią, szczenną suczkę do bramy schroniska. Przekonuje, że brama była dla niego jak „okno życia” i że zrobił dobry uczynek, bo mógł uwiązać zwierzę do drzewa w lesie albo je wypędzić. Zostawił ją, bo nie znalazł opiekuna na czas wyjazdu na ultramaraton do Grecji. Do prokuratury wpłynęło już zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez biegacza.

Zawiadomienie złożyła właścicielka azylu – Marta Chmielewska. „Wracam około godziny 19 do schroniska, by odwieźć psa, który był na badaniach i co ukazuje się moim oczom? Masakra jakaś! Do bramy schroniska stoi przywiązana suczka! Mało tego, na pierwszy rzut oka widać, że jest szczenna! Po prostu ręce z bezsilności i bezradności opadają, jak można być takim potworem, by w biały dzień wyrzucić psa” – napisała na facebookowym profilu schroniska "Sonieczkowo" w Żarnowie pod Augustowem.

A jak tłumaczy się Kuryło? - Nie miałem co zrobić z Sarą. Dzwoniłem wcześniej do schroniska, czy mogliby ją przyjąć, ale nikt nie odbierał telefonu. Przecież kobiety też czasami oddają noworodki do „okna życia” i nikt ich za to nie piętnuje - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską.

Sara, która spodziewa się szczeniaków, przez kilka godzin stała w upale. – Postawiłem jej wiadro wody. Gdybym wiedział, że nikt się nią nie zaopiekuje, przywiózłbym ją wieczorem – mówi Kuryło. Twierdzi, że przygarnął ją w listopadzie ubiegłego roku. - Błąkała się po łąkach w sąsiedniej wsi. Była wychudzona, ale ją odkarmiłem. Miała piękną budę na podwórku. Krzywda jej się nie działa – twierdzi. Dodajmy, że Kuryło ma jeszcze jednego psa – labradora o imieniu Bakuś. Mieszka w domu, a na czas wyjazdu miał zapewnioną opiekę córek maratończyka.
- Drugi raz bym tego nie zrobił. Zrezygnowałem z biegu do Aten, wyjeżdżam do Niemiec, ponieważ mam dość tej nagonki. Jestem murarzem i tam będę pracował na budowie - mówi.

Obraz
© Piotr Kuryło, fot. Eastnews

„Teraz już za późno na skruchę. Jakim trzeba być złym człowiekiem, aby pozostawić swojego przyjaciela na słońcu w taki upał. Trzeba nie mieć serca” – to tylko jeden z tysięcy komentarzy w sieci, w których internauci nie zostawiają na sportowcu suchej nitki.
Również pracownicy azyli nie kryją oburzenia. - Schroniska - jak sama nazwa wskazuje - są przeznaczone wyłącznie dla bezdomnych zwierząt. Często zwracają się do nas osoby starsze, schorowane, które mają skierowanie na operację do szpitala i nie mogą znaleźć nikogo do opieki nad zwierzęciem, ani pieniędzy na zapewnienie mu na ten czas pobytu w specjalnym hotelu. Wtedy im pomagamy, szukamy chociaż tymczasowego domu – mówi Zofia Białoszewska z placówki we Wrocławiu. – Zdarza się też, że ludzie przywożą czworonoga tłumacząc, że został znaleziony, a potem okazuje się, że był to ich pies. To brak empatii. Po rozstaniu z właścicielem pies okrutnie cierpi, nie jest w stanie zrozumieć, że został porzucony. Nawet, gdybyśmy karmili go cielęciną podaną w złotej misce - dodaje.

- Nie istnieje coś takiego jak „okno życia” w przypadku zwierząt. Według polskiego prawa nie można oddać własnego psa do schroniska. Każde porzucenie, przerzucenie zwierzęcia przez płot, niezależnie od formy, w jakiej się go pozbędziemy, jest przestępstwem – komentuje Paweł Gebert, inspektor ds. ochrony zwierząt z OTOZ Animals.
- Zgodnie z artykułem 35 ustawy o ochronie zwierząt z 1997 roku, za taki czyn grozi do 2 lat pozbawienia lub ograniczenia wolności, bądź grzywna. W przypadku działania ze szczególnym okrucieństwem kara wynosi do 3 lat. Niestety, takie wyroki zapadają bardzo rzadko, a kary są za niskie – dodaje Gebert.

W ubiegłym miesiącu zapadły dwa. Osoba, która powiesiła psa na kablu, usłyszała wyrok 14 miesięcy pozbawienia wolności.
Z kolei student, który mordował koty w pralce, został skazany na 2 lata bezwzględnego więzienia i 4 tys. zł grzywny. Za znęcanie się nad kotami otrzymał też 10-letni zakaz posiadania zwierząt.

Wiele psów i kotów traci dom w okresie wakacyjnym

- W lipcu i sierpniu trafia do nas około 40 psów miesięcznie więcej. Obecnie przebywa u nas 230 psów – mówi Piotr Świniarski, kierownik schroniska dla bezdomnych zwierząt „Promyk” w Gdańsku. Sytuacja przedstawia się podobnie w warszawskim azylu „Na Paluchu”.
- W maju mieliśmy 176 czworonogów, ale już w lipcu 226. Po niektórych widać, że trafiły do nas prosto z domów, mają błyszczącą sierść, obrożę. Czasami dopiero po dwóch tygodniach nagle odzywa się właściciel i odbiera swojego podopiecznego – mówi Karolina Sonik, pracownik biura adopcji i przyjęć zwierząt w „Na Paluchu”. – W okresie urlopowym trafiają do nas zwierzaki znalezione na pętlach autobusowych czy porzucone na terenie ogródków działkowych – dodaje.

Wolontariuszka z jednego z pomorskich azyli przyznaje, że wiele osób ma roszczeniową postawę i traktuje schronisko niczym bezpłatny hotel. – To nagminne. Jeszcze mają pretensje, że nie zgadzamy się na przyjęcie zwierzęcia – mówi.
Azyle dysponują nieformalnymi czarnymi listami adopcyjnymi. – Widnieją na nich osoby, o których wiemy, że nie mogą dostać psa. Jednym z powodów może być to, że kolejne czworonogi wracają od nich z adopcji po krótkim czasie – mówi Piotr Świniarski z gdańskiej placówki.

Trudno jednak o pełne dane statystyczne dotyczące porzuceń. Stołeczna Straż Miejska za rekordowy miesiąc pod kątem liczby odłowień uznała styczeń br. – Odłowiono wówczas niemal 300 psów. W pozostałych miesiącach średnia wynosi około 200 miesięcznie – informuje Katarzyna Dobrowolska z biura prasowego Straży Miejskiej w Warszawie.
- Nawet jeśli istnieją statystyki dotyczące tej kwestii, czy to w okresie wakacyjnym, czy w pozostałych miesiącach roku, nie odzwierciedlają one faktycznego stanu. Wiele przypadków w ogóle nie jest zgłaszanych na policję lub do prokuratury – przyznaje Paweł Gebert, inspektor ds. ochrony zwierząt z OTOZ Animals.

W ubiegłym roku szerokim echem odbiła się sprawa Wrzutka. To młody kundelek, którego 27-letni mężczyzna przerzucił w nocy przez dwumetrowy płot schroniska w Tczewie. Ten moment uchwyciła kamera monitoringu. Policji tłumaczył, że pies należał do jego kolegi, który prosił, aby pomóc mu się go pozbyć. Wrzutek szybko znalazł nowy dom, a o możliwość przygarnięcia starało się kilkadziesiąt osób, nawet ze Stanów Zjednoczonych. Szum medialny wobec przypadków okrucieństwa służy adopcjom.

Z naszych informacji wynika, że porzucona w okrutny sposób Sara czuje się coraz lepiej i powoli odnajduje się w nowej rzeczywistości. Pracownicy schroniska nie zaobserwowali, żeby suczka tęskniła za swoim dotychczasowym właścicielem.
- Dobrze, że ta sprawa został tak nagłośniona dzięki temu, że pan Kuryło jest osobą medialną. Niestety, to tylko jeden przypadek, o którym mówimy. Ludzie co roku porzucają zwierzęta w okresie wakacyjnym – twierdzi Anna Walijewska z Fundacji „Zwierzęta Niczyje”.
Dodajmy, że doba hotelowa dla czworonoga kosztuje od 30 do 60 zł (w zależności od wielkości psa i tego, czy zapewnimy mu własną karmę na czas pobytu).

Kto nie może adoptować psa ze schroniska?

W większości azyli obowiązuje zakaz wydawania zwierząt:
- osobom poniżej 18 lat,
- osobom, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie, iż znajdują się w stanie nietrzeźwym lub pod wpływem środków odurzających,
- osobom, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie o spekulację i handel zwierzętami lub ich niehumanitarne traktowanie, a także osobom nieposiadającym miejsca zamieszkania (bezdomnym) lub warunków do zapewnienia zwierzętom właściwej opieki,
- osobom nieposiadającym dowodu tożsamości lub innego dokumentu potwierdzającego tożsamość.
Proces adopcyjny składa się z: wywiadu przeprowadzonego przez pracownika biura adopcji, wypełnienia kwestionariusza przedadopcyjnego, odprawy weterynaryjnej zakończonej wystawieniem książeczki zdrowia zwierzęcia i wpisaniem właściciela do ogólnopolskiej bazy właścicieli zwierząt i wreszcie zawarciem umowy adopcyjnej.
Dodajmy, że wywiad ma na celu ustalenie warunków pobytu zwierzęcia oraz eliminację zagrożeń i przeciwwskazań.

Katarzyna Gruszczyńska/(kg)/(ihn), WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni