Ałła Pugaczowa. Pierwszego męża wskazały jej karty
"Kupujecie od nas format i zmieniacie nazwę programu? To kompletnie bez sensu. Dlaczego zamiast X Factor ma być A Factor?" – pytali zdziwieni Brytyjczycy swoich rosyjskich kontrahentów. "To oczywiste! W jury zasiądzie Ałła, więc w tytule musi być A. To jest tak, jakby wasza królowa zaszczyciła swoim udziałem program" – usłyszeli w odpowiedzi.
22.11.2024 13:02
Rzeczywiście, Ałła Pugaczowa zajmuje w rosyjskim show biznesie pozycję monarchini. Od jej jednego słowa zależą kariery ludzi i sukces lub klapa produkcji. Przy tym jest władczynią absolutną. Nie owija w bawełnę, nie bawi się w dyplomację, wydaje wyroki ostateczne. Bywa kapryśna. Robi coś lub nie, bo tak się jej podoba. Niezależnie od podpisanych umów. A potem sztab prawników biedzi się, żeby jakoś problem rozwiązać.
"Mam już dosyć tej całej sławy i uwielbienia tłumów. Muszę zająć się ogrodem" – mówiła niedawno. Nie ma ochoty na wywiady. Za rozmowę z dziennikarzem każe sobie płacić kilkadziesiąt tysięcy euro, co jest stawką zaporową. A Rosjanie niezmiennie ją kochają. Pięć lat temu z okazji 70. urodzin dała dwa koncerty po kilkuletniej przerwie. Bilety w cenie kilku przeciętnych rosyjskich pensji rozeszły się od ręki. Przed kasami tłum gromadził się już w nocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uchodzi za jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych kobiet w Rosji. Mieszka pod Moskwą, gdzie jej piąty mąż, młodszy o 27 lat Maksim Aleksandrowicz Gałkin wybudował zamczysko w stylu disnejowskim. Jest sześć pięter, wielka baszta, wieżyczki, wewnętrzny basen, sala sportowa, teatralna i podziemny garaż. Wszystko bogato zdobione, nawet winda. Wokół posiadłości ciągną się ogrody, ale właścicielki nie widziano tam nawet z grabkami w ręku.
Złośliwi mówią, że zamiłowanie gwiazdy do luksusu, kaprysy, apodyktyczność i romanse ze znacznie młodszymi mężczyznami przywodzą na myśl Katarzynę II. Różni je to, że caryca nie mogła korzystać z pomocy chirurgów plastycznych, a Ałła co pewien czas jeździ do Szwajcarii, do tamtejszych klinik urody.
Jednak nawet szydercy muszą przyznać jedno: Ałła nie dostała sukcesu na złotej tacy. Wywalczyła go sobie sama. Kto inny w Rosji w ostatnich dekadach nagrał blisko pół tysiąca piosenek i sprzedał 250 milionów płyt? W czasach komunistycznej szarzyzny odważyła się być kolorowym ptakiem.
Już jako nastolatka, córka dyrektora fabryki obuwia, dawała poznać otoczeniu swój charakter. "Bardzo zdolna, głos obejmujący trzy oktawy, ale krnąbrna. Nie słucha uwag, ma zaufanie tylko do siebie" – mówili nauczyciele. W latach 60. i 70., gdy w szkołach artystycznych ZSRR uczniowie mieli bez dyskusji wykonywać polecenia pedagogów, to szokowało. Ostatecznie jednak ukończyła studia na wydziale dyrygentury chóralnej Szkoły Muzycznej im. M. Ippolitowa-Iwanowa w Moskwie i wydziale reżyserii estradowej Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej im. A. Łunaczarskiego.
Na prawdziwy sukces musiała czekać do 26. roku życia. Trochę pomogła losowi. Związała się z Pawłem Słobodkinem, założycielem i liderem odnoszącego sukcesy zespołu "Wiesołyje Riebiata". To on przekonał urzędników, że wokalistkę warto wysłać na międzynarodowy prestiżowy festiwal "Złoty Orfeusz" w Bułgarii. Wygrała tam w 1975 r. piosenką "Arlekino" i dosłownie z dnia na dzień stała się gwiazdą. Koledzy z zespołu niezbyt dobrze to znieśli.
Związek ze Słobodkinem się rozpadł, ale dla Ałły to nie miało znaczenia. Jej piosenka stała się wielkim przebojem w Europie Wschodniej i Środkowej, płyty sprzedawano spod lady. Gdy w 1978 r. pojawiła się na 2. Festiwalu Interwizji w Sopocie, zdobyła główne trofeum – Bursztynowego Słowika za brawurowo wykonaną piosenkę "Wsio mogut koroli" o nieszczęsnych władcach, którzy nie mogą żenić się z miłości. Sama artystka nie miała tego kłopotu. Szła za porywami serca, czasem kaprysami, w wyborze kolejnych mężów i kochanków.
Pierwszy ślub wzięła jako 20-latka. Wybranka poznała na Uniwersytecie Sztuki Cyrkowej i Estradowej. Znajomej wróżce karty powiedziały, że Ałła poślubi pierwszego mężczyznę, którego spotka na tej uczelni. Tym kimś okazał się Litwin Mykołas Orbakas, artysta cyrkowy. Pobrali się po pół roku znajomości, a półtora roku później urodziła się ich córka Kristina. Dziecko wychowywali głównie dziadkowie. Ałła z mężem podróżowali, ale coraz częściej dochodziło do kłótni. Rozstali się po czterech latach. Potem były romanse z Witalijem Krietiukiem i Pawłem Słobodkinem oraz Aleksandrem Stefanowiczem. Ten ostatni pomógł jej stworzyć wyrazisty estradowy wizerunek z oryginalnymi strojami i fryzurami – zaprzeczenie zwykłego sztywniactwa radzieckich wokalistów. Gdy dodać do tego temperament piosenkarki, sukces był murowany.
Ałła wyszła za Stefanowicza, lecz sielanka nie trwała długo. Nakręcił z żoną film, który odniósł sukces, a przy drugiej produkcji wybuchł skandal. Kaprysy Pugaczowej tak dały się we znaki filmowcom, że odmówili pracy z nią. Doszło do awantury. W furii Ałła rozbiła szyby w limuzynie męża. Ten w rewanżu dał główną rolę piosenkarce Sofii Rotaru, rywalce Pugaczowej. Rozwód był kwestią czasu.
Kandydat na trzeciego pana młodego był jednak na wyciągnięcie ręki. Jewgienij Bołdin był jej impresariem i dyrektorem koncertowym. Po nim pojawił się nowy, jeszcze młodszy partner – Filipp Kirkorow. Aby zdobyć jej uczucia, przysłał bukiet 113 róż. Udało mu się zaintrygować gwiazdę. Po ślubie Ałła marzyła o urodzeniu drugiego dziecka. Niestety, poroniła. Kirkorow wciąż deklarował (robi to nawet dziś), że kocha żonę, ale ona już myślała o kimś innym.
Interesował ją poznany w 2001 r. aktor i komik Maksim Gałkin, pięć lat młodszy od Kristiny, córki Ałły. Nie przejęła się tym, że gdy wystąpiła o rozwód, Kirkorow groził samobójstwem. Gałkin jest nie tylko piątym mężem, ale i biologicznym ojcem dwojga dzieci Ałły, urodzonych przez surogatkę. Oczywiście pytano, jak 64-letnia gwiazda wciąż mogła być dawczynią komórek jajowych? Okazało się (a przynajmniej tak twierdził Gałkin), że dzieci mogły się urodzić, ponieważ 12 lat wcześniej, jeszcze przed menopauzą, lekarze pobrali od piosenkarki komórki jajowe i zamrozili je. Po ślubie z Gałkinem rozmrożono je, zapłodniono i wszczepiono matce-surogatce.
"Bóg dał, chwała Bogu" – skomentowała Ałła przyjście na świat Garriego i Elisabeth. Narodziny dzieci nie były tanie. W Rosji zgodne z tamtejszym prawem wynajęcie matki-surogatki może kosztować nawet 175 tys. euro. Kobietom tym stawia się też ostre warunki. Muszą być w wieku 20-35 lat, wykazywać się świetnym stanem zdrowia i nie mogą mieć żadnych nałogów. Ile konkretnie zapłaciła Pugaczowa, nikt nie ujawnia. Ale na pewno było ją na to stać.
Nie przejęła się oburzeniem hierarchów rosyjskiej Cerkwi. Protojerej Dmitrij Smirnow, kierujący komisją ds. rodziny, ochrony macierzyństwa i dzieci przy moskiewskim patriarsze, określił macierzyństwo zastępcze jako "bunt przeciw Bogu". Nie zagroziło to pozycji gwiazdy, która była w stanie nawet ochronić swojego męża przed gniewem Kremla po ryzykownych żartach z Putina. Rodacy ją wciąż kochają i potrafią jej wiele wybaczyć.