Blisko ludziTatuaż z imieniem ukochanego. Błąd, który popełniają nie tylko gwiazdy

Tatuaż z imieniem ukochanego. Błąd, który popełniają nie tylko gwiazdy

Basia robiła już wiele tatuaży z imionami ukochanych. Równie wiele przykrywała innymi wzorami. Początkowo ozdabianie ciała na cześć swojego partnera wydaje się być dobrym pomysłem, zwykle kończy się kosztami i dodatkowym bólem.

Tatuaż z imieniem ukochanego. Błąd, który popełniają nie tylko gwiazdy
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Paulina Brzozowska

14.03.2019 | aktual.: 15.03.2019 15:17

Wiśniewscy gate

Wiadomość o rozstaniu Dominiki Tajner-Wiśniewskiej i Michała Wiśniewskiego wzbudziła medialne poruszenie. Jednym z wielu pytań, które padły jest to, co para zamierza zrobić z tatuażami na przedramionach.

Obraz
© Instagram.com

Na początku związku para podjęła odważną decyzję o wytatuowaniu sobie imienia ukochanego. Napisy zajmują całe przedramiona i ukrycie ich raczej nie wchodzi w grę. Wiśniewscy mają więc trzy opcje. Mogą zdecydować się na bolesne i kosztowne usunięcie tatuażu, zakryją imię innym wzorem albo uczą się żyć z imieniem byłej/byłego, wydziaranym na ciele.

Sprawdziliśmy, ile będzie ich kosztować usunięcie "dowodu miłości". Żeby całkowicie pozbyć się tatuażu o powierzchni ok. 250 cm kw. należy wykonać minimum 4-5 serii zabiegów laserowych. Jeden zabieg na tej powierzchni kosztuje średnio ok. tysiąca złotych. Finalnie stuprocentowe usunięcie tatuaży, które mają Wiśniewscy, wyniesie ich ok. 5 tys. złotych za każdy.

"Miś Jogi"

W podobnej sytuacji znalazła się Milena. W czasach szkolnych zrobiła sobie tatuaż z ksywką swojego chłopaka. Była pewna, że to miłość na całe życie.

- Jak to zwykle bywa w przypadku pierwszych zauroczeń, byłam pewna, że to "ten jedyny". Niestety czas zweryfikował siłę uczucia i rozstaliśmy się po kilku miesiącach. Na początku związku byłam tak zakochana, że zrobiłam sobie tatuaż nad kostką. Mój facet miał ksywkę "Jogi" i to właśnie wytatuowałam – mówi Milena.

- Po rozstaniu dość długo zastanawiałam się, co zrobić z tym tatuażem. Zamiast go usuwać (bo nie miałam na to kasy), dodałam napis "Miś". I tak żyję teraz z wydziaranym "Miś Jogi" nad kostką. To było głupie, ale myślę, że wybrnęłam – dodaje kobieta.

Trzy razy pytam

Imię ukochanej osoby to bardzo często wybierany motyw tatuażu. Basia, tatuażystka z Warszawy, która pracuje w wielu renomowanych studiach w całej Polsce i w Berlinie potwierdza tę informację. – Nie ma tygodnia, żeby nie przyszedł do mnie ktoś, kto chce wydziarać sobie imię chłopaka, żony, narzeczonej itp. To chyba najczęściej powtarzający się motyw w pracy tatuażystów – mówi.

Na pytanie, czy podejmuje się wykonania takiego tatuażu, Basia przez chwilę się waha. – Z reguły się zgadzam. Jeśli ktoś bardzo nalega, to jego wolny wybór. Ale zawsze pytam trzy razy, czy jest pewny, że chce na całe życie "wyryć" sobie imię swojego partnera na ciele. Bo niestety nie każda miłość jest na zawsze – dodaje tatuażystka.

Majdan, Doda i Griffith

W show-biznesie wiele jest przypadków, gdzie uczucie się skończyło, a tatuaż został. Było tak chociażby w przypadku Dody i Radosława Majdana. Wokalistka wytatuowała sobie na przedramieniu imię "Radek" po hebrajsku. Z kolei piłkarz uwiecznił byłą żonę jej portretem na bicepsie.

Obraz
© ONS.pl

Po głośnym rozwodzie oboje postanowili pozbyć się pamiątek miłości. Doda zamieniła imię byłego męża na napis "nieśmiertelność", który finalnie i tak zdecydowała się usunąć. Radosław z kolei zmienił wizerunek Doroty na portret… Indianina.

Dużo mówiło się także na temat tatuażu Melanie Griffith, która na ramieniu w sercu i w otoczeniu drobnych ornamentów nosiła imię ówczesnego męża, Antonio Banderasa. Po rozwodzie pary wzór tatuażu z imieniem zniknął z ciała aktorki.

Głupota czy dowód miłości?

Na facebookowej grupie pytamy, czy zrobienie sobie tatuażu z imieniem partnera lub partnerki to dobry pomysł. Większość komentujących zdecydowanie odradza ten pomysł. "A co będzie, kiedy się rozstaniecie?", "To chyba najgłupszy pomysł na świecie", "Tatuaż jest na całe życie. Miłość – niekoniecznie" – takie odpowiedzi przeważają pod wpisem.

Wśród nich jest także Kamila, która wraz z narzeczonym zdecydowała się na wytatuowanie sobie swoich imion na nadgarstkach. Jako jedna z niewielu przekonuje, że taka "ozdoba" wcale nie jest złym pomysłem, a jedynie dowodem wielkiej miłości.

- Mamy wytatuowane swoje imiona już 4 lata. Cały czas uważam, że to dobry pomysł. Kocham mojego narzeczonego jak nikogo innego na świecie. Jestem stuprocentowo pewna, że będziemy razem już zawsze. Nie wyobrażam sobie innej możliwości. Mój facet czuje to samo – mówi nam Kamila.

Obraz
© Instagram.com

Na wypadek, gdyby jednak doszło do rozstania, które zdaniem kobiety nie wchodzi w grę, Kamila ma już rozwiązanie. – Nie usunęłabym tego tatuażu. To byłaby pamiątka po mojej pierwszej, wielkiej miłości – tłumaczy.

"Dziękuję za pamiątkę po przemocowcu"

Kiedy do rozstania dochodzi za porozumieniem stron, tatuaż faktycznie może nie być szczególnie uciążliwy i może stanowić wspomnienie dobrych chwil. Czasami jednak rozstajemy się z kimś, kto nie jest wart zapamiętania.

W tej sytuacji była Marta, która przez wiele miesięcy nosiła na karku imię byłego męża. W końcu zdecydowała się je przerobić na inny wzór, ponieważ nie miała dobrych wspomnień z czasów małżeństwa, w którym dochodziło do przemocy.

Choć dziś nie podjęłaby takiej decyzji rozumie, dlaczego ludzie decydują się na taki krok. - W studiu tatuażu, w którym pracowałam przez jakiś czas, spotykałam wielu ludzi, którzy przyszli tatuować sobie imiona sympatii. Patrząc na nich stwierdziłam, że to nie jest jakoś okrutnie złe, głupie i nieodpowiedzialne – wspomina.

- Widać na tym etapie życia byli gotowi to zrobić. Wielu z nich traktowało ten tatuaż na zasadzie "nawet jeśli się nie uda to zostanie pamiątka" i faktycznie spotykałam takich, którzy latami mieli tatuaże byłych kobiet i mężczyzn. Oczywiście uważam, że zachowanie sobie takiej pamiątki zależy od formy rozstania i od tego, co do niego doprowadziło. No ja dziękuję bardzo za pamiątkę po przemocowcu – tłumaczy kobieta.

Mąż, który zdradzał z siostrą

Basia, tatuażystka, wspomina historię jednej ze swoich klientek, której przerabiała tatuaż. – Przyszła do mnie 32-letnia kobieta, która wytatuowała sobie imię męża na ramieniu. Poprosiła mnie o przykrycie tego innym wzorem, bo jest w trakcie rozwodu. Podczas sesji zaczęłyśmy rozmawiać i okazało się, że mąż tej kobiety zdradzał ją z jej siostrą. Co gorsze, siostra zaszła w ciążę i mąż mojej klientki złożył pozew o rozwód, żeby być z matką swojego dziecka. Dramat – opowiada nam tatuażystka.

Zrobienie tatuażu z imieniem ukochanej osoby może wydawać się dobrym pomysłem. Warto jednak przemyśleć, co stanie się, kiedy uczucia wygasną. Wykonanie "dziary" z imieniem kosztuje kilkaset złotych. Usunięcie jej - kilka tysięcy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (110)