Tina Turner chciała się zabić. Czuła, że tylko tak uwolni się od męża
Tina Turner w swojej nowej książce "My love" opowiada o czasie, gdy była tak bita i upokarzana przez męża, że podjęła próbę samobójczą. "Sądziłam, że to moje jedyne wyjście. Wzięłam na raz 50 tabletek" – czytamy.
Tina Turner nigdy nie ukrywała, że całymi latami była ofiarą przemocy domowej. Jej mąż Ike znęcał się nad psychicznie i fizycznie. Jak podkreśla, widział w niej tylko maszynkę do robienia pieniędzy i wywołał w niej poczucie, że jeśli spróbuje odejść, będzie nikim.
– Potrzebował mnie kontrolować pod każdym względem. Tak bym przy nim była" – można przeczytać w autobiografii gwiazdy. "Najpierw mnie wyzywał, a potem okładał moją głowę rozciągaczem do butów. Dobrze wiedział, co robił. Nie mógł bić mnie pięścią jako gitarzysta" – wspomina. Po czymś takim Tinie chciało się tylko płakać, ale Ike żądał jeszcze, by się z nim kochała. "Kiedy kończył, opuszczały mnie siły. Nie miałam dokąd uciec" – wyjaśnia.
Z książki dowiadujemy się, że w najtrudniejszym momencie Turner pomyślała o samobójstwie. "Sądziłam: Śmierć mnie uwolni. Tak naprawdę próbowałam się zabić. Poszłam do lekarza i powiedziałam, że mam problemy ze snem. Zaraz po kolacji, wzięłam wszystkie 50 tabletek, które mi przepisał" – wyjawia 73-latka. Na szczęście, obudziła się po tej, jak można myśleć, zabójczej dawce. Mimo że Turner była tym bardzo rozczarowana, w jej głowie pojawiła się myśl: "Mam przetrwać". Jakiś czas później odeszła od Ike'a. I chociaż ją ogołocił, wróciła na szczyt.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl