Blisko ludziPrzemoc domowa po polsku. PiS staje w obronie jej sprawców

Przemoc domowa po polsku. PiS staje w obronie jej sprawców

Większa bezkarność sprawców przemocy domowej i mniej możliwości, by pomóc jej ofiarom - to może przynieść nam zmiana ustawy antyprzemocowej, nad którą pracuje rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Przemoc domowa po polsku. PiS staje w obronie jej sprawców
Źródło zdjęć: © Forum
Małgorzata Gołota

09.07.2018 | aktual.: 09.07.2018 14:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie pracuje już od kilku miesięcy. Ale robi to w ścisłej tajemnicy. Projektu zmian nie przekazano jak dotąd nawet Rzecznikowi Praw Dziecka. Wiadomo jednak, nad zmianą których przepisów pracuje PiS. I już sam ten fakt może budzić uzasadniony niepokój.

O tym, że prace trwają, wiedzą zarówno członkowie Zespołu Monitorującego, działającego przy resorcie, jak i Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak. Wiedzą tyle, i tylko tyle, bo do żadnej ze stron nie dotarł projekt procedowanej ustawy. Nie dotarł mimo, że resort ma tutaj obowiązek prowadzenia konsultacji zewnętrznych. Do przedstawicieli organizacji pozarządowych, zaangażowanych w prace Zespołu Monitorującego, z ministerstwa docierają jedynie szczątkowe informacje o tym, co w ustawie może się zmienić. I sam fakt, że to właśnie te, a nie inne zapisy PiS bierze pod lupę, może budzić duży niepokój.

Pierwszy klaps się nie liczy

Na pierwszy ogień ma pójść sama definicja przemocy w rodzinie. By nie szkalować jej dobrego imienia, z nazwy ma zniknąć właśnie słowo "rodzina". Samo zjawisko, w legislacji, funkcjonować ma natomiast jako przemoc domowa, czyli ta, do której dochodzi w domu. Takie podejście do sprawy – zważywszy na to, że analogiczne funkcjonuje też w zagranicznym słownictwie, czego przykładem jest choćby anglojęzyczne sformułowanie domestic violence – nie byłoby niepokojące, gdyby nie to, że otwiera furtkę do dowolnej interpretacji przepisów. Bo do przemocy męża wobec żony, czy rodziców wobec dziecka, może przecież dochodzić w ogródku, w parku czy na klatce schodowej. To, co dotąd bezsprzecznie można było więc uznać za przemoc w rodzinie, nie zawsze będzie mogło być uznane za przemoc domową.

Definicja przemocy w rodzinie, wg ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z 2005 r.: należy przez to rozumieć jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste osób wymienionych w pkt 1, w szczególności narażające te osoby na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia, naruszające ich godność, nietykalność cielesną, wolność, w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą.

Druga, o wiele bardziej znacząca zmiana, nad którą pracuje PiS, to wykreślenie z definicji przemocy słowa "jednorazowe". To kluczowe. Bo instytucje takie jak policja czy pomoc społeczna, które dziś mają obowiązek podjęcia interwencji po każdym zgłoszeniu incydentu przemocy, po zmianach forsowanych przez PiS będą mogły odesłać ofiarę do domu bez konieczności udzielania jej jakiegokolwiek wsparcia. By sprawca nie poniósł żadnej odpowiedzialności, wystarczy fakt, że prośba o pomoc do odpowiedzialnych za działanie organów wpłynęła pierwszy raz. – To zwiększenie praw sprawcy, kosztem praw ofiary – przestrzegają zgodnie członkowie organizacji pozarządowych w Zespole Monitorującym, z którymi udało nam się porozmawiać. I zwracają uwagę na jeszcze jedną ciekawą rzecz: – Ministerstwo zapomina, że ponad 97 procent ofiar przemocy tego pierwszego razu i tak nie zgłasza, po pomoc przychodzi dopiero za drugim i kolejnym razem.

Jest coś jeszcze. Ludzie, którzy na co dzień pracują z osobami doznającymi przemocy, nie mają wątpliwości: przemoc fizyczna to eskalacja trwającej wiele miesięcy czy nawet lat przemocy psychicznej. A w całym zjawisku nie ma mowy o tym, że coś jest "jednorazowe".

Miejsce dzieci jest przy rodzicach

O świętej polskiej rodzinie z ust polityków PiS słyszeliśmy nie raz. O tym, że przemocy w tej rodzinie nie ma i że czasem każdy może uderzyć własne dziecko, by wymóc na nim posłuszeństwo, również. I wygląda na to, że to właśnie stało się przyczynkiem do planów wykreślenia z ustawy antyprzemocowej artkułu 12A. To zapis, który w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka, umożliwia pracownikom socjalnym odebranie go rodzicom.

*Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z 2005 r., art. 12a. 1).: *_W razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka w związku z przemocą w rodzinie pracownik socjalny wykonujący obowiązki służbowe ma prawo odebrać dziecko z rodziny i umieścić je u innej niezamieszkującej wspólnie osoby najbliższej, (...) w rodzinie zastępczej lub w placówce opiekuńczo-wychowawczej._

– To krok wstecz, cofamy się o lata świetlne w zakresie ochrony, jaką państwo winno zapewnić swoim najmłodszym i najbardziej bezbronnym obywatelom – przestrzega nasze źródło w MRPiPS. – W Polsce nie odbiera się rodzicom dzieci bez powodu, nie odbiera się ich z powodu ubóstwa. Dzieci zabiera się z domu wtedy, kiedy rodzice przypalają je papierosami, biją, gwałcą. I za każdym razem ten proces – to, co politykom wydaje się lekkomyślną zabawą – pracownik socjalny sam także bardzo przeżywa i odchorowuje przez kilka dni.

Co gorsza, gdy na sprawę spojrzy się obiektywnie, zmiany w przepisach nie są tu wcale konieczne. Bo dziś odebranie dziecka rodzicom nie jest ani łatwe, ani nie dochodzi do niego wskutek decyzji podjętych pochopnie. Po pierwsze dlatego, że wedle zapisów ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, żaden pracownik socjalny decyzji o odebraniu dziecka rodzicom nie podejmuje sam, a po drugie dlatego, że za każdym razem taką decyzję analizuje sąd. Sytuacje zinterpretowane przez niego jako nadużycie, skutkują natychmiastowym odesłaniem dziecka do domu rodzinnego. Choć są rzadkością.

Lepiej będzie nie pomagać

Jednym z najważniejszych narzędzi umożliwiających m.in. policji i pomocy społecznej monitorowanie sytuacji w rodzinie, w której dochodzi do przemocy, jest dziś procedura Niebieskiej Karty. To ona służy dokumentowaniu faktów związanych z przemocą w danej rodzinie, zobowiązuje policję do regularnego kontaktu z ofiarą i jest dowodem w sprawach sądowych, jeśli do nich dojdzie. I do niej też resort się dobiera.

W tej chwili wgląd w dokumentację Niebieskiej Karty sprawca przemocy zyskuje dopiero wówczas, gdy sprawą zajmuje się prokuratura, a on w tejże sprawie ma status podejrzanego o popełnienie przestępstwa i – co za tym idzie – ma konkretne zarzuty. PiS i to chce jednak zmienić. Resort debatuje nad rozwiązaniem umożliwiającym sprawcy wgląd w dokumentację na każdym etapie procedury Niebieskiej Karty.

– Sprawy przemocowe są bardzo trudne do udowodnienia, zwykle podczas pracy z ofiarą bazuje się na domniemaniach. Jeśli pozwolimy sprawcy na niczym nieograniczony wgląd w dokumentację, narazimy na niebezpieczeństwo wszystkie osoby, które są zaangażowane w pomaganie danej rodzinie, dziecku czy kobiecie. Jeśli ta zmiana wejdzie w życie, ofiara przemocy będzie jeszcze mocniej bała się szukać ratunku, a urzędnicy będą bać się jej udzielać. Przecież sprawca będzie mógł każdego z nich pozwać do sądu cywilnego o naruszenie dóbr osobistych tylko dlatego, że dany urzędnik w Niebieskiej Karcie odnotuje, że ta konkretna osoba dopuszcza się przemocy. I ten sprawca wygra każdą taką sprawę. Bo urzędnik nie ma twardych dowodów. Efekt będzie taki, że ci ludzie będą się bali stwierdzić cokolwiek na niekorzyść sprawcy. Jeśli te zmiany wejdą w życie, lepiej będzie w ogóle nie pomagać – podaje nasze źródło w ministerstwie.

Między młotem a kowadłem

PiS chce chronić sprawcę a nie ofiarę, choć ten sprawca już dziś ma masę praw, a proces pomocy osobom doznającym przemocy uczynić bezsensownym. Po zmianach, nad którymi pracuje resort, instytucje pomocowe znajdą się między młotem a kowadłem. Bo przecież jeśli zgłoszą, że w danej rodzinie jest przemoc na którą nie ma dowodów, narażą się na odpowiedzialność cywilną ze strony sprawcy. Jeśli istnienia przemocy nie zgłoszą, a wskutek niej zginie doznająca jej osoba, narażą się na odpowiedzialność karną z racji niedopełnienia obowiązków służbowych.

Niepokoi coś jeszcze. To, że do prac nad nowelizacją zamiast przedstawicieli rozamaitych organizacji pozarządowych, zaangażowano przedstawicieli Ordo Iuris i radnych z Zakopanego. Pierwsi wsławili się jakiś czas temu, przygotowując niezwykle restrykcyjny projekt ustawy antyaborcyjnej a ostatnio publicznie wyrażają aprobatę dla stosowania kar cielesnych wobec dzieci. Drudzy to reprezentanci jedynej w Polsce gminy, która nie prowadzi programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie twierdząc, że w Zakopanem przemocy nie ma.

Sam resort zmian komentować na razie nie chce. W mailu, jaki otrzymaliśmy z MRPiPS, napisano tylko: "Z uwagi na to, że prace nad zmianą obowiązującego w obszarze przeciwdziałania przemocy w rodzinie ustawodawstwa mają charakter wewnętrzny w chwili obecnej nie jest możliwe przedstawienie szczegółów dotyczących zakresu projektowanych zmian oraz planowanych w tym obszarze rozwiązań".

Ze szczegółami prac ministerstwo nie zapoznało nawet Rzecznika Praw Dziecka, Marka Michalaka, który powinien być jednym z organów opiniujących tego rodzaju zmiany i który już dziś deklaruje wobec nich sprzeciw. – Kierunek tych zmian nie zmierza do zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom w przypadku zagrożenia przemocą. Jeśli tylko zmiany przepisów wyżej wymienionej ustawy zostaną przedstawione do konsultacji, poddamy je szczegółowej analizie – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Marek Michalak.

I może właśnie dlatego, sprawa na razie prowadzona jest "po cichu". PiS doskonale zna stanowisko obecnego Rzecznika Praw Dziecka w sprawie przemocy, jakiej najmłodsi doznają ze strony rodziców. Marek Michalak dawał temu wyraz nie raz. Ale jego kadencja wkrótce się kończy. A pieczę nad polskimi dziećmi przejmie nowy Rzecznik, najprawdopodobniej ten z nadania PiS. Wtedy zmiany w ustawie antyprzemocowej będzie o wiele łatwiej oficjalnie ogłosić i przeforsować.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (708)