Gwiazdy"To jest coś dla mnie!". Tamara Arciuch o powrocie do formy po ciąży i nowej, sportowej pasji

"To jest coś dla mnie!". Tamara Arciuch o powrocie do formy po ciąży i nowej, sportowej pasji

Córka Tamary Arciuch właśnie skończyła osiem miesięcy, a jej mama, aktorka wygląda pięknie. Ma promienną cerę i świetną figurę. W powrocie do formy pomógł jej nordic walking. Trenuje chodzenie z kijkami razem z mężem, aktorem Bartkiem Kasprzykowskim.

"To jest coś dla mnie!". Tamara Arciuch o powrocie do formy po ciąży i nowej, sportowej pasji
Źródło zdjęć: © Instagram.com

28.08.2017 | aktual.: 23.10.2018 12:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wygląda pani świetnie, jak udało się tak szybko wrócić do dobrej formy?
Bez specjalnego wysiłku i szaleństwa, po prostu dałam sobie czas na odpoczynek i bycie z dzieckiem. Już podczas ciąży starałam się ćwiczyć, dbać o siebie i to zadziałało. Poza tym karmiłam piersią, odżywiam się zdrowo i nie przejadam się.

Czyli to nie zasługa forsownych treningów kilka tygodni po porodzie…
Niedawno na Annę Lewandowską wylał się olbrzymi hejt za to, że pokazała, jak świetnie wygląda kilka tygodni po porodzie. Ale to przecież nic dziwnego, jest sportowcem, trenerką, dbała o siebie podczas ciąży, więc kto, jak nie ona ma prawo tak wyglądać? Nie rozumiem tego ataku. Po porodzie nie mogłam ostro trenować, jednak po jakimś czasie wróciłam do ćwiczeń ogólnorozwojowych. Mam trenerkę, z którą ćwiczyłam w ciąży i robię to nadal. Śmieję się i nazywam je "ćwiczeniami podłogowymi" - pomagają moim mięśniom być w dobrej kondycji.

Podobno znalazła pani też inną formę sportu?
Lubię ruch, gdy mam go za mało, źle się czuję. Kiedyś rehabilitant powiedział mi, że moje stawy są stworzone do aktywności. W młodości tańczyłam, robiłam szpagaty, byłam bardzo elastyczna, więc teraz muszę wciąż dbać o mięśnie. One wspierają kondycję moich stawów, ścięgien. Oprócz ćwiczeń, które mogę robić w domu, szukałam formy ruchu, która pozwoli mi wyjść na powietrze. Wiosną zaczęłam chodzić z kijkami. Nordic walking to sport, który można uprawiać w każdym momencie życia i w każdą pogodę.

Jakie były początki?
Najpierw wyszukałam wszystkie informacje w internecie. Kupiliśmy z Bartkiem sprzęt i zaczęliśmy chodzić po lesie. Mieszkamy pod Warszawą, mamy świetne tereny do spacerów nieopodal domu. Wkrótce potem zaczęliśmy współpracować z Akademią Zdrowia Santandera. Jesteśmy ambasadorami akcji, która promuje aktywność. Dzięki udziałowi w niej zostaliśmy przeszkoleni, jak uprawiać nordic walking i prawidłowo chodzić z kijami.

*Wcześniej popełnialiście jakieś błędy? *
Podstawowy błąd to złe stawianie kijków. Trenerka pokazała nam, jak to robić prawidłowo. Ważne, żeby ustawiać kijki nie daleko przed sobą, tylko w połowie kroku. Dzięki temu ręce nie są zgięte i odpowiednio prostują się przy wykonywaniu ruchów podczas marszu z kijami.

Co to daje?
Gdy zaczęłam trenować prawidłowo, poczułam, że dzięki temu można się solidnie zmęczyć. Dobra postawa wymusza prędkość i rytm. Kije dają podparcie, nogi są odciążone, a dzięki wyprostowanym rękom cały tułów się rusza. Rozciąga się kręgosłup i mięśnie w ramionach. Nordic walking nie obciąża stawów tak, jak np. bieganie, a trenując go, nie można zrobić sobie żadnej krzywdy. Pewnie dlatego kojarzony jest z aktywnością dla starszych ludzi, ale równie dobrze nadaje się dla młodych. Jest też doskonały dla tych, którzy chcą stracić na wadze. Uważam, że ten sport nie ma żadnych wad, tylko same zalety.

*Czy żeby zacząć trzeba mieć już dobrą kondycję? *
Niekoniecznie. Nordic walking jest dobry dla każdego, bez względu na wiek czy poziom sprawności fizycznej. Marsze z kijami można zaczynać od krótszych dystansów i powoli wyrabiać formę. Ja wcale nie lubię się katować, więc to dla mnie idealna aktywność. Wybieram sobie dystans, jaki oceniam dla siebie jako dogodny danego dnia. W dodatku chodzę na świeżym powietrzu, odpoczywam, dotleniam się, resetuję. Po takim spacerze czuję dobrą energię dzięki wyzwolonym przez ruch endorfinom.

Jak dobraliście sprzęt?
Kije można kupić w każdym sklepie sportowym. Razem z Bartkiem nie przywiązujemy dużej wagi do rzeczy i nie czujemy potrzeby, żeby koniecznie posiadać jakiś super sprzęt. Ważne, żeby kije były wyprofilowane i miały odkręcane końcówki: na asfalt i szpikulce, dzięki którym łatwo chodzić po lesie, piasku, trawie.

Gdzie najczęściej spacerujecie?
Po naszej okolicy. "Podrzucamy" córkę babci i idziemy do lasu. Zwykle spacerujemy około siedmiu kilometrów. Gdy wracamy, mamy satysfakcję, że razem zrobiliśmy coś fajnego dla siebie.

Ile razy w tygodniu trenujecie sport?
Staramy się ćwiczyć regularnie. Zwykle jednego dnia mamy trening w domu z naszą instruktorką, na drugi dzień idziemy na nordic. Około dwóch razy w tygodniu spacerujemy z kijkami, czasem więcej. Ale są dni, kiedy jesteśmy tak zajęci, że to się nie udaje ani razu. Lubimy też zabrać kijki i wybrać się z wizytą do moich rodziców na działkę. Tam spacerujemy po łące czy lesie. Ze starszymi synami jeździmy czasem na rowerach, lubimy takie rodzinne wycieczki.

Nordic walking to wasza kolejna wspólna pasja z mężem?
Ja lubię wszystko robić wspólnie z Bartkiem. Oprócz pasji zawodowej łączy nas wiele zainteresowań. Poza tym razem ćwiczymy, tańczymy. Wieczorami uwielbiamy też poleniuchować i pooglądać seriale lub nadrobić filmowe zaległości.

Czy jesień będzie dla pani bardzo pracowita?
Wróciłam już do pracy i wzięłam udział w ciekawym projekcie, który można będzie wkrótce oglądać w internecie. To serial komediowy "Lifting" oparty na hiszpańskiej sztuce teatralnej, zbudowany z krótkich skeczy. A jesienią mam też interesujące plany zawodowe, o których na razie nie mogę mówić. Ale na pewno razem z Bartkiem spotkać nas będzie można w lesie na nordic walking. Na to zawsze znajdziemy czas.

Partnerem artykułu jest Akademia Zdrowia Santandera

Komentarze (12)