Rosati mówi o córce. Przy okazji wbija szpilkę byłym
Weronika Rosati kilka miesięcy temu urodziła córkę Elizabeth. Ojcem dziewczynki jest lekarz-ortopeda Robert Śmigielski. Aktorka w nowym wywiadzie mówi, że zawsze chciała być matką, ale wcześniej trafiała na nieodpowiednich partnerów.
10.05.2018 | aktual.: 10.05.2018 14:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Elizabeth jest dla mnie od dawna wyczekiwanym dzieckiem – mówi "Urodzie Życia" Weronika Rosati. – Zawsze uwielbiałam dzieci, kiedy miałam 12 lat, mój 24-letni wówczas brat został ojcem, a ja chętnie zajmowałam się bratanicą – opowiada.
Aktorka przygotowywała się do macierzyństwa najlepiej jak umiała. Przyznaje jednak, że kiedy nadszedł dzień porodu, nieco spanikowała. – Bałam się - raczej nie bólu, ale jak każda matka, tego, że coś pójdzie nie tak. Ale potem już wszystko potoczyło się gładko. Na szczęście żadnej depresji, żadnego smutku za utratą wolności – stwierdza aktorka.
Wielu zarzucało Rosati, że rodziła w luksusowej klinice, płacąc za poród tysiące dolarów. Ona zaprzecza dziś tym rewelacjom. Jak przekonuje, rodziła w miejscu, które można porównać do prywatnego szpitala w Polsce. – Mniej więcej ten sam poziom komfortu. Czysto, ładnie, sympatycznie. I przed porodem, i po miałam swój pokój. Na tym kończyły się luksusy – zaznacza.
W rozmowie z "Urodą Życia" Rosati mówi też, że powrót do formy po ciąży był ważny. Z jednego powodu: po prostu nie lubi czuć się zaniedbana i, jak dodaje, nie potrafiłaby chodzić w rozciągniętym dresie. Za to problemem nie jest dla niej publiczne karmienie piersią. – Zdarzyło mi się na przykład karmić w shopping mallu w Los Angeles. Mała zrobiła się głodna, zaczęła płakać. Usiadłam więc na doniczce pośrodku głównego hallu i tam ją nakarmiłam – wspomina.
Aktorka, na temat której mówiło się często w kontekście głośnych związków, mówi, że marzyła o rodzinie. – Stworzenie jej było moim priorytetem. Tyle że wcześniej mi to nie wychodziło – wyznaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl