Szpital Bersonów i Baumanów był dumą przedwojennych lekarzy. Pracowali tu najlepsi specjaliści, odziały były wyposażone w nowoczesny sprzęt. Od 1940 roku ulica, przy której mieściła się placówka, znalazła się w obrębie warszawskiego getta. Odtąd szpital dawał schronienie tysiącom żydowskich dzieci, często osieroconym i bezdomnym. Dwa lata później Niemcy zarządzili wysiedlenie, personel oraz pacjenci mieli trafić do obozów zagłady. Jedna z lekarek, by oszczędzić dzieciom gehenny transportu i śmierci w komorze gazowej, podała im śmiertelną dawkę morfiny.