Raport: opalanie się przedłuża życie, jeśli nie złapiemy czerniaka
Przebywanie na słońcu nie zwiększa ryzyka zgonu, jest wręcz odwrotnie: osoby, które częściej się opalają, mają szanse żyć dłużej, pod warunkiem, że nie zachorują na czerniaka - twierdzi brytyjski dermatolog.
20.07.2015 | aktual.: 20.07.2015 13:49
Przebywanie na słońcu nie zwiększa ryzyka zgonu, jest wręcz odwrotnie: osoby, które częściej się opalają, mają szanse żyć dłużej, pod warunkiem, że nie zachorują na czerniaka – twierdzi brytyjski dermatolog dr Richard Weller na łamach „New Scientist”. Zwykle twierdzi się, że jest to zasługa witaminy D, która wydzielana jest w organizmie pod wpływem promieniowania ultrafioletowego. Nie ma jednak dowodów na to, że witamina D w suplementach działa podobnie.
Dr Richard Weller z uczelni w Edynburgu przyznaje, że zbyt intensywne opalanie się zwiększa ryzyko czerniaka, najgroźniejszego nowotworu skóry, który trudno się leczy, jeśli zostanie późno wykryty. Szczególnie groźne są poparzenia słoneczne, do których może dojść już w dzieciństwie.
Specjalista przytacza jednak dość zaskakujące badania, które od 1990 roku prowadzono wśród 30 tys. Szwedek. Wykazały one, że te z nich, które częściej korzystały z kąpieli słonecznych, 20 lat później były o połowę mniej narażone na zgony w porównaniu do kobiet, które unikały słońca.
Szwedzi wyliczyli nawet, że 3 proc. zgonów w ich kraju związanych jest niedostateczną ekspozycją niektórych osób na słońce. Wskazują na to również inne badania, które przeprowadzono w Skandynawii wśród 40 tys. kobiet. Tym razem wykazano, że te z nich, które na wakacje wyjeżdżały w najbardziej słoneczne regiony, były mniej narażone na zgony 15 lat później.
- Głównym zadaniem lekarza jest wydłużanie życia swych pacjentów w dobrym zdrowiu, a nie unikanie tylko jednej choroby - twierdzi dr Weller. Dodaje, że dermatolodzy słusznie przestraszyli się wzrostu zachorowań na czerniaka, ale wylali dziecko z kąpielą przesadnie namawiając do unikania słońca.
Specjalista zwraca uwagę, że czerniak w przeliczeniu na liczbę mieszkańców częściej występuje w Australii niż w Wielkiej Brytanii, co by wskazywało na to, że zbyt duża ekspozycja na słońce zwiększa ryzyko tego nowotworu. Jednak zauważono również, że częściej występuje u osób, które więcej czasu spędzają w pomieszczeniach niż na zewnątrz.
- Kiedy wykryję u swego pacjenta nowotwór skóry, który nie jest czerniakiem, pierwsze, co robię, to mu gratuluję. Rzadko bowiem zdarza się, żeby po takiej diagnozie pacjent wychodził z gabinetu lekarza z lepszą przeciętna oczekiwaną długością życia niż przed wizytą - stwierdza dr Weller.
Co zatem decyduje o tym, że opalanie się może wydłużyć życie, pod warunkiem, że unikniemy oparzenia słonecznego i nie zachorujemy na czerniaka?
Zwykle twierdzi się, że jest to zasługa witaminy D, która wydzielana jest w organizmie pod wpływem promieniowania ultrafioletowego. - Ludzie z większym stężeniem tej witaminy na ogół cieszą się lepszym zdrowiem. Rzadziej chorują z powodu nadciśnienia tętniczego krwi, cukrzycy, udarów mózgu i zawałów serca, w ogóle są mniej zagrożeni przedwczesnym zgonem - podkreśla dr Weller.
Według brytyjskiego dermatologa nie ma jednak dowodów na to, że witamina D w suplementach działa podobnie jak promienie słoneczne. Suplementacja nie zmniejsza ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, chorób metabolicznych, wykazano jedynie, że chroni przed niektórymi odmianami raka jelita grubego.
Dr Weller uważa, że korzystny wpływ słońca polega nie tylko pobudzaniu wytwarzania witaminy D. Pod jego wpływem w naszej w skórze produkowany jest również tlenek azotu. Znajdują się w nim azotany, które promieniowanie ultrafioletowe zamieniają na ten korzystny dla organizmu gaz. Po wniknięciu do krwiobiegu nawet niewielkie jego ilości rozszerzają naczynia krwionośne i zmniejszają ciśnienie tętnicze krwi.
(PAP), zbw/ agt/