Ojciec pochwalił na fanpejdżu szkoły występ córki, a placówka usunęła komentarz, wezwała go do usunięcia wpisu i postraszyła policją oraz sądem. Mężczyzna twierdzi, że nie miał złych intencji, a dyrekcja działała pod wpływem nacisku matki dziewczynki. - Mam wrażenie, że wygrywa ten, kto pierwszy zapuka do gabinetu dyrektora - mówi Andrzej Delekta, aktywista z ruchu Rzeczywistego Równouprawnienia przy Społecznym Rzeczniku Praw Mężczyzn.