Śmieci, buty, wózki, meble, sanki, a nawet… zwierzęta. Tak wyglądają klatki schodowe
"Wolnoć Tomku w swoim domku?". Niekonieczne, gdy się mieszka w bloku. – Sąsiadka wystawia przed drzwi swojego mieszkania, co popadnie. Robi nam na klatce graciarnię. Twierdzi, że ma takie prawo – żali się pani Sławomira. Czy faktycznie ma, pytamy adwokat Natalię Borysewicz.
02.01.2024 | aktual.: 01.05.2024 09:03
Oto #TopWP. Przypominamy najlepsze materiały ostatnich miesięcy.
Wieżowiec w Radomiu. Jak na standardy "blokowe" ogólnie czysto i schludnie. Na niektórych piętrach jest wykładzina, wiszą kwietniki, obrazki, a w sezonie świątecznym ozdobne girlandy i wieńce. Wszystko, rzecz jasna, kupione za pieniądze lokatorów. – Wynajęta firma sprząta tylko parter, o resztę musimy zadbać sami – tłumaczy pani Sławomira, która mieszka na czwartym piętrze. To samo dwupokojowe mieszkanie zajmuje od ponad 40 lat.
Dotąd na sąsiadów zwykle nie narzekała, jednak ostatnio na jej celowniku znalazła się sąsiadka z drugiego piętra. – To młoda rodzina, wprowadzili się przed rokiem. Mają dwójkę małych dzieci. Ogólnie nie mam do nich większych zastrzeżeń poza jednym najważniejszym: sąsiadka wystawia przed drzwi swojego mieszkania, co popadnie. Worki ze śmieciami od początku są tam na porządku dziennym. Zwróciłam kiedyś sąsiadce o to uwagę. Uśmiechnęła się i odpowiedziała, że zaraz je wyrzuci, ale na razie nie wyjdzie, bo jest sama z dziećmi. Przyjęłam to tłumaczenie, jednak sytuacja zaczęła się powtarzać – żali się pani Sławomira. – To prawie nigdy nie jest jeden worek: czasem to kilka worków ze śmierdzącą zawartością, bo to w końcu śmieci. Bywa, że czuć je w całym pionie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatnio, jak dodaje nasza rozmówczyni, młoda sąsiadka przeszła samą siebie. – Trzyma na klatce buty, kalosze, sanki, wózek, a wcześniej, w sezonie, hulajnogi i rowerki. Jedno zniknie, to zaraz drugie się pojawia. Rozumiem, że mają dwa pokoje, podczas gdy ich jest czworo, ale klatki schodowe nie są z gumy. Sąsiadka robi nam tu graciarnię – ubolewa pani Sławomira. – Inna sąsiadka zaczepiła ją o to ostatnio. Podobno się posprzeczały. Młoda sąsiadka twierdzi, że nie robi nic złego i że ma takie prawo. Czujemy się bezradne – dodaje pani Sławomira.
"Lenistwo i brak kultury"
– U mnie to samo – twierdzi Dominika, również z Radomia. – Śmieci pod drzwiami to tu właściwie norma. Ludzie naprawdę nie mają zahamowań. Przyznaję, że czasem nie wytrzymuję i gdy widzę wystawiony worek, to go zabieram i wyrzucam. Sąsiadka nawet mnie ostatnio przyuważyła i podziękowała za to. Jest starsza, rozumiem, że szykuje sobie śmieci do wyniesienia później, ale reszta? Dla mnie to lenistwo i brak kultury.
Dominika wspomina, że kiedyś pod drzwiami jednego z sąsiadów wylądowała… klatka z kanarkiem. – Normalnie kpiny – komentuje.
Adwokatka Natalia Borysewicz przyznaje, że to coraz częstszy problem, z którym do czynienia mają spółdzielnie. – Co do zasady składowanie różnych rzeczy na klatce schodowej w większości przypadków jest sprzeczne z przepisami pożarowymi i zagrożone karą grzywny lub w skrajnych przypadkach aresztu. Jest też sprzeczne z wewnętrznym regulaminem spółdzielni. Te regulaminy zwykle jasno określają, gdzie można składować przedmioty należące do mieszkańców oraz co grozi za trzymanie przedmiotów łatwopalnych na klatce schodowej. Do takich przedmiotów należą np. sanki, meble, rowery, pudła – wymienia prawiczka.
Ze śmieciami sprawa jest sporna: przepisy nie mówią wprost, czy można je wystawiać przed drzwi. Również w tym przypadku warto zapoznać się z regulaminem spółdzielni, bo istnieje prawdopodobieństwo, że co osiedle, to inne przepisy. – Z doświadczenia wiem, że mieszkańcy zagracają nie tylko klatki schodowe, ale również garaże podziemne. Tymczasem składowanie rzeczy w nieodpowiednich miejscach stanowi utrudnienie w razie konieczności dojazdu karetki czy straży pożarnej albo dojścia na miejsce służb ratunkowych. Klatka schodowa jest główną drogą ewakuacji, a niestety często pojawiają się na niej trudne do pokonania bariery – zauważa adw. Borysewicz.
Sposoby na kłopotliwych sąsiadów
Co zrobić, jeśli sąsiad uprawia samowolkę, a jego rzeczy pozostawione na klatce schodowej nam przeszkadzają? Można złożyć skargę do wspólnoty lub zawiadomić straż miejską, która ma prawo nałożyć grzywnę czy inną karę porządkową. – W takich wypadkach kara jest nakładana na całą wspólnotę, która następnie szuka winnego. Oczywiście to teoria, bo takie przypadki nie są częste – twierdzi adw. Natalia Borysewicz.
Pani Sławomira naradzała się z sąsiadką w kwestii złożenia skargi do spółdzielni. – Na razie czekamy, nie chcemy konfliktu, ale może nie być innego wyjścia – tłumaczy.
Co jeszcze mogą zrobić mieszkańcy? – Wspólnota mieszkaniowa dysponuje różnymi formami dyscyplinowania niesfornych mieszkańców, takimi jak np. pisemne wezwanie do zaprzestania naruszania regulaminu czy wezwanie do usunięcia składowiska. Jeśli to nie przyniesie efektów, w następnym kroku można zastosować kary finansowe. Ostatecznie istnieje możliwość wystąpienia na drogę prawną skutkującą licytacją mieszkania. Właściciel takiego lokalu musi jednak w sposób uporczywy i rażący łamać regulamin oraz inne przepisy, a żadne inne sposoby muszą nie działać – dodaje ekspertka.
Prawo pozwala również, aby zarządca nieruchomości skonfiskował rzeczy, które w jego ocenie porzucono, zwłaszcza gdy nie ma pewności, do kogo należą. Nie może nimi jednak dysponować ani ich zutylizować. – Powinien sprawować nad nimi pieczę do czasu wydania ich właścicielowi lub przenieść w inne, mniej uciążliwe dla sąsiadów miejsce. Dobrze by było, aby te działania zostały spisane w protokole w obecności świadków – podpowiada Natalia Borysewicz. Przypomina, że czasem właścicielowi problematycznych rzeczy wystarczy… zwrócić uwagę – choć oczywiście bywa, że to za mało.
Dominika z Radomia przyznaje, że kiedyś zdarzyło jej się trzymać śmieci na balkonie. – Dzieci zachorowały, były na antybiotykach, a ja byłam wtedy z nimi sama i nie mogłam wyjść z domu nawet na chwilę. Ale balkon to nie klatka schodowa. I to było zimą – mówi Dominika, dodając, że na ostatnim piętrze bloku, w którym mieszka, ludzie potrafią trzymać nawet stare meble.
Za dobry przykład podaje natomiast swojego sąsiada z mieszkania naprzeciwko. – On i jego żona jeżdżą na rowerach, które trzymają na klatce wzdłuż poręczy. Nikomu te rowery nie przeszkadzają. Takie coś popieram.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!