GwiazdySobowtóry sła

Sobowtóry sła

Sobowtór Maryli Rodowicz marzy, by przestać się malować i żyć jak mężczyzna. Replika brytyjskiej królowej Elżbiety II jedzie do Hollywood. Kopia Iwony Pavlović idzie na kurs tańca, a wierny naśladowca Elvisa Presleya udoskonala własną wersję króla.

Sobowtóry sła
Źródło zdjęć: © Adam Wlazły

Sobowtóry sław

Gwiazdy bez twarzy

Sobowtór Maryli Rodowicz marzy, by przestać się malować i żyć jak mężczyzna. Replika brytyjskiej królowej Elżbiety II jedzie do Hollywood. Kopia Iwony Pavlović idzie na kurs tańca, a wierny naśladowca Elvisa Presleya udoskonala własną wersję króla.

Próbowałem śpiewać już jako chłopiec, ale nie wychodziło. Każdy mnie skreślał z powodu seplenienia – mówi Sebastian Olejniczak, sobowtór Maryli Rodowicz. – Byłem jej fanem, znałem wszystkie piosenki. W pewnym momencie pomyślałem, że skoro mam tak łudząco podobny głos, to może bym się ucharakteryzował „na Marylkę”, i maszyna ruszyła.

Elizabeth Richard wcieliła się w rolę angielskiej monarchini z konieczności, przygoda trwa już 17 lat. – Po rozwodzie zostałam bez środków do życia. Mieszkałam w centrum Londynu, musiałam się jakoś utrzymać. Pomysł zrodził się z fizycznego podobieństwa do królowej Elżbiety II. Zresztą w naszej rodzinie podobieństwo do brytyjskich monarchów nie jest czymś wyjątkowym, moja mama wygląda dokładnie jak królowa matka.

Piotr Bugzel komponował muzykę alternatywną, jednak w jego życiu stale był obecny Elvis. Odłożył więc twórcze projekty na później i rozpoczął karierę jako odtwórca. – Elvis mną zawładnął, śpiewam jego piosenki od 10 lat, zawsze z wielkim zaangażowaniem. Na początku nie przywiązywałem wagi do wyglądu. Dopiero gdy zostałem zaproszony na europejski koncert interpretatorów piosenek Presleya „European Elvis Night” i poznałem innych wykonawców, uznałem, że pora zadbać o odpowiedni image. Zacząłem od przyciemnienia włosów.

Renata Konczalska dla zabawy przefarbowała włosy na czarno. Chciała sprawdzić, czy rzeczywiście przypomina Iwonę Pavlović. Okazało się, że bardzo. Teraz planuje nauczyć się przynajmniej jednej turniejowej rumby.

Z miłości do idola

Sebastian Olejniczak: – Marzyłem, żeby mieć zdjęcie Maryli. Zdobyłem jedno, potem następne, dziesiąte, dwudzieste. Długo nie puszczałem pary, bałem się powiedzieć, że stylizuję się na Marylę i śpiewam jej piosenki. Aż w końcu postanowiłem, że to zrobię. Po koncercie w mojej rodzinnej Bydgoszczy razem z innymi fanami dostaliśmy się do garderoby. Podsunąłem jej zdjęcie, już chciała jej podpisać, ale w ostatniej chwili mówi: „To nie jestem ja!”. Odpowiedziałem: „Bo to ja”. Zapytałem, czy nie jest zła, powiedziala, że nie. Po toruńskim koncercie przygotowałem dla niej swój prywatny występ i wtedy dała mi kilka cennych rad. Nie będę ich zdradzać, ale chodziło m.in. o sposób malowania się.

Gdy Piotr Bugzel postanowił upodobnić się do swojego idola, chciał być oczywiście najlepszy. Na okrągło oglądał filmy z Elvisem, jego koncerty, wywiady. Obserwował każdy gest, mimikę, sposób mówienia. Wielogodzinne próby przed lustrem i treningi z choreografem sprawiły, że dziś jest jednym z najlepszych sobowtórów Elvisa na świecie. Nie tylko śpiewa jak Król: – Tak bardzo utożsamiam się z Presleyem, że nawet w życiu prywatnym zdarza mi się zachowywać jak on. Obaj jesteśmy koziorożcami, jedyne, co nas różni, to stosunek do sportów ekstremalnych, których ja nie lubię.

Piotr sam musiał zadbać o garderobę. Stroje Elvisa można kupić, ale to, niestety, kosztuje. – Jeden z moich kostiumów, „Matador”, pochodzi z firmy, która szyje stroje Presleya. Inny zaprojektowała dla mnie Ewa Minge. Poza sceną też staram się zachować styl Elvisa – koszule w kwiaty, skóry, kowbojki, które nosiłem już w szkole średniej.

Elizabeth Richard na bieżąco śledzi nowości, jakie pojawiają się w garderobie królowej. Ponieważ stara się godnie naśladować oryginał, to i stroje są kosztowne. – Wszyscy oceniają powierzchowność Jej Królewskiej Mości. A kwintesencją jej stylu są szlachetne tkaniny. Mam swoich stylistów, jeden wymyśla dla mnie kostiumy, inny dobiera kapelusze.

Trening czyni sobowtóra

Garderoba królowej stale się zmienia, najwyraźniej widać to po kapeluszach i rękawiczkach – mówi Elizabeth. Dba o najmniejsze szczegóły. Broszka, którą miała przypiętą podczas wywiadu, jest identyczna z tej, którą królowa nosi przy oficjalnych okazjach. Sebastian Olejniczak naśladujący Marylę jest śniadym brunetem o ciemnej oprawie oczu. Ale w ciągu godziny potrafi przeobrazić się w jasną blondynkę o słowiańskiej urodzie. – Peruka została wykonana z prawdziwych włosów, wymaga szczególnej pielęgnacji.

W makijażu stosuję kosmetyki do charakteryzacji, bo są najlepsze. Staniki kupuję na straganie i wypycham je gąbkami, nie chcę silikonowych wkładek, nikt mnie przecież nie dotyka. Nie noszę też rajstop, bo ich nie cierpię. Szyję sobie stroje, które nie odsłaniają owłosionych nóg, i chociaż nie zakładam szpilek, to mam kłopot z butami. Rozmiar 44, jak na kobietę, jest trochę duży. Problem zaczyna się, gdy chcę kupić buty w fajnym scenicznym kolorze, typowym dla Maryli – mówi.

Gdy idzie na zakupy do domu handlowego i zaczyna przymierzać damskie ciuchy, na początku wywołuje konsternację, potem zarzucają mu, że robi sobie żarty. Sebastian ćwiczy każdy gest Maryli przed lustrem. Dopracowuje każdy szczegół. – Oglądałem ją na kasetach, patrzyłem na jej twarz, miny, gesty, każdą reakcję, sposób traktowania innych. Wczuwam się tak mocno, że gdy zakładam perukę, przestaję być sobą.

Renata Konczalska uwielbia czarne ciuchy, srebrną biżuterię i wyrazisty makijaż, zupełnie jak Czarna Mamba. Radykalna zmiana nie była zatem konieczna, ale przyznaje, że czasem stara się bardziej upodobnić do oryginału. – Gdy cokolwiek kupuję, zastanawiam się, co ona by wybrała. Wieki temu kupiłam okrągły wisior, schowałam go gdzieś na dnie szafy. Po tym jak zobaczyłam u niej podobny, natychmiast mój oddałam do czyszczenia, by jak najszybciej móc go założyć.

Renata przypomina Iwonę Pavlović w gestach, sposobie mówienia, ale, jak mówi, nie trenuje tego przed lustrem, po prostu taka jest. – Obserwuję jej sposób bycia tylko po to, by dowiedzieć się jak bardzo jesteśmy podobne. Ponieważ ja jestem starsza, czasem żartuję, że to ona upodobnia się do mnie.

Boją się tańczyć z Pavlović

Bardzo trudno jest grać rolę sobowtóra żyjącej gwiazdy. Ale Sebastian Olejniczak się nie poddaje, chociaż Maryla Rodowicz uważa, że nie powinien używać jej imienia, bo to nadużycie. Angielska rodzina królewska wie o istnieniu sobowtóra królowej Elżbiety II, jednak Elizabeth Richard nie miała dotąd okazji spotkać królowej osobiście. Pozostaje za to w stałym kontakcie z jej głównym doradcą do spraw wizerunku, informując o wydarzeniach, w których bierze udział. – Nigdy nie spotkałam się z dezaprobatą ze strony pałacu. Ale też nigdy nie zrobiłabym czegoś, co zaszkodziłoby wizerunkowi Jej Królewskiej Mości. Iwona Pavlović: – Bycie sobowtórem jest w porządku, dopóki nie przeradza się w manię. Dla mnie to zabawna sytuacja, zwłaszcza że nie czuję się gwiazdą, choć w moim środowisku stałam się popularna. Nie sądzę, by stylizowanie się na inną osobę było czymś złym. To wręcz miłe, gdy ktoś inny bierze człowieka jako przykład i podziwia go. Osoby publiczne są na ogół dobrze postrzegane, jeśli nie brać pod uwagę
skandali i plotek. Często sama podpytuję ludzi, co myślą o Iwonie Pavlović. Słyszę, że jest konkretna, silna, elegancka. To bardzo miłe.

Sobowtór nie zna dnia ani godziny, musi być gotowy na każdą sytuację. Renata Konczalska pracuje w hurtowni elektrotechnicznej w Toruniu. Jeden z klientów zawsze mówi do niej: „Dzień dobry, pani Iwonko”. – Kiedyś na weselu szalałam na parkiecie, a muzyk z orkiestry nagle: „Brawo, pani Iwono”. Roześmiałam się i powiedziałam, że to pomyłka. Przyznaję jednak, że mężczyźni boją się prosić mnie do tańca. A ja nie odmawiam, gdy idę na imprezę, chcę tańczyć.

Jak ta telewizja pogrubia!

Iwona Pavlović wie, o czym Renata mówi. – Rzeczywiście, faceci boją się ze mną tańczyć. Na pewnej imprezie podszedł do mnie mężczyzna, poprosił do tańca, a potem powiedział, że już od trzech godzin chciał to zrobić, ale bał się. W końcu ośmielony drinkiem przełamał strach.

Sebastian Olejniczak: – Graliśmy kiedyś w małej miejscowości, występowały także zespoły ludowe złożone z samych starszych pań z repertuarem „Oj, dana, dana”. Stałem przerażony, bo gdzie ja z „Małgośką” do tego klimatu. Dla nich było to wydarzenie, zakładali się pod sceną, czy „ta Maryla” to kobieta czy facet. Po koncercie jedna z pań weszła do namiotu, nie miałem już charakteryzacji. Ona pyta, gdzie jest Maryla. Mówię, że już dawno pojechała, na co ona: „Panie, ja panu coś powiem, ale ta telewizja pogrubia”. Pękałem ze śmiechu. Innym razem jechał taksówką, odstawiony, wystylizowany, w sztucznym futrze. Taksówkarz cały czas zerkał w lusterko, aż w końcu zapytał: „Gdzie pani koncertuje?”. Odpowiedział, że w Kongresowej.

Elizabeth Richard: – Podczas jednej z podróży miałam zaszczyt gościć na szwedzkim dworze. Wszyscy wiedzieli, że jestem tylko sobowtórem Elżbiety, a mimo to zostałam przyjęta ze wszystkimi honorami. Pewnie dlatego, że szwedzka rodzina królewska jest skoligacona i zaprzyjaźniona z Windsorami.

Cała czwórka ukrywa się pod płaszczykiem cudzej kariery. Czasem cierpią, że nie mogą być sobą. – Wiele dałbym, by się nie malować, nie przebierać, bo to zajmuje mnóstwo czasu – wyznaje Sebastian Olejniczak vel Maryla Rodowicz. – Męczy mnie ciągłe udawanie kogoś innego. Wiem, że wiele firm angażowało mnie, by wyczuć, jak ludzie reagują na Marylę, a potem zapraszali ją.

Elvis we mnie żyje

Sebastian chciałby nagrać coś swojego, ale będzie trudno. – Jestem przesiąknięty Marylą, mówię jak ona, mam takie same gesty, ruchy głowy, a poza tym nigdy nie uczyłem się śpiewać – mówi.

Dla Elizabeth Richard bycie sobowtórem królowej Elżbiety II to po prostu praca. Nie wpływa to na jej prywatne życie. Gdy zdejmuje kapelusz, znów jest sobą – rozrywkową, uśmiechniętą i trochę szaloną kobietą. Dziś ma 73 lata i garść mocnych postanowień. – Chcę przejść na emeryturę i wyjechać z Londynu, męczy mnie to ciągłe przebieranie się za kogoś innego. Pewnie wrócę w swoje rodzinne strony, do północno wschodniej Anglii, gdzie ludzie są serdeczniejsi niż w Londynie.

Na razie Elizabeth zagra w amerykańskim filmie o zagładzie ludzkości, w którym jako królowa Elżbieta, jedna z najbogatszych kobiet świata, będzie miała szansę uratować się. Renata Konczalska: – Nic w swoim życiu nie muszę zmieniać. Ale chciałabym choć jeden dzień w roku spędzać w niecodzienny sposób. Dlatego w kwietniu zamierzam wziąć udział w Międzynarodowym Dniu Sobowtóra organizowanym przez nasz klub sobowtórów. Piotr Bugzel próbował być kompozytorem i wykonawcą. Wydał jed-ną płytę, ale przeszła bez echa. Nie czuję potrzeby komponowania. Piosenki Elvisa są tak doskonałe, że na razie nie myśli o niczym innym, tylko żeby je śpiewać. – Chcę coraz lepiej je interpretować, co wymaga nieustających ćwiczeń. Ale nie mam wyrzutów sumienia, że nie zostałem „samodzielnym” artystą, który tworzy własne utwory. Myślę też, że lepiej potrafię pokazać moją wrażliwość jako Elvis niż jako Piotr. Jednego jestem pewien: Elvis żyje we mnie i w tych, którzy go kochają.

Wydanie Internetowe
www.sukcesmagazyn.pl

Źródło artykułu:Magazyn Sukces
elvis presleyiwona pavlovićMaryla Rodowicz

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)