Te listy łamią serce. "Płaczemy za każdym razem, kiedy je czytamy"
Początek listopada to jeszcze nie czas, w którym myślimy o bożonarodzeniowych prezentach. Są jednak osoby, które już napisały swoje listy do świętego Mikołaja. Samotne, starsze, odcięte od świata zewnętrznego. Jest ich ponad 8300 z różnych polskich miast. Mieszkają w domach pomocy społecznej, a napisanie takiego listu znaczy dla nich wiele. Nie chodzi tylko o sam podarunek, a o relację i kontakt z drugą osobą. Starsze osoby często znajdują przyjaciela, przybraną wnuczkę, wiernego słuchacza.
Raport Rzecznika Praw Obywatelskich z 2020 roku nie pozostawia wątpliwości. Sytuacja pensjonariuszy DPS nie jest dobra. W dokumencie mowa o tym, że w placówkach starszym osobom odbiera się podmiotowość, nikt o nich nie pamięta. Jest to grupa na społecznym marginesie, a same placówki określane są jako poczekalnia na śmierć. Seniorom brakuje łącznika ze światem zewnętrznym, innych osób, pozytywnych wrażeń. To pokolenie nie ma dostępu nawet do internetu. A gdyby miało, to i tak nie umie się w nim odnaleźć.
Promykiem nadziei dla tych osób są różnego rodzaju inicjatywy społeczne, a jedną z nich jest "Święty Mikołaj dla seniora" . Na pomysł akcji wpadła Roksana Góral z mężem Mateuszem i bliskimi. Czwarta edycja właśnie trwa, a z roku na rok inicjatywa przybiera na sile. Jest to projekt, który aktywizuje pensjonariuszy Domów Pomocy Społecznej. A warto podkreślić, że są to nie tylko seniorzy, ale też osoby z niepełnosprawnością. Nie każdy ma tam 80 lat, ale każdy ma jeden problem. Brak kontaktu z innymi, wsparcia, rozmowy.
- Fundacją jesteśmy od roku, a akcja odbywa się od czterech lat. Spontanicznie z mężem chcieliśmy pomóc osobom starszym. Pomyśleliśmy o formie listu, żeby przełamać barierę, żeby nie było mowy o proszeniu. Chcieliśmy pokazać tym ludziom, że mogą marzyć, że mogą być to rzeczy nie tylko pierwszej potrzeby. Początkowo chcieliśmy zrobić 70 paczek lokalnie, a wyszły aż 1132 paczki, które rozwoziliśmy po całej Warszawie. W kolejnym roku już od lipca mieliśmy pytania, czy akcja będzie zorganizowana ponownie. Skala była już bardzo duża, więc musieliśmy sformalizować inicjatywę – mówi pomysłodawczyni.
Te historie wzruszają do łez
Roksana Góral z mężem i wolontariuszami czytają każdy list, który bierze udział w akcji. Jak podkreśla, pamięta wiele wzruszających słów przelanych na papier. Niektóre jednak z pewnością zapamięta na zawsze.
Babcia Basia w momencie pisania listu miała 87 lat. Poprosiła swojego Mikołaja, żeby właśnie tak ją nazywał. Mikołaja, czyli darczyńcę, który przygotował dla niej paczkę na podstawie tego, co napisała w swoim liście. Kobieta od ponad 30 lat przebywała w DPS-ie. Urodziła się w czasie wojny, jej córka zmarła przedwcześnie. Nie miała poza nią nikogo. I tak dzięki akcji "Święty Mikołaj dla seniora" znalazła swoją przybieraną wnuczkę. Dziewczyna, która została jej Mikołajem, nie miała już swojej prawdziwej babci. A bardzo takiego kontaktu potrzebowała. Od roku piszą do siebie listy, w tym roku przed świętami się spotkają. - To ogromna potrzeba uwagi i miłości. Także ze strony darczyńców. W tak piękny sposób łączymy ludzi – mówi Roksana Góral, organizatorka akcji.
Bo nie chodzi tylko o podarunki, ale o aktywizację seniorów, którzy są zamknięci w domach pomocy. Na ich stan psychiczny duży wpływ miała też pandemia. Każdy z nas pamięta, co jeszcze rok temu działo się w DPS-ach. – Podczas pandemii mieliśmy spore obiekcje, czy akcja powinna się odbywać. DPS-y prosiły nas, żeby coś zorganizować. Przez lockdown starsze osoby jeszcze bardziej potrzebują kontaktu ze światem zewnętrznym. A dla każdego z nich może to oznaczać różne rzeczy – mówi Roksana Góral.
Wśród obdarowywanych są nie tylko seniorzy, to także młodsze osoby z niepełnosprawnościami, które przebywają w DPS-ach. - Im też chcieliśmy pomóc, nie wykluczać nikogo, choć czasem niektórzy nam zarzucają, że prezent dostają osoby młodsze. To wynikło samo z siebie. Pamiętam historię kobiety, która miała 40 lat, chorowała na czterokończynowe porażenie mózgowe. Komunikowała się za pomocą jednej dłoni i wzroku. Napisała do nas piękny list. Poprosiła o specjalny komputer z myszką dla osób z trudnościami. Dostała go i napisała nam wzruszające podziękowania. Marzyła o czymś specjalnym i to dostała. Mówiła, że poczuła się ważna, że ma teraz sens życia. A nie było ją stać na zakup. Wyobraża sobie pani to, jak wpłynęło to na jej życie. Przestała leżeć i patrzeć w sufit, a zyskała kontakt ze światem. To był dość drogi prezent, ale często podopieczni proszą o bardziej przyziemne rzeczy – mówi organizatorka.
Różowe okulary i lusterko
Na myśl Roksanie przychodzi też 90-letni mężczyzna, który miał jedną prośbę. Prostą i niezbyt oczywistą. W liście napisał, że chciałby otrzymać różowe okulary, bo odkąd jest w DPS-ie widzi wszystko czarno, jest mu smutno i stracił sens życia.
Poruszająca była też historia mężczyzny, który stracił w wypadku całą rodzinę. Został sam i trafił do DPS-u. Nikt go nie odwiedzał, nie miał bliskich. Jedna pani napisała w swoim liście, że czeka już tylko na śmierć, a ta akcja daje jej nadzieję. Jeszcze inna schorowana kobieta, która nie mogła nawet wstać z łóżka, poprosiła o lusterko z nóżką, żeby mogła je przykładać do okna i oglądać świat. Kiedy organizatorzy czytają takie historie, mają jeszcze większą motywację do działania. - Seniorzy podkreślają w listach, że są odizolowani. Ta dziecięca radość, którą mają z pisania listów i tych kontaktów jest piękna, piszą o marzeniach i swoich przyjemnościach, a tak rzadko na co dzień mogą to robić. Ta akcja wzbudziła w nich radość życia – mówi Roksana Góral.
Radość nie do opisania
Jak podkreśla organizatorka, ludzie nie zdają sobie sprawy, co się dzieje w DPS-ach. - Wiemy o nich, mijamy je, ale tam dzieją się smutne rzeczy. Kiedy jeszcze jeździliśmy sami do placówek, często zabierałam swojego półrocznego syna. Gdy wchodziłam z małym dzieckiem, to radość pensjonariuszy była nie do opisania. Byli głodni takiej relacji, żeby dotknąć, uśmiechnąć się, popatrzeć na niego. To było przygnębiające, ale też piękne - mówi.
Góral podkreśla, że zdarzają się krytyczne głosy. Jednym z nich jest to, że podopieczni czasem proszą o drogie rzeczy. Perfumy luksusowej marki, które widzieli w telewizji, konsolę PS4, która jest dość wartościowa. Pojawiają się zarzuty, że to są ludzie roszczeniowi. - Zawsze mówię: proszę się postawić na miejscu osoby, która całą dobę jest w tej placówce. Czasem jedyną aktywnością jest to, że przyjdzie do niej pielęgniarka i pomoże w podstawowych czynnościach. W tym roku mamy dużo próśb o laptopy używane, bo seniorzy chcą mieć kontakt ze światem, ale też uczyć się czegoś, jakoś wypełnić czas. Ta elektronika będzie jedyną odskocznią od szarej i trudnej rzeczywistości – mówi Roksana Góral.
W tym roku fundacja dostała też list od niepełnosprawnej kobiety, która porusza się na wózku inwalidzkim, ma amputowaną nogę. Mikołaja prosiła o to, żeby zawiózł ją na grób rodziny. Chciała odwiedzić swoich bliskich na cmentarzu. - Seniorzy odwdzięczają się miłością, radością, a młodzi ludzie tego potrzebują. Terapeuci, którzy pracują w DPS-ach, mówią nam później, że bardzo często nie chodzi o pomoc materialną, ale o aktywizację. Podopieczni piszą listy, czekają, później nawiązują kontakt i to jest wartość tej akcji. Po tym jak otwierają prezenty, płaczą. Bo ktoś im podarował np. czerwony szlafrok, dżem i cytryny. Nie mogą wierzyć, że dostali coś od obcego. To są ludzie skromni i wdzięczni. Mamy nadzieję, że z roku na rok ci seniorzy nauczą nas, społeczeństwo, pokory i spokoju, że ich trudna sytuacja da nam do myślenia – podsumowuje Roksana Góral.
16 listopada na stronie internetowej akcji zostanie opublikowana druga tura listów seniorów.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.