Tess Holliday o fenomenie sukienki w truskawki. "To podwójny standard"
Tiulowa, różowa sukienka w truskawki to hit mediów społecznościowych. Już w styczniu miała ją na sobie Tess Holliday. Jednak wtedy sukienkę uznano, za kiczowatą, a modelkę za najgorzej ubraną gwiazdę na rozdaniu Grammy. Dlaczego?
21.08.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeśli w ciągu ostatniego miesiąca zajrzeliście na TikToka lub Instagram, mogła wam się rzucić w oczy pewna sukienka. Nie, nie, tym razem nie chodzi o to, czy jest ona niebieska, czy złota. Sukienka, o której mowa to tiulowa kreacja wyszywana w drobne truskawki. Lirika Matoshi, projektantka z Kosowa, która tworzy w Nowym Yorku, stworzyła sukienkę rok temu. W styczniu Tess Holliday założyła ją na galę rozdania Grammy. A w sierpniu sukienka opanowała Tik Toka.
Najsłynniejsza sukienka sezonu
Warto zauważyć, że kreacja doczekała się własnego hasztagu #strawberry dress, który ma 10 milionów odsłon na Tik Toku i 14 tys. postów na Instagramie. I choć teraz każdy influencer marzy o wartej 500 dolarów sukience, w styczniu opinia publiczna nie mówiła o niej pochlebnie.
W styczniu Tess Holliday, za sprawą tiulowej sukienki w truskawki, została okrzyknięta najgorzej ubraną gwiazdą na gali Grammy. Jej kreację uznano za kiczowatą i tandetną, a Instagram modelki plus-size i aktywistki zalały niepochlebne komentarze. Co takiego stało się, że teraz sukienka jest przedmiotem westchnień milionów?
Zdaniem Holliday chodzi o to, jakie kobiety zaczęły się w niej pokazywać. Jakie? Szczupłe. W rozmowie z magazynem "People" modelka powiedziała: "Od razu wiedziałam, co jest powodem, dla którego sukienka zdobyła taką popularność siedem miesięcy po tym, jak ją założyłam. Chodzi o to, że teraz noszą ją ludzie uznawani powszechnie za pięknych, wpisujący się w społeczne kanony i posiadający typ sylwetki, który jest akceptowalny".
Holliday dodaje, że zamieszanie wokół kreacji Liriki Matoshi wynika z podwójnych standardów, z jakimi muszą się mierzyć osoby grube. "To jest ten rodzaj marginalizacji czy wręcz wymazywania, z jakim muszą się liczyć osoby grube i plus-size w świecie mody. Nie jesteśmy postrzegani jako trendsetterzy czy osoby warte naśladowania. Nic z tych rzeczy", mówi modelka. Na koniec dodaje, że zastanawia się, czy spotkałaby się z taką samą krytyką, gdyby na gali Grammy pojawiła się w tej samej sukience, ale innym ciele - szczuplejszym, bliższym kanonowi piękna.
Na koniec Tess Holliday dodała, że ma wyłącznie wdzięczność dla projektantki, Liriki Matoshi. "Zyskała rozgłos, na jaki zasłużyła. No i ubrała mnie w sytuacji, w której wielu projektantów wcześniej odmawiało, ze względu na mój rozmiar", podsumowała.