Kobiety drapią się do krwi po twarzy, dekolcie, rękach. Później tuszują rany, kładąc makijaż, bądź zakładając bluzy z długim rękawem w upalne dni. Zimą łatwiej im ukryć skutki patologicznego skubania. – Pamiętam każdą z moich pacjentek, bo leczenie jest długie i wymaga konsultacji z psychologiem oraz psychiatrą – mówi o dermatillomanii dr n. med. Małgorzata Marcinkiewicz. Tekst zawiera zdjęcia ran, które zadają sobie nasze rozmówczynie.