To miał być normalny zabieg przedłużania rzęs. O mały włos nie zakończył się tragedią
20-letnia Isabelle Kun może mówić o prawdziwym szczęściu. Dziewczyna po zabiegu przedłużania rzęs doznała silnej reakcji alergicznej. Gdyby nie pomoc koleżanki i szybka interwencja lekarzy, nie wiadomo, jak jej historia mogłaby się skończyć. Teraz Kun ostrzega inne kobiety przed potencjalnym niebezpieczeństwem, jakie może za sobą nieść niezwykle popularny zabieg upiększający.
16.01.2018 | aktual.: 04.06.2018 14:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Isabelle Kun, 20-letnia studentka pielęgniarstwa mieszkająca w Ottawie, we wtorek wybrała się na rutynowy zabieg przedłużania rzęs do kosmetyczki. Dwa dni później po przebudzeniu zauważyła, że jej oczy są całkowicie opuchnięte i z trudem mogła je otworzyć. Dziewczyna miała również problemy z oddychaniem i połykaniem. - Ciężko było mi połykać, a nawet oddychać - powiedziała w telewizji CTV News.
Jej przyjaciółka niezwłocznie zadzwoniła po taksówkę i pojechała z nią do szpitala. Kun powiedziała, że lekarze przyjęli ją na oddział w ciągu kilku sekund po tym, jak zobaczyli jej twarz. Oczy miała opuchnięte powyżej i poniżej, a migdałki powiększone.
Kun przyznała, że to nie był jej pierwszy zabieg przedłużania rzęs w gabinecie kosmetycznym. Chodziła na niego przez kilka dobrych lat. Przez ostatni rok przedłużała sobie rzęsy metodą 1:1 co 2-3 tygodnie. Miesiąc przed feralnym incydentem zauważyła, że po jednym zabiegu jej oczy lekko nabrzmiały. Była przekonana, że tak skóra zareagowała na klej.
Nie był to jednak aż tak niepokojący widok, by nie zdecydowała się ponownie na przedłużanie rzęs. Przy kolejnej wizycie zapytała tylko kosmetyczkę, jakiej marki kleju używa, czy wciąż tej samej. Wyjaśniła skąd ta ciekawość, dodając, że może być uczulona na ten konkretny klej. Kosmetyczka nie znała nazwy, ale zapewniła ją, żeby się nie martwiła, bo jest sprawdzony i "powinien być dobry".
Kun poddała się zabiegowi, ale teraz wie, że nie powinna. - Nie powininnam była tego robić, kiedy usłyszałam, że kosmetyczka nawet nie wie, jakiego kleju używa i jakie składniki on zawiera - mówiła dziewczyna w rozmowie z CTV News. Kilka godzin po zabiegu jej oczy zaczęły nabrzmiewać bardziej niż ostatnio.
W szpitalu lekarze podali jej lek przeciwhistaminowy i dożylnie steroid. Następnie wysłali ją do domu z tabletkami antyhistaminowymi. Obrzęk znika bardzo powoli, a Kun martwi się, ponieważ nie jest w stanie usunąć kleju z powodu spuchniętych oczu. - Moje oczy są teraz w jeszcze gorszym stanie - powiedziała. - Teraz pod okiem mam coś, jak woreczek z płynem. To takie obrzydliwe - dodała.
Dziewczyna ma nadzieję, że uda jej się doprowadzić oczy do dawnego wyglądu, ale ostrzega kobiety, by przed każdym zabiegiem prosiły kosmetyczki o test alergologiczny.
Przed zabiegiem przedłużania rzęs przestrzega makijażystka, Magda Atkins. - Kilka lat temu był bardzo kosztowny, a dziś stać na niego znacznie więcej osób. Natomiast ja gorąco przestrzegam przed tym zabiegiem! Dziewczyny, nie róbcie sobie krzywdy! Nie dość, że estetycznej, bo mało które sztuczne rzęsy wyglądają ładnie, to jeszcze zdrowotnej, bo ten zabieg niszczy naturalne rzęsy. Widziałam wiele takich przypadków, kiedy przez zbyt częste doczepianie naturalne rzęsy były w stanie opłakanym… - wyjaśniała. Więcej na ten temat przeczytacie w naszym wywiadzie: Czy przedłużanie rzęs jest bezpieczne?