Blisko ludziŚwięta bez kredytu

Święta bez kredytu

Święta to oprócz pachnącej choinki, smaku piernika i dźwięku kolęd również wydatki. I to często wydatki na kredyt.

Święta bez kredytu

07.12.2007 | aktual.: 27.06.2010 23:25

Święta to oprócz pachnącej choinki, smaku piernika i dźwięku kolęd również wydatki. I to często wydatki na kredyt.

W pułapce świąt

Już od listopada sklepy, banki i firmy finansowe kuszą nas ofertami pożyczek, kredytów i rat, dzięki którym możemy urządzić „święta marzeń”. I jakże często dajemy się złapać w tę pułapkę. Wydaje się nam bowiem, że święta z definicji muszą nas kosztować krocie, dlatego usprawiedliwiamy swoje wszystkie mniej lub bardziej uzasadnione wydatki i lekką ręką płacimy przed świętami kolejne trzycyfrowe rachunki.

Tymczasem, jeśli zrobimy chłodną kalkulację, okaże się, że przecież święta trwają tylko 3 dni, na które składa się jedna wystawna kolacja i ewentualnie dwa obiady świąteczne. Do tego dodajmy koszty prezentów i dekoracji bożonarodzeniowych. To wszystko – dlaczego zatem, aby w świątecznej atmosferze spędzić 3 dni w roku, często wydajemy kwotę, na którą pracujemy cały miesiąc?

Po pierwsze, często wydaje się nam, że nasze święta będą jeszcze bardziej „świąteczne”, jeśli wydamy na nie całe swoje oszczędności.
Po drugie, w okresie przedświątecznym miękną nam nie tylko portfele, ale i serca, i często przymykamy oko na wydatki swoje i naszych bliskich.
Po trzecie wreszcie, specjaliści od marketingu, tak tworzą handlową atmosferę Bożego Narodzenia, abyśmy bez mrugnięcia okiem wydali swoje ostatnie pieniądze.

Zanim jednak podpiszemy kolejną umowę na zakup ratalny albo skorzystamy z jeszcze jednej „promocji marzeń”, zastanówmy się, czy na pewno bez tego nie uda się nam zorganizować tegorocznych świąt.

„Świąteczne” promocje

Większość zakupów przedświątecznych dokonujemy nie pod wpływem rzeczywistej potrzeby, ale pod wpływem reklam, które te potrzeby nam „wmawiają”. Przed Bożym Narodzeniem bowiem sprzedawcy niemal każdy produkt starają się sprzedać jako „świąteczny”. To, czego nie kupilibyśmy w normalnych okolicznościach, chętniej kupimy zapakowane w świąteczny papier, „wciśnięte” nam przez sklepowego Mikołaja.

Takie wpadki najczęściej zdarzają się nam, kiedy nie mamy pomysłu na prezent i dajemy sobie wmówić, że na przykład zestaw telewizji satelitarnej, okap kuchenny czy deska do prasowania to prezent, którego nie może zabraknąć pod nasza choinką. A przecież nie wszystko, co jest usilnie reklamowane jako pomysł na prezent, rzeczywiście się na niego nadaje. Świąteczne prezenty powinny mieć swoją magię, charakter i co najważniejsze, powinny być dobrane do osoby, którą chcemy nim obdarzyć.

Dlatego zanim damy sobie wmówić, że to, co planujemy kupić w ramach „wyjątkowej świątecznej promocji” jest prezentem, o którym marzy nasz brat czy szwagier, przemyślmy, czy jest to rzeczywiście potrzebne naszym bliskim, czy raczej nie stajemy się ofiarą opróżniania magazynów przez sprzedawców.

Zaczekaj na wyprzedaże

Często oprócz niezbędnych zakupów potrzebnych nam do zorganizowania wigilijnej kolacji czy obiadu, w ramach „sprzyjającej” świątecznym zakupom aury, podejmujemy decyzję, że dla dobrego samopoczucia naszej rodziny możemy sobie sprawić jakiś nowy kosztowny sprzęt AGD, RTV lub mebel. Taki zakup obiektywnie nie ma nic wspólnego z Bożym Narodzeniem i czas na jego dokonanie jest teraz najmniej stosowny.

Tymczasem my często właśnie w grudniu chętniej dokonujemy takich wydatków, płynąc niejako na fali wszystkiego co, świąteczne, mieniące się światełkami i brzmiące kolędowymi melodiami. Prawda jest taka, że nawet jeśli rzeczywiście nasze gospodarstwo domowe potrzebuje nowej pralki, telewizora czy kanapy, to nie powinno to mieć żadnego związku z Bożym Narodzeniem, dzieleniem się opłatkiem, wypatrywaniem pierwszej gwiazdki i śpiewaniem kolęd.

Z tego typu „dużymi” wydatkami tym bardziej warto się wstrzymać, że tuż po Nowym Roku rozpoczynają się wielkie posezonowe wyprzedaże, na których za to samo, co kupimy teraz w świątecznej gorączce, zaledwie dwa tygodnie po świętach zapłacimy nawet do 50% mniej.

Przejrzyj świąteczne zapasy

Domowy świąteczny budżet można również solidnie oszczędzić, jeśli powstrzymamy się przed kupowaniem ”jak co roku” tych samych świątecznych akcesoriów. Bombki, lampki, obrusy czy kolorowe dekoracje, kiedy patrzymy na nie na sklepowych półkach, co roku wydają się nam piękniejsze. I choć w ubiegłych latach kupiliśmy już pięć stroików i cztery komplety serwetek z bożonarodzeniowymi akcentami, to i w tym roku kupujemy kolejne.

Zanim wydamy tak cenne przed świętami pieniądze na coś, co od roku leży w szafie, zajrzyjmy do swoich „zapasów” i przyjrzyjmy się im uważnie. Dekoracje świąteczne nie niszczą się zbyt szybko, gdyż są używane zaledwie przez kilkanaście dni w roku, zatem najczęściej świetnie się nadają kupione w zeszłym roku lampki adwentowe czy sztuczne drzewka.

Nie ma sensu co roku wydawać pieniędzy na kolejne bombki czy łańcuchy, bo i tak nie starczy na nie wszystkie miejsca na choince. A nawet jeśli chcemy w tym roku swoje drzewko nieco „odświeżyć”, możemy tego dokonać za pomocą własnoręcznie wykonanych dekoracji.

Wigilia za pół ceny

Zwykle największą część naszego świątecznego budżetu pochłania zorganizowanie Wigilii i zakup prezentów dla najbliższych. Aby zatem jak co roku nie brać pożyczki na urządzenie wystawnej kolacji, spróbuj tym razem zorganizować tzw. wigilię składkową. Zamiast sama pichcić 12 wigilijnych dań, poproś członków rodziny, których zapraszasz do siebie na ten wieczór, aby sami przynieśli jakieś danie.

Podzielcie się sprawiedliwie obowiązkami kulinarnymi, a sama zobaczysz, że od razu Twoje wydatki się zmniejszą. Jeśli ktoś nie ma możliwości lub nie umie przygotować żadnego z dań, niech kupi owoce lub słodycze. Bądź pewna, że taka składkowa kolacja w niczym nie umniejszy Tobie jako gospodyni, a nie dość, że oszczędzi Twój portfel, to jeszcze pozwoli poczuć wszystkim gościom, że mieli swój wkład w ten wyjątkowy posiłek. Również jeśli sama zostaniesz zaproszona na taką składkową wigilię, wykaż się zrozumieniem i zaproponuj swój udział w kosztach.

Dodatkowo na jakiś czas przed świętami zrób rodzinną naradę i ustal kwotę, za jaką możecie sobie pozwolić na zakup prezentów. Nie ma sensu wydawać na podarki świąteczne połowy wypłaty, bo przecież to nie one są głównym sensem Bożego Narodzenia. Jeśli wyznaczycie sumę, poza którą nikt nie może wykroczyć, kupując prezent dla członka rodziny, nie tylko unikniecie drastycznych różnic w kosztach upominków, ale i łatwiej z wyprzedzeniem zaplanujecie budżet na prezenty.

Boże Narodzenie to jednogłośnie najpiękniejsze święta w roku. Jednak ich piękno nie tkwi w sumie pieniędzy, jakie na nie wydamy, ale w radości, jaką czerpiemy z tych wyjątkowych zimowych dni. Zamiast zatem kończyć rok z debetem czy kolejną pożyczką na koncie, zaplanujmy swoje przedświąteczne wydatki tak, abyśmy z uczuciem ulgi mogli zajrzeć do portfela, kiedy święta już się skończą.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)