Smutna prawda o nas, Polakach. Po wywiadzie z wielodzietną matką pozostał wstyd i niesmak
Polacy gardzą wielodzietnością, przekonałam się o tym pół godziny po opublikowaniu wywiadu z mamą dziewięciorga dzieci - opowiada Malina Błańska, dziennikarka WP Kobieta. Rzadko się zdarza taka nagonka, by trzeba było podjąć decyzję o wyłączeniu komentarzy. Tym razem nie można było postąpić inaczej.
27.05.2018 | aktual.: 27.05.2018 18:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Regina Bruska z Chojnic w Dzień Matki opowiedziała mi o codzienności samotnego macierzyństwa. Hejterzy nie pogodzili się z jej szczęściem i wyzwoleniem z okowów biedy i męża dzięki programowi 500+. Wiadro pomyj, które wylało na nią, zmusiło redakcję do zablokowania możliwości dodawania komentarzy pod artykułem.
4 tys. zł, które kobieta dostaje z programu 500+, stało się: "moimi podatkami, wydawanymi na przemysłowe mnożenie królików”. Dzieci - "bachorami robionymi dla pieniędzy”, a Regina powinna – zdaniem internautów – zostać poddana "przymusowej kastracji”. To najdelikatniejsze z obrzydliwych słów.
42-letnia mama dziewięciorga dzieci – jak wyjawiła mi w wywiadzie - ma lepiej niż kiedyś, gdy żyła z mężem przemocowcem i codziennie gimnastykowała się nad zrobieniem obiadu z niczego. Dzięki pieniądzom z programu 500+, jej dzieci mogą jeździć na szkolne wycieczki, chodzić w swoich butach, jeść zdrowsze posiłki, a ona może im zapewnić rozwój z dala od awantur domowych. Regina opowiadała o tym, że martwią ją złośliwości i wyśmiewanie dzieci przez rówieśników. Bo wielodzietność nie jest seksi. Opowiadała pogodnie, nie narzekała, nie napraszała się o pomoc, o cokolwiek. Prosiła jedynie, bym nie zagłębiała się w relację między nią a mężem. Uszanowałam jej prośbę, ale nietrudno było się domyślić, że za wspomnianymi awanturami skrywają się czarne chmury przemocy, które sprawiły, że musiała ratować siebie i dzieci. Podczas rozmowy mówiła o sobie "zwykła mama", a na dowód tego, że nie ma postawy roszczeniowej, opowiedziała, że odkąd dostaje pieniądze z 500+, nie przyjmuje grosza od proboszcza, który wcześniej pomagał jej rodzinie.
Regina miała rację – wielodzietność nie jest seksi. Dzieci, które wyzywają jej dzieci od biedaków, ją od słonicy, nie są wyjątkami ani osiedlową, kaszubską patologią. Oni mają rodziców, którzy potrafią pisać. O tym, jak bardzo Polacy gardzą wielodzietnością, przekonałam się już pół godziny po opublikowaniu tekstu. Tyle czasu potrzeba było, by redakcja – w trosce o bohaterkę - zdecydowała o zblokowaniu możliwości dodawania komentarzy pod wywiadem z Reginą.
Istnienie hejtu jest w internecie chlebem powszednim. Jednak jad, który w Dzień Matki wylał się na wielodzietną matkę, znacznie przerósł poziom dopuszczalnej normy. Decyzja o zablokowaniu dodawania komentarzy podejmowana jest w redakcji WP niezwykle rzadko. Ostatnio przy śmierci Tomka Mackiewicza pod Nanga Parbat i teraz pod rozmową z Reginą. Części z nich nie wolno mi przytoczyć ze strachu, że przeczyta to jakiś nieletni czytelnik i zapyta mamę, co to znaczy. Tak jak dzieci Reginy zapytały ją, gdy zasiadły do wspólnego czytania wywiadu z mamą i natknęły się na wiadro pomyj wylanych poniżej. Jeśli więc tych komentarzy było tak wiele, to może to nie był już hejt, a postawa narodowa? Z typu: siedzę na kanapie i wiem najlepiej?
Na szczęście były też głosy wsparcia. Docenienia dzielności kobiety, która pracę na trzy zmiany w lokalnej fabryce mebli zamieniła na pracę bez zmiennika przez resztę życia (Regina nadal formalnie jest na urlopie wychowawczym). Dostałam wiele maili z propozycjami pomocy dla Reginy i jej dzieci. Być może dzięki nim uda się Reginie zmienić samochód na większy, do którego zmieści się cała rodzina, albo postawić plac zabaw, by podwórko było atrakcyjniejsze od jeżdżenia rowerem po ruchliwej ulicy. Pomoc zaoferował również burmistrz Chojnic Arseniusz Finster. Z obawy przed kolejnym jadem, nie wyjawię jaką.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl