Skóra na zdrowy połysk: jak odzyskać blask po zimie
Twarz jak lustro?
Jędrna, pełna blasku, rozświetlona, bez przebarwień, niedoskonałości, rozszerzonych porów. O takiej skórze marzy chyba każda kobieta. A w lustrze, zwłaszcza po zimie widzimy raczej poszarzałą, zmęczoną, ziemistą. Z drobnymi zmarszczkami, pajączkami wokół nosa czy na policzkach. Co zrobić, żeby obudzić skórę z zimowego snu i przejść (szybko) do krainy wiosennego blasku? Mamy na to kilka sprawdzonych sposobów.
Kiedyś marzyłam o pełnych ustach i idealnych kościach policzkowych. Potem skończyłam 30 lat i uświadomiłam sobie, że to pierwsze mogę mieć w kilka minut, to drugie to kwestia opanowania technik konturowania. I moje urodowe marzenia zastąpiło jedno: promienna, idealnie nawilżona i gładka cera. Taka, której nie trzeba przykrywać podkładem i pudrem. Jak z reklam kosmetyków, jak z wybiegu. Jako że zawodowo zajmuje się pisaniem o urodzie wiem, że nie da się wyczarować takiej cery w jeden dzień. Oczywiście, będąc Pat McGrath czy Nikkie Tutorials można sięgnąć po najlepsze kosmetyki i zbudować blask skóry od zera, najpierw pieczołowicie maskując szarą, zmęczoną cerę. Ale zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest połączenie odpowiednich nawyków, pielęgnacji ze wspomaganiem z gabinetów kosmetycznych i oczywiście dobrym makijażem. Dlatego wiosenną walkę o promienną skórę, która nigdy nie wyjdzie z mody, warto zacząć od wnikliwej analizy swojego stylu życia. Bo na twarzy odbijają się wszystkie nasze problemy, grzeszki i zaniedbania.
Skóra do przeglądu
Gdy zdasz sobie sprawę, że twoja skóra mogłaby wystąpić w kolejnej ekranizacji "50 twarzy Greya", pierwsze kroki kierujesz do drogerii. Wydajesz ciężkie pieniądze na kremy, a rezultatu nie widać. Znajomy scenariusz? Wszystko dlatego, że to, co jemy i pijemy, jak żyjemy, jest równie ważne jak produkty, które nakładamy na twarz. Zanim więc przejdziesz do przyjemnej części, czyli zakupów w Sephorze lub aptece, zobacz, skąd twoja skóra ma czerpać siłę i odżywcze składniki. Z przetworzonego jedzenia, białego pieczywa, cukru i kawy? Nie tędy droga. Na początek zamień kolejne kawy na zieloną herbatę bogatą w antyoksydanty. Nie na darmo pijące ją Azjatki mają tak piękną cerę! Do tego upewnij się, że pijesz 1,5-2 litry wody dziennie. Odpowiednio nawilżona od środka skóra jest bardziej jędrna i elastyczna. A teraz dieta: białe zamieniaj na brązowe i zielone. Zamiast białego pieczywa – to pełnoziarniste. Zamiast mącznych potraw, te z warzyw. Możesz, wzorem fit dziewczyn z sieci zaczynać dzień od zielonego koktajlu. Wrzuć do blendera jabłko, jarmuż lub szpinak, garść natki pietruszki, trochę mięty, ogórka. Możesz wzbogacić miksturę spiruliną, dosłodzić odrobinką miodu lub poprawić smak, dorzucając trochę oleju kokosowego. Pita codziennie bomba witaminowa nie tylko poprawi kondycję skóry, ale też podniesie poziom energii.
Druga kwestia będzie nieco trudniejsza. To, jak wygląda nasza skóra, tylko w niewielkim stopniu zależy od genów (udowodnili to naukowcy pracujący w laboratoriach Vichy). Znacznie bardziej liczą się czynniki zewnętrzne: palenie papierosów, smog, stres, brak snu. Na część z nich masz ogromny wpływ. Jeśli jeszcze nie rzuciłaś palenia, wiosna będzie doskonałym momentem. Nie na darmo dermatolodzy opisując szarą, ziemistą skórę mówią: "skóra palacza". Do tego osiem godzin snu (albo tyle, ile potrzebujesz) i regularny relaks. Bo stresu nie da się uniknąć, ale warto wiedzieć, jak radzić sobie z jego rezultatami. Najlepiej robić to aktywnie: uprawiając sport pobudzasz krążenie i sprawiasz, że toksyny są szybciej wydalane z organizmu. A w efekcie skóra błyszczy (nie tylko od potu).
Mocny początek w gabinecie
Pielęgnacja skóry to proces, który trwa całe życie. Rozprawianie się z niedoskonałościami również szybkie nie jest. Dlatego wiele kobiet błyskawicznie się zniechęca. Cóż, procesów regeneracji naskórka przyspieszyć się nie da. Z wiekiem wręcz się one wydłużają. Cykl życia skóry przeciąga się z 20 do nawet 40 dni. A to oznacza, że musimy dłużej czekać na efekty codziennej pielęgnacji. Jeśli należysz do tych niecierpliwych, na początku kuracji przywracającej blask wybierz się więc do gabinetu kosmetycznego lub lekarskiego. Wykonane tam zabiegi dają bardziej wyraziste rezultaty. Trudniej więc będzie znaleźć wymówkę, aby zejść ze ścieżki dobrych nawyków.
Z ogromnego gabinetowego menu warto wybrać kilka propozycji. Przede wszystkim – peelingi. Zalegające na powierzchni skóry martwe komórki sprawiają, że twarz wygląda na poszarzałą. I na nic zda się najlepsze serum czy krem, bo dobroczynne składniki nie są w stanie przeniknąć przez barierę martwego naskórka. Decydując się na zabiegi z użyciem kwasów, pamiętaj o ochronie przeciwsłonecznej. Krem z filtrem spf 30 lub 50 to najlepszy sposób, by zabezpieczyć się przed przebarwieniami.
Kolejnym problemem, który przyćmiewa blask skóry, jest jej odwodnienie. Tutaj najbardziej przyda się kwas hialuronowy. Zabieg CELLULAR MATRIX wykonywany w Sharley Medical Clinic & Day Spa to połączenie osocza bogatopłytkowego (tzw. wampirzy lifting) z kwasem hialuronowym. Atutem tego zabiegu jest zapewnienie skórze odpowiedniego nawilżenia, które usprawnia proces regeneracji zachodzący na skutek działania czynników wzrostu uwalnianych z płytek krwi. Po zabiegu możesz spodziewać się nie tylko regeneracji skóry, ale także efektu wypełnienia całej twarzy, która wygląda i zachowuje się przy tym bardzo naturalnie. Skóra jest napięta, wygładzona i wyraźnie odświeżona.
Domowe alchemiki
Wizyta w gabinecie kosmetycznym ma zadziałać jak motywacyjny kopniak dla ciebie i twojej skóry. Aby jednak nie skończyło się na jednorazowym akcie przemocy, musisz kontynuować pielęgnację w domu. Potrzebny będzie doskonały preparat do oczyszczania skóry, peeling (enzymatyczny lub mechaniczny), serum, nawilżający krem i preparat z filtrem.
Po jakie produkty sięgnąć? Wybór jest przeogromny. Zamiast kierować się marką, szukaj składników, które najskuteczniej przywracają skórze blask. Twoim kluczowym sprzymierzeńcem jest witamina C. Jeden z najsilniejszych antyoksydantów nie tylko opóźnia procesy starzenia komórek, ale też pomaga usuwać przebarwienia, rozjaśnia cerę i wyrównuje jej koloryt. Wewnętrzne działanie witaminy C, pochodzącej ze spożywanego przez nas jedzenia, zostaje rozdysponowywane przez cały organizm i niewiele jej zostaje dla skóry. Stosowana zewnętrznie działa jak świetna odżywka dla skóry, zapewniając jej miękkość i właściwy poziom nawilżenia. Niezależne badania pokazują, że nakładanie witaminy C pomaga widocznie poprawić odnowę skóry, zmniejsza efekty zmęczenia, czyniąc ją bardziej gładką i lśniącą.
Raz w tygodniu (lub częściej, jeśli masz wyjątkową grubą skórę) sięgnij po peeling do twarzy. Ja jestem fanką tych chemicznych, które rozpuszczają martwy naskórek. Peeling z rozświetlającej linii z witaminą C od The Body Shop (Vitamin C Glow Revealing Liquid Peel, 79,90 zł) przywróci blask przemęczonej skórze, działa natychmiastowo – po chwili usuwasz z twarzy warstwę złuszczonego naskórka. Wolisz tradycyjne, mechaniczne peelingi? Sięgnij po kremowy peeling drobnoziarnisty AA Beauty Bar (ok 4 zł / saszetka). Łączy w sobie złuszczające drobinki i kompleks enzymatyczny, więc działa podwójnie i jest odpowiedni nawet dla delikatnej cery.
Kombinacja serum i kremu to dwaj najważniejsi sprzymierzeńcy, jeśli marzysz o cerze świetlistej, jak u nastolatki. Oprócz witaminy C, fantastycznym składnikiem poprawiającym kondycję skóry jest spirulina. I nie musisz jej pić w koktajlach czy dodawać do owsianki. Możesz wybrać kosmetyki z dodatkiem tej superalgi. Wolisz rozwiązania bardziej… kliniczne? Retinoidy nigdy nie zawodzą. Dlaczego? Bo wygładzona skóra, wolna od przebarwień lepiej odbija światło. Podobnie sprawa ma się z nawilżającymi ceramidami. Dlatego wybierając swój duet kosmetyczny, szukaj serum z wysoką zawartością witaminy C (doskonały Vitamin C 10 Day Glow Boosting Concentrate, 75,90 zł lub Filorga C-Recover 259 zł). Dołóż do tego silnie nawilżający, antyoksydacyjny krem (np. Institut Esthederm Intensive Spiruline Cream, 299 zł lub Dr Jart+ Ceramidin Cream, 169 zł).
I pod żadnym pozorem nie zapomnij o ochronie przeciwsłonecznej! Kremy z wysokimi filtrami (SPF 30 -50), chroniące przed promieniowaniem UVA i UVB powinny być w twojej kosmetyczce przez cały rok. Aplikuje się je jako ostatni etap pielęgnacji, na nawilżający krem. Jeśli szukasz produktu, który nie zostawia białego filmu, a dodatkowo działa przeciwstarzeniowo, wybierz krem przeciwsłoneczny ANTI-AGE SPF 50+ Avene (ok. 80 zł). Jeśli stosujesz kremy BB lub CC z filtrem SPF, nie musisz dodatkowo stosować preparatu przeciwsłonecznego. Ale pamiętaj, aby nałożyć nieco więcej preparatu i pokryć nim również uszy i szyję.
Bling bling
Rozświetlanie w makijażu jest na topie, odkąd pojawiła się Kim Kardashian, czyli od wieków. Może być ekstremalne, jak w tutorialach Hudy Kattan lub subtelne, jak na wybiegach. Natężenie blasku zależy od twoich preferencji, umiejętności i wybranych kosmetyków. Ja wolę rozwiązania delikatne, takie które imitują naturalny blask, nie są zaś oczywistym kamuflażem. Dlatego niecierpliwie wyczekiwałam momentu, kiedy kultowa, australijska marka Becca pojawi się w Polsce. I doczekałam się. Becca to bazy, rozświetlacze w pudrze, kremie i płynie, podkłady, cienie i mnóstwo innych kolorowych kosmetyków. Wszystkie zrobione zgodnie z filozofią marki: "Światło w sercu wszystkich działań". I faktycznie, każdy produkt spełnia swoje rozświetlające zadanie. Oprócz klasycznych rozświetlaczy w pudrze (przepiękny Shimmering Skin Perfector Pressed w odcieniu C Pop, 155 zł), absolutnym hitem jest baza pod makijaż First Light Priming Filter (139 zł, tylko w Sephora). Daje efekt świetlistej, wilgotnej skóry. Nie zawiera perłowych ani brokatowych drobinek. Sprawdza się jako baza, albo element wykończenia makijażu. Doskonała jeśli zależy Ci na uzyskaniu efektu świetlistej tafli.
Jednak, żeby rozświetlający makijaż wyglądał dobrze, musisz zacząć od idealnej skóry. Jeśli nadal zmagasz się z niedoskonałościami, cieniami pod oczami czy zaczerwienioną skórą dookoła nosa czy na policzkach, niezbędna będzie korekta. Tą najszybciej przeprowadzisz sięgając po paletę Most Wanted Color Correcting od ArtDeco (ok. 67 zł). Cztery kolory korektorów rozprawią się z sińcami, czerwonymi plamkami, przebarwieniami i zmianami trądzikowymi. Pamiętaj, aby nakładać je pod podkład, w niewielkich ilościach i koniecznie dobrze rozprowadź na skórze (najlepszy będzie Beauty Blender lub niewielki pędzelek).
Wybierając podkład, szukaj lekkiej formuły. Jeśli zdecydowałaś się na rozświetlającą bazę, a potem planujesz użyć rozświetlacza, unikaj fluidów z świecącymi drobinkami – co za dużo, to niezdrowo. Idealny będzie podkład Estee Lauder Double Wear Stay-in-Place Makeup (179 zł). Jest lekki, kryjący, utrzymuje się na skórze 24 godziny, ale pozwala jej oddychać. I jest dostępny w 20 kolorach, więc znajdziesz ten idealnie pasujący do twojego odcienia skóry.
Kolejny krok to róż. Jeśli nie czujesz się pewnie z kosmetykami w kamieniu, sięgnij po uroczy, rozświetlający, ciepły róż w sztyfcie marki Revlon. Nałóż odrobinę na jabłuszka policzków (najbardziej pulchną ich część) i rozetrzyj w kierunku uszu. Od razu nadasz skórze młodzieńczego blasku i świeżości, jakbyś dopiero wróciła z mroźnego spaceru.
Wykonując rozświetlający makijaż, pamiętaj o dwóch rzeczach: po pierwsze – umiar. Nie przesadzaj z ilością świetlistych kosmetyków. A przede wszystkim – podkreślaj swoją cerę i jej atuty, zamiast zakrywać ją kolejnymi warstwami produktów. W końcu nie po to dbasz codziennie o swoją skórę, aby skrywać ją pod maską z podkładów, pudrów i różu.