UrodaRoślinny zastrzyk dla skóry. Recenzja kosmetyków Ziaja Naturalnie pielęgnujemy

Roślinny zastrzyk dla skóry. Recenzja kosmetyków Ziaja Naturalnie pielęgnujemy

Zero chemii, a w zamian same wyciągi z owoców i olejków. Do tego jeszcze opakowanie, które nadaje się do ponownego przetworzenia. Sprawdzamy, czy kosmetyki wegańskie marki Ziaja o wysokich indeksach naturalności to dobry wybór dla skóry (i planety).

Roślinny zastrzyk dla skóry. Recenzja kosmetyków Ziaja Naturalnie pielęgnujemy
Źródło zdjęć: © Materiały redakcyjne
Katarzyna Rapczyńska-Lubieńska

25.01.2022 | aktual.: 30.09.2024 15:02

Koktajle z superfoods, wegeknajpki i żywność pochodząca z ekologicznych upraw wyrastają jak grzyby po deszczu. Nic dziwnego, że producenci kosmetyków podążają za trendami i sami tworzą produkty z roślinnym składem. Nie ma w nich sztucznych substancji ani składników pochodzenia zwierzęcego. Działają superdelikatnie i są zdrowe dla skóry. Ale czy skuteczne? Aby się o tym przekonać, sprawdziłam nową linię produktów Ziaja Naturalnie pielęgnujemy.

99 proc. składników pochodzi z natury

Kosmetyki, które bazują głównie na olejkach oraz ekstraktach roślinnych, są przyjazne dla naszej skóry. To idealne rozwiązanie dla osób z cerą wrażliwą, trądzikową oraz skłonną do podrażnień. Stosując naturalne produkty do pielęgnacji twarzy, możemy dać skórze odpocząć od obszernego składu i sztucznych substancji, których lista na etykiecie często jest długa. Testując kosmetyki z serii Ziaja Naturalnie pielęgnujemy, nie miałam żadnych wątpliwości, że są to produkty bezpieczne. To dlatego, że zawierają aż 99 proc. składników pochodzenia naturalnego – w dodatku z odnawialnych źródeł.

Obraz
© Materiały redakcyjne

W przypadku serii Ziaja Naturalnie pielęgnujemy bardzo interesowało mnie to, czy kosmetyki poradzą sobie z moją wymagającą skórą. Liczyłam się z tym, że kosmetyki wegańskie nie wypełnią spektakularnie zmarszczek tuż po nałożeniu ani nie przywrócą owalu w tempie błyskawicy – to dlatego, że nie ma w nich ulepszaczy, są tylko same naturalne składniki aktywne. Ale dzięki temu dają efekty na dłużej i odmładzają nawet najbardziej wrażliwą cerę. Ponieważ pielęgnacja twarzy to dla mnie absolutne must do, wzięłam pod lupę:

·        Oczyszczający peeling do twarzy,

·        Tonik oczyszczanie skóry + lekki demakijaż,

·        Krem nawilżający na dzień,

·        Krem nawilżający na noc.

Obraz
© Materiały redakcyjne

Tapioka i woda morska w toniku

Oczyszczanie skóry to jeden z najważniejszych etapów w pielęgnacji. W ten sposób usuwamy nie tylko sebum, ale i resztki tuszu, fluidu oraz nagromadzone w ciągu dnia zanieczyszczenia. Poza tym czysta cera lepiej wchłania składniki aktywne zawarte w kremach czy serum. Gdy w moje ręce trafił Tonik oczyszczanie skóry + lekki demakijaż, od razu zwróciłam uwagę na skład. Roślinna receptura produktu oparta jest na delikatności inuliny i tapioki, a także oliwnych fitosterolach i mikroelementach wody morskiej. W efekcie dało to przyjemny zapach i ultralekką, bezbarwną konsystencję. Ponieważ na ogół noszę lekki make-up, tonik bez trudu poradził sobie z demakijażem. Bardzo łagodnie oczyścił skórę i okazał się niezwykle łaskawy dla oczu – zwłaszcza rzęs. Co więcej, śmiało można go nakładać na wielorazowe waciki kosmetyczne albo stosować jako tonik wyrównujący równowagę pH. Na uwagę zasługuje też butelka wykonana z biodegradowalnego tworzywa. Jako fanka ekologicznych nowości, zdecydowanie polecam!

Obraz
© Materiały redakcyjne

Zmielone pestki oliwek w peelingu

W przypadku skóry wrażliwej najlepiej dobrać taki produkt, który spełni swoje zadanie, nie podrażniając naturalnej warstwy ochronnej. Ponieważ mam cerę trądzikową z problemami naczyniowymi, nie raz zdarzało się, że peelingi ją podrażniały. Tym razem było inaczej, a to dzięki delikatnym pestkom oliwek zatopionych w kremowej konsystencji – są tak drobne, że prawie niewyczuwalne, a jednocześnie dobrze złuszczają skórę i pobudzają mikrokrążenie. Po nałożeniu odrobiny oczyszczającego peelingu przez minutę wykonywałam masaż twarzy opuszkami palców. Następnie dokładnie spłukałam całość i wytarłam twarz do sucha. Od razu zauważyłam, że cera nabrała promiennego kolorytu i stała się wyraźnie odświeżona. Z pewnością to zasługa cennych substancji – poza pestkami oliwek znajdziemy również m.in. przyjazną, ekologiczną tapiokę, zmielone fitosterole i bioaktywny olej canola. Dzięki nim kosmetyk nie tylko złuszcza, ale i dodatkowo pielęgnuje wrażliwą skórę. Spodobało mi się również opakowanie – w pełni oszczędne, bez zbędnej grafiki, z przejrzystym opisem – oczywiście tubka nadaje się do ponownego przetworzenia.

Obraz
© Materiały redakcyjne

Botaniczna bomba nawilżająca

Czy to możliwe, aby krem do twarzy spełniał więcej niż jedną funkcję? Gdy spojrzałam na skład Kremu nawilżającego na dzień, byłam zaskoczona, że tak krótki skład oferuje tak wiele. Znajdziemy tu m.in. fitosterole, które stymulują syntezę kolagenu oraz bioaktywny olej canola i botaniczne masło shea pozyskiwane z drzewa masłowego – każda z tych substancji skutecznie nawilża skórę i chroni ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Dodatkowo zawarte w kremie serum ceramidowe chroni przed nadmierną utratą wody i wspomaga właściwe nawilżenie skóry. Istotną zaletą kremu jest to, że szybko się wchłania i ma delikatny zapach kojarzący się z lasami deszczowymi. Według etykiety, kosmetyki z tej serii pachną starannie skomponowanym zapachem o nazwie zielony sekret, złożonym z olejków wytwarzanych wyłącznie z roślin, którym nie grozi ryzyko wyginięcia. A co ze skutecznością działa? Po tygodniu zauważyłam poprawę elastyczności skóry – stała się jaśniejsza i bardziej miękka w dotyku. Dotychczasowe zaczerwienienia stały się mniej widoczne, a zmarszczki nieco wygładzone.

Obraz
© Materiały redakcyjne

W trosce o skórę (i środowisko)

Moim ulubieńcem stał się również Krem regenerujący na noc, który doskonale poradził sobie ze skórą w czasie snu. W jego składzie znalazły się komponenty, takie jak fitosterole, bioaktywny olej canola, botaniczne masło shea, lipo-regenerujące glicerydy kokosowe oraz ultranawilżający kwas hialuronowy. Przyznam, że ostatni składnik najbardziej mnie zainteresował z uwagi na to, że moja wymagająca skóra potrzebuje solidnego nawilżenia. Spodobało mi się to, że po przebudzeniu moja skóra wyglądała na bardziej wypoczętą. Nawet gdy kilka razy zapomniałam nałożyć kremu pod oczy, rano budziłam się bez cieni i widocznego opuchnięcia. Jeśli chodzi o zapach, jest on wyjątkowo delikatny – to jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu o naturalności tych kosmetyków. Deklarację składa zresztą sam producent, który zapewnia, że seria Ziaja Naturalnie pielęgnujemy tworzona jest w duchu proekologicznym. Produkty są bezpiecznie dla skóry, ale również przyjazne dla naszej planety – świadczą o tym papierowe kartoniki oraz opakowania, którym można dać drugie życie.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (7)