Romanse między więźniarkami. Amanda Knox znów wywołuje burzę
„Więźniarki zakochiwały się w sobie. Przesyłały sobie listy miłosne. Sprawiały prezenty: rysunki, kwiaty, szydełkowe torebki na walkmana (…). Dochodziło do łzawych rozstań, a nawet bójek pomiędzy kochankami lub byłymi dziewczynami”. Tak codzienne życie w jednym z włoskich zakładów karnych opisuje w swoim reportażu nie kto inny, jak sama Amanda Knox, była więźniarka, w 2015 uniewinniona od zarzutu zamordowania swojej współlokatorki.
01.03.2017 | aktual.: 01.03.2017 14:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przypomnijmy, że proces o zabójstwo brytyjskiej studentki, Meredith Kercher, która została zamordowana w trakcie studiów w Perugii, toczył się od 2007 roku. Jedna z oskarżonych, Amanda Knox, stała się jego niespodziewaną „gwiazdą”. Dziewczynie towarzyszyła aura tajemniczości, podejrzewano ją o podwójną osobowość, jedni robili z niej ofiarę wymiaru sprawiedliwości, inni zimną famme fatale. Była na przemian uniewinniona, skazywana za morderstwo, a ostatecznie znów uniewinniona przez sąd. Część kary zdążyła jednak odsiedzieć. Dziś znów wywołuje sensację w mediach za sprawą swoich więziennych wspomnień dotyczących romansów między więźniarkami. Jak pisze, miała dużo szczęścia, bo dzięki ogromnemu wsparciu ze strony rodziny i przyjaciół nie popadła w żadne niebezpieczne relacje w trakcie odsiadki. Innym zdarzało się to nagminnie, nawet jeśli wcześniej osadzone były zadeklarowanymi heteroseksualistkami. „Gay for the stay”, czyli tymczasowy homoseksualizm tylko na okres pobytu w więzieniu, nie wydawał im się czymś wstydliwym. Wręcz przeciwnie, miał je uchronić od dotkliwej samotności. - Większość moich „koleżanek” była większa, silniejsza, wredniejsza i bardziej zdesperowana niż ja, miały również dużo mniej do stracenia - opisuje Knox.
Spragnione bliskości
W więzieniu w miejscowości Capanne, gdzie spędziła dwa lata, wyroki odsiadywały głównie Włoszki, Nigeryjki i Romki. Za kratami, tak samo jak w normalnym świecie, funkcjonował podział na „klasy społeczne”, choć Knox nazywa zhierarchizowane grupy „rodzinami”. Głównie dlatego, że kobiety same wprowadziły rodzinne podziały: Nigeryjki nazywały siebie matkami i córkami, a Romki kuzynkami. Związki tworzyły się najczęściej w obrębie tych grup, jednak według Knox, nie chodziło w nich wcale, jak wiele osób sądzi, o zaspokajanie potrzeb seksualnych. Te spostrzeżenia potwierdza dr Pamela Regan z Uniwersytetu Kalifornijskiego: - Badania wykazują, że bez względu na orientację seksualną, kobiety i mężczyźni wchodzą w więzieniach w związki homoseksualne. Nawet w takim miejscu próbują stworzyć trwałą relację opartą na uczuciach. Kieruje nimi potrzeba bliskości, intymności, wsparcia. Seksu również, ale przede wszystkim chodzi głównie o obcowanie z drugim człowiekiem.
Knox przywołuje przykład innej słynnej skazanej, Kristine Bunch. Amerykanka spędziła 17 lat w więzieniu, odsiadując wyrok za celowe wywołanie pożaru, w którym zginął jej trzyletni synek, zanim sąd ostatecznie ją uniewinnił. W tym czasie kobieta nawiązała romans z jedną ze współwięźniarek, Rebeccą (imię zostało zmienione - przyp. red.). Kobieta tak opisuje swoją relację: - To że mogłam się kimś opiekować, gotować jej posiłki, znaczyło dla mnie bardzo wiele. Powierzać sekrety, dzielić się troskami. Ściskać jej dłoń, gdy sąd oddalał kolejny mój wniosek. A po 17 latach w więzieniu byłam spragniona dotyku.
Amanda Knox tłumaczy, że takie romanse były w Capanne na porządku dziennym: - Więzienie to izolacja. Zostajesz wyrwany z bezpiecznego miejsca i z więzi, które dotąd tworzyłeś. Zostajesz pozbawiony możliwości poruszania się i nawiązywania kontaków ze społeczeństwem. Podlegasz nieustannej kontroli obcych ludzi. Ale związek to nadal coś, co pozwala zachować zdrowe zmysły, nawet jeśli jest zakazany albo nieidealny.
Królowa Lodu
Knox niechętnie wchodziła w relację z innymi więźniarkami, ale nie uniknęła ich. Mówi, że jako jedna z niewielu obcokrajowców trzymała się na uboczu i strażniczki to potwierdzają: nie angażowała się w akcje społeczne organizowane w placówce, nie piekła ciast i nie robiła prezentów, którymi dzieliły się więźniarki. Śpiewała za to na głos piosenki Beatlesów i… wciąż trudno było odgadnąć jej prawdziwe emocje. - Nie widziałam, aby płakała czy choćby była smutna. Nigdy nie wspominała również o Meredith - mówi Angela Antonelli, strażniczka przydzielona do nadzorowania Knox.
Piękna, małomówna i zamknięta w sobie Amerykanka, skazana za głośne zabójstwo, od razu przypadła do gustu Leny, zadeklarowanej lesbijce, odsiadującej wyrok za handel narkotykami. Co prawda wiedziała, że Knox uważa się za heteroseksualistkę, ale jej wcześniejsze zaangażowanie i wsparcie dla ruchu LGBT, o którym głośno mówiła, Leny wzięła za dobrą monetę. Najpierw tylko rozmawiały, od czasu do czasu spotykając się na spacerniaku. W końcu Leny zaczęła chodzić za Amandą „jak szczeniak”, zwierzać jej się, szukać kontaktu fizycznego. - Potrafię odmienić kobietę - przekonywała Amandę, sugerując jej seks. - Dam ci to, czego nie dał żaden facet.
Dilerka prawdopodobnie miała świadomość tego, że wybranka jej serca była skazana również za napaść seksualną na Meredith Kercher. Czy to mogło zachęcić ją do zalotów? Knox nie wspomina o tym. Twierdzi, że podchody Leny bardzo ją irytytowały i konsekwentnie pozostawała na nie obojętna.
Zastanawiający może być fakt, że osoba, która pozostaje skryta, jeśli chodzi o własne przeżycia, tak chętnie wyjawia intymne szczegóły dotyczące życia innych osób. Jej strażniczki, Angeli Antonelli, w ogóle to jednak nie dziwi: - To nieprzenikniona osoba, myśląca wyłącznie o własnym przetrwaniu, niemal nieokazująca emocji Królowa Lodu Nawet jeśli nie zabiła Meredith, nie zrobiła nic, aby pomóc ludziom zrozumieć czy wyjaśnić, co właściwie wydarzyło się tamtej nocy.
Po wyjściu na wolność Amanda Knox wystąpiła w wielu programach telewizyjnych. Napisano o niej książki, nakręcono filmy. W 2012 roku trafiła na listę 100 najgorętszych kobiet „Maxima”. Zainkasowała 4 miliony dolarów za spisanie swoich wspomnień. Od czasu do czasu jej artykuły ukazują się w amerykańskich mediach, najczęściej w „West Seattle Herald”.