Szwagier Violetty Villas o jej opiekunce. "Zniszczyła ją ta wiedźma"
Violetta Villas odeszła w grudniu 2011 r. Po karetkę w dniu śmierci gwiazdy zadzwoniła jej opiekunka. Dla bliskich Villas jasnym było, że kobiecie wcale na niej nie zależało i że się nad nią znęcała. Dziś głos zabiera szwagier zmarłej.
08.09.2020 07:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Ta wiedźma zakazała jej kontaktować się z rodziną, odsunęła nas od niej na zawsze – tak o Elżbiecie B. mówi "Faktowi" Jan Mulawa, który mimo upływu czasu nie pogodził się ze stratą Violetty Villas.
Violetta Villas – opiekunka Elżbieta B.
Poznał ją, gdy wielka kariera była wciąż przed nią. Wtedy jeszcze nazywała się Czesława Cieślak. – Akurat wyjechała do Szczecina uczyć się śpiewu, a potem już jeździła po Polsce i świecie – opowiada, dodając, że sława nie zmieniła jej, bo pamiętała o rodzinnych stronach.
Lewin Kłodzki po latach znów stał się jej domem. Mulawa twierdzi jednak, że z powodu opiekunki nie widywała się wtedy z bliskimi. – Nie dopuszczała do nas szwagierki. Mówiła, że śpi albo że mamy przyjść innym razem. Manipulowała, wyzywała, zmyślała – przekonuje 87-latek.
Mężczyzna ma ogromny żal do Elżbiety B., przez którą Villas miała nie pojawić się na pogrzebie siostry. Podobno złożyła na jej grobie znicz pod osłoną nocy. Elżbieta B. została skazana na 1,5 roku więzienia za znęcanie się nad gwiazdą.