Sny, które leczą. Pokazują, co spychamy do nieświadomości
Sny są odbiciem wszystkiego, co jest skrywane, spychane i oddalane od naszego codziennego świadomego strumienia. A najczęściej spychamy w podświadomość impulsy, fantazje, emocje, które są dla nas na poziomie świadomości niekomfortowe, czyli takie, które ukazują nam nasze ciemne strony, lęki lub niespełnione pragnienia, nieaprobowane popędy – mówi w rozmowie z WP Kobieta dr Karolina Zalewska-Łunkiewicz z Uniwersytetu SWPS.
01.01.2022 13:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Carl Gustaw Jung mówił, że "sen jest ujętym w symboliczną formę spontanicznym autoportretem aktualnej sytuacji nieświadomej". Czy obecnie psychoterapia tak samo patrzy na sny jak sto lat temu?
Dr Karolina Zalewska-Łunkiewicz: Współczesnie patrzymy na marzenia senne nie tyle jako na odzwierciedlenie nieświadomości, ale bardziej jako na proces restrukturyzacji informacji płynących ze zdarzeń dnia codziennego i aktywności świadomej. Mimo to Jungowska technika analizy snów, z mocnym naciskiem na znaczenie nieświadomego, przetrwała do naszych czasów w wersji niemal niezmienionej.
O znaczeniu nieświadomości mówił jednak przed Jungiem ojciec psychoanalizy, czyli Zygmunt Freud. To on dostrzegł, że poprzez marzenia senne możemy docierać do warstw nieświadomych pacjenta, co nazywał "królewską drogą do nieświadomości".
Jung zmodyfikował myślenie Freuda, który próbował interpretować sny poprzez zawartą w nich symbolikę, robiąc to trochę tak, jakbyśmy dzisiaj używali sennika, gdzie dany symbol ma dość uniwersalne znaczenie. Na przykład: jeśli śni nam się, że mamy na sobie ludowy strój, to czeka nas daleka podróż. Jung mocniej podkreślał, że sny należy odczytywać w zindywidualizowany sposób.
W pracy psychoanalitycznej interpretacja koncentruje się na rozumieniu znaczenia, z uznaniem, że sny są odbiciem tego wszystkiego, co jest skrywane, spychane i oddalane od codziennego świadomego strumienia. A najczęściej spychamy w podświadomość impulsy, fantazje, emocje, które są dla nas na poziomie świadomości niekomfortowe, czyli takie, które ukazują nam nasze ciemne strony, lęki lub niespełnione pragnienia, nieaprobowane popędy.
A z jakiego powodu nie akceptujemy części własnych myśli czy popędów?
Za sprawą kultury i czegoś, co w psychodynamicznym języku określamy jako superego – czyli zbioru norm i zasad, jakich uczymy się dojrzewając w rodzinie i społeczeństwie. Kiedy struktura superego jest zbyt silnie rozwinięta, staje się takim naszym karnym "ja", które m.in. trzyma na wodzy popędy. Na przykład pacjent może doświadczać napadów paniki, za którymi stoi nieuświadomiona wściekłość na sytuacje zależności. Jednak uczucie złości nie jest przez pacjenta aprobowane, wyrażanie tej emocji jego otoczenie także uznaje za niewłaściwe. Ta wściekłość może znaleźć więc ujście w objawie (napadach paniki w sytuacjach samodzielności), jak i jakiejś scenie snu, którą pacjent przeżywa jako koszmar.
W gabinetach psychoterapeutycznych podejście do snów i pracy z nimi jest zróżnicowane.
Dzisiaj, ponieważ sama psychoterapia bardzo się rozwinęła, mamy wiele różnych jej nurtów. Psychoanaliza, mimo że ciągle funkcjonuje, została zepchnięta nieco na boczny tor. Nie zmienia to faktu, że analiza snów jest niezmiennie obecna w pracy terapeutycznej w wielu jej odłamach. Z treści marzeń sennych korzysta się w bardzo szerokim spektrum szkół terapeutycznych, m.in. w terapii opartej na podejściu Gestalt, psychodramie, w terapii systemowej, a także terapii poznawczo-behawioralnej.
W podejściu psychodynamicznym sny rozumiemy i interpretujemy przez pryzmat symboli, ale na przykład w podejściu poznawczo-behawioralnym zaleca się traktować sny tematycznie, czyli szukać odzwierciedlenia schematów postępowania danej osoby. Psychoterapeuci zalecają swoim pacjentom w ramach pracy domowej częściej zapisywanie snów, zapamiętywanie ich, ale nie po to, by szukać w nich czegoś metafizycznego, tylko by raczej odnaleźć w nich pewne wzorce mechanizmów zachowania, myślenia. Taka forma pracy pozostaje spójna z współczesną wiedzą na temat roli snów w życiu psychicznym człowieka i wpływa korzystnie na proces terapeutyczny.
W jaki sposób sny mogą wpływać dobroczynnie na ten proces?
Jak wynika z badań przeprowadzonych wśród terapeutów przez Michaela Schredla, jedna trzecia momentów pracy ze snem w relacjach terapeutycznych jest inicjowana przez samych terapeutów, a zdecydowana większość to chwile, w których materiał z marzenia sennego wnosi pacjent.
Te dane podkreślają, jak bardzo ważnym momentem w terapii jest przyjęcie pracy ze snem, odniesienie się z szacunkiem i uwagą do osobistych treści, które odważa się wypowiedzieć pacjent.
Czas wniesienia snu przez pacjenta mówi przy okazji bardzo dużo o tym, co się dzieje w relacji terapeutycznej, bo ona w znacznej mierze odzwierciedla dawne albo ważne, kluczowe doświadczenia w relacji z innymi, które spowodowały, że w matrycy psychicznej pacjenta powstał mniej lub bardziej adaptacyjny wzorzec funkcjonowania.
Czasami taki wzorzec utrudnia oswajanie się z bliskością, powoduje, że pacjent z rezerwą podchodzi do terapeuty. W momencie, w którym przynosi na sesję sen, można rozumieć, że zaufał terapeucie i jest gotowy podzielić się czymś ważnym, możliwe, że chciałby się zbliżyć, nawet jeśli nie potrafi tego nazwać wprost.
Dlaczego?
Ponieważ pacjent przynosi nam coś, co nazwałabym podarunkiem. Taka sytuacja świadczy o gotowości do samodzielnej pogłębionej refleksji, czyli progresie w terapii. Znaczenie snu możemy odnieść do relacji, która się dzieje między terapeutą i pacjentem, jak i do wydarzeń, które dzieją się w życiu pacjenta poza sesjami.
Co ważne, znaczenie i sens snom nadajemy wspólnie z pacjentem. Nie jest tak, że terapeuta interpretuje marzenia senne pacjenta z pozycji eksperta, ale opiera się na dialogu, sprawdza, jak pacjent reaguje na jego komentarze. Ostatecznym interpretatorem snu jest tak naprawdę osoba śniąca.
Jak jeszcze sny można wykorzystać w psychoterapii?
Dzięki temu, że sny pośrednio pokazują, jak funkcjonuje przestrzeń umysłowa pacjenta - jak sobie radzi z konfliktami, rozterkami, sprawami, które go nurtują, możemy mówić o funkcji kreatywnej marzeń sennych. Poprzez wspólną – pacjenta i terapeuty – interpretację, rozwija się u pacjenta refleksja i pogłębia rozumienie samego siebie.
I niewiele jest w tym mistycyzmu, bo pogłębiony namysł nad sobą to rodzaj poznawczego treningu bardzo potrzebnego w budowaniu samoświadomości, pozwalający na zwiększenie adaptacyjności i kontroli własnych zachowań i tym samym poprawę funkcjonowania w życiu codziennym.
Czyli analiza snów zwiększa możliwości poznawcze?
Tak, choć priorytetem – w podejściu psychodynamicznym – jest rozumienie snów w kontekście tego, co one mówią o pacjencie, o jego nieświadomych stanach, o odtwarzaniu się uwewnętrznionych relacji, wreszcie jak możemy je odnosić do relacji naszej i relacji pacjenta z innymi osobami w jego aktualnym życiu. W ten sposób cały czas pobudzamy funkcję refleksyjną umysłu.
Dzięki poświęceniu czasu na lepsze poznanie siebie, można uzyskać zmianę dotychczasowego poziomu funkcjonowania, ułatwić radzenie sobie z tym, co do tej pory sprawiało trudności, przełamywać wadliwe schematy (to w języku nurtu poznawczego), wadliwe modele relacji wpisane w psychikę pacjenta, na przykład na skutek wcześniejszych trudnych doświadczeń.
W snach można podobno przeżyć na nowo doświadczenia, które się wyparło?
Poniekąd tak, jednak należy mieć na uwadze, że marzenie senne nie jest bezpośrednim odbiciem rzeczywistości. Chodzi o to, by nie wylać dziecka z kąpielą i ustrzec się przed nadinterpretowaniem "przypomnianych" we śnie sytuacji. Tym niemniej sny mogą być pomocne w pracy z osobami, które przeżyły traumę. Często wiele treści traumatycznych jest przez umysł człowieka spychanych w podświadomość po to, by chronić psychikę i by osoba mogła funkcjonować bez tych zbyt trudnych emocji. I właśnie często elementy traumy, te trudne przeżycia, dają o sobie znać w trakcie pogłębiania się procesu terapeutycznego.
Gdy pacjent i terapeuta zaczynają poruszać bolesne kwestie, może dochodzić do intensyfikacji treści traumatycznych i wspomnień, które pojawiają się u pacjentów w snach, często opisywanych jako koszmary. To ważne, żeby z takimi treściami snów popracować, by stworzyć bezpieczną przestrzeń do "ugłaśniania" lęków, które kiedyś były nie do wytrzymania.
A jeśli trauma jest uświadomiona, to czy sny bywają pomocne w takiej sytuacji?
Pacjenci w wielu przypadkach mają świadomość tego, co się zadziało w przeszłości, ale żywią przekonanie, że to już jest dawno za nimi, że w ogóle nie wypływa na ich funkcjonowanie. W czasie trwania terapii, często w marzeniach sennych ujawniają się ukryte elementy traumy, które – jak się okazuje – miewają znaczenie dla bieżącego funkcjonowania pacjenta (na przykład w zakresie tego, jak reaguje na życiowe wyzwania, albo na otrzymywane od kogoś reprymendy).
Jeśli osoba śni, że była wykorzystywana seksualnie, a w jej świadomym doświadczeniu nie pamięta jednak o takiej sytuacji, to nie musi to oznaczać, że wykorzystanie miało miejsce. Można podejrzewać, że w doświadczeniu pacjenta nastąpiło jakieś poważne naruszenie jego granic, natomiast w oparciu o sam sen nie można być pewnym co do jego formy.
To nie koniec wpływu snów na naszą psychikę…
Sny pełnią też funkcję ochronną, rolę kanału komunikacyjnego między tym, co niechciane i wyparte oraz tym co trudne, co przeszkadza w codzienności. Jest to tylko jedna z funkcji snu i warto, w kontekście współczesnej nauki, patrzeć na rolę snu nieco szerzej. Sen służy często poradzeniu sobie z realnością, nie tylko tym, co nieświadome. Bardzo często w snach przetwarzamy i opracowujemy szereg informacji i bodźców bombardujących umysł w naszej aktualnej rzeczywistości. Sny służyć więc mogą do skonsolidowania jakieś wiedzy, a nawet, według badań Stuarta Fogela, są pomocne w uczeniu się pewnych nowych aktywności, zwłaszcza o charakterze poznawczym. Neuronauka zajmuje się tym zjawiskiem już jakiś czas.
Zapewne niczym nietypowym dla śniących jest fakt, że niektóre sny się powtarzają. Okazuje się, że na ich treść śniąc możemy jednak wpływać. Dzięki aktywności mózgu w trakcie snu, możliwe jest przestrukturyzowanie powtarzającej się treści, jakiegoś motywu. Takim przykładem może być sen o niemożności biegania, kiedy śniący czuje pewien rodzaj paraliżu, bezmocy, w związku z tym czasami wybudza się z lękiem. W kolejnych jednak snach zaczyna być w stanie kontrolować swoje ciało i odczucia. Pacjent we śnie stopniowo uczy się dotykać stopą podłoża, a w którymś momencie we śnie zaczyna biec.
Takie zmiany treści można omawiać podczas sesji terapeutycznych, gdzie świadome wyrażenie i zrozumienie swego pragnienia posiadania mocy sprawczej w rozmowie z terapeutą udrażnia proces, który dzieje się w umyśle w czasie snu. Na poziomie mentalnym to doświadczenie z marzenia sennego może dać poczucie sprawstwa i kontroli.
Czy są tutaj jakieś potrzebne specjalne techniki, żeby móc świadomie śnić?
Prawdopodobnie chodzi o to, że kiedy omawiamy sen w stanie świadomym, to nasz mózg zapamiętuje pewne informacje lub nadaje im nowe znaczenie. A ponieważ we śnie funkcje pamięci, jak i procesy myślowe pozostają aktywne, to informacje mogą być na nowo konsolidowane. Przy tym, jak wskazuje Deirdre Barret, im bardziej fabularne i logiczne są sny oraz im więcej ładunku emocjonalnego z sobą niosą, jak również to im szybciej wybudzimy się tuż po ustaniu fazy REM, tym większe prawdopodobieństwo, że zostaną zapamiętane. Wówczas można na nich pracować.
A co ze snami terapeuty? Wspominała pani, że one też mają znacznie w procesie terapeutycznym...
Tak, czasami zdarza się, że terapeuta śni o swoich pacjentach i to także są ważne sny, ponieważ bywają ogromnie pomocne w rozumieniu relacji terapeutycznej. Bywa, że terapeuta nie chce pewnych uczuć czy treści dopuścić do swojej świadomości. Dzieje się tak z różnych powodów. Wchodzą w grę wątki osobowościowe samego terapeuty, trudności, które mogą pojawić się w relacji z pacjentem. Zatem u terapeuty zachodzi dokładnie taki sam proces jak i u pacjenta, to znaczy, że poprzez swój sen może on mieć dostęp do nowej interpretacji.
Przyjrzenie się własnemu snowi i przyjęcie tego, że też jest wdzięcznym materiałem do rozumienia tego, co w kontakcie z pacjentem się dzieje, może być dla nas dobrym drogowskazem do dalszej pracy. Dobrze, jeśli terapeuta może o tym swobodnie porozmawiać ze swoim superwizorem (innym, doświadczonym terapeutą – red.), po to, by wzmocnić swoją rolę pomagającą w samym procesie terapeutycznym.
Dr Karolina Zalewska-Łunkiewicz - psycholożka, certyfikowana psychoterapeutka PTP i EAP, adiunktka w Zakładzie Psychologii Klinicznej i Zdrowia Uniwersytetu SWPS filia w Katowicach. Naukowo interesuje się uwarunkowaniami zdrowia psychicznego oraz psychologią płci.