To ona wymyśliła pluszowego misia
Ze zdjęcia patrzy kobieta przykuta do inwalidzkiego wózka. Trzyma pluszowego niedźwiadka. To Margarete Steiff twórczyni pierwszego na świecie pluszaka. Niepełnosprawność nie przeszkodziła tej wyjątkowej, niezłomnej osobie patrzącej z fotografii żyć pełnią życia, realizować swoich celów, zyskać sławy, pieniędzy, a na dodatek stworzyć biznesu funkcjonującego z powodzeniem do dziś.
28.07.2016 22:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W lipcu 1847 w domu małżonków Friedricha i Marii Margarete Steiff w niewielkim miasteczku w Giengen przyszła na świat zdrowa, śliczna dziewczynka. To trzecia pociecha w rodzinie. I choć po kilku miesiącach dziecko dopadła straszliwa choroba Heinego-Medina – przekleństwo, z którym ludzkość poradzi sobie dopiero w XX wieku – dziewczyna okazała się być najlepiej zorganizowaną, najkreatywniejszą i najszczęśliwszą z rodzeństwa. Wyrosła na energiczną, przywódczą i pełną radości kobietę. Była uznawana przez dorosłych za wyjątkowo odpowiedzialną i godną zaufania – często powierzano jej pod opiekę całą gromadkę dzieci, choć w zasadzie to ona sama najbardziej tej opieki mogła potrzebować. Bezwładne nogi i wykręcone, nie do końca sprawne ręce, zdawały się nie stanowić dla niej żadnej przeszkody w czerpaniu ze świata tego, co najlepsze.
MASZYNA
To, że zostanie zdolną, sprawną krawcową, było właściwie nie do pomyślenia. Ale Margarete chciała się uczyć krawiectwa nawet wtedy, gdy wszyscy wokół usiłowali wybić jej to z głowy. Obserwowała pracę swoich starszych sióstr – Marie i Pauline. Kiedy okazało się, że przy użyciu standardowej maszyny do szycia nie będzie mogła używać ręcznego napędu z prawej strony, po prostu ją odwróciła. To pozwoliło jej manipulować korbką przy użyciu zdrowej dłoni, a materiał przesuwać do siebie, korzystając jedynie z ciężaru bezwładnych palców. Szybko stała się bardzo dobrą krawcową. W 1877 roku zatrudniła się w firmie małżeństwa Filzgeschäft i pracowała tak samo zręcznie jak inne szwaczki.
SŁOŃ
Dwa lata później, w grudniu, pośród zapomnianych dawnych papierowych wykrojów produkowanych w fabryczce strojów i tekstyliów, Margarete odkryła wzór niewielkiego słonika. Uznała, że to znakomity pomysł na prezent dla dzieci czekających o tej porze roku na niespodzianki. Na świątecznym jarmarku białe, mięciutkie filcowe przytulanki szły jak woda. Słonik zrobił karierę, a jego forma powielana jest do dziś. Margarete już wiedziała, że chce się zająć przede wszystkim szyciem zabawek. Dzieci są przecież ważne, choć nie wszyscy jeszcze widzą w nich ludzi.
W 1893 roku w miejscowości Giengen an der Brenz, 10 kilometrów od granicy bawarskiej, Margarete założyła własną firmę produkującą zabawki. Jej bratanek Richard Steiff zaczął właśnie naukę w szkole sztuki i rzemiosła w Stattgardzie. Chłopiec zafascynowany zwierzętami często odwiedzał pobliski ogród zoologiczny. Godzinami obserwował i szkicował zwierzęta. To jego rysunki stały się podstawą do opracowania wykrojów pierwszych form najsławniejszego na świecie misia, a Richard został filarem kilkuosobowej zabawkarskiej firmy swojej ciotki.
NIEDŹWIADEK
Rok 1903 to dla rodziny Steiffów czas spektakularnego sukcesu. To także rok, w którym w Lipsku zorganizowana została pierwsza światowa wystawa branży zabawkarskiej i moment, w którym zaczyna się kariera pluszowego misia. Na tę prezentację Margarete wraz z zespołem pracowników przygotowała wiele zwierzątek. Ale to prototyp niedźwiadka (jeszcze z trwale przymocowanymi łapkami i nóżkami, ruchoma wersja wyjdzie z fabryki Steiff na rynek dopiero dwa lata później) stał się sensacją targów. Na pniu sprzedano wszystkie sto sztuk uszytych na wystawę, a amerykański potentat handlowy zamówił dostawę składającą się z trzech tysięcy tych sympatycznych przytulanek. Ten transport zmobilizował rodzinną fabrykę do działania na najwyższych obrotach, zachęcając jednocześnie do ulepszeń i modyfikacji produkcji. Richard opracował nową technologię wypełniania przytulanki, zastępując stosowaną do tej pory słomę specjalną mieszanką trocin, których powszechnie używano jeszcze długo po wojnie do wypychania zabawek.
Z małego rodzinnego warsztatu w ciągu kilku lat powstała światowej sławy firma zabawkarska, która funkcjonuje do dziś. Po śmierci Margaret w 1909 roku firmę przejął Richard, który przeżył ciotkę o 30 lat. Pamięć tej niezwykłej, silnej i pogodnej kobiety została w Giengen (mieście, w którym się urodziła i w którym powstała powstała jej niewielka firemka), uczczona utworzeniem w 2005 roku Muzeum Zabawek. W tym samym roku wyprodukowany został również telewizyjny film „Margarete Steiff”, w reżyserii Xaviera Schwarzenberga, z rolą główną Haike Makatsch, opisujący życie tej najżyczliwszej dzieciom krawcowej.