Dwójka w przedszkolu, trzecie już poszło do szkoły, czwarte w brzuchu, do porodu dwa miesiące. Sąsiadki są życzliwe, pytają, co słychać, ale w osiedlowym sklepie kilka osób przygląda jej się z uwagą. Monika wyczuwa to napięcie, niemal słyszy niezadane pytania: „Znowu wpadka? Ile jeszcze tych dzieciaków sobie zrobicie?”
Czasem ktoś zapyta wprost, czy nie potrzebuje jakiejś pomocy. Skądże znowu, mąż dobrze zarabia, ona trochę pracuje z domu, tłumaczy teksty, pisze bloga, ma satysfakcję, że robi coś dla siebie, że nie wyszła z wprawy. Ale i tak dla otoczenia jest tylko kurą domową, gospodynią, która dba o dzieci, gotuje obiady i prasuje koszule męża.