#urodapowakacjach: kosmetyki z probiotykami
Bakterie, grzyby i drożdże w kremie? Brzmi jak horror. A tymczasem to sekret pięknej i przede wszystkim – zdrowej skóry! Kosmetyki z probiotykami i prebiotykami to wielkie odkrycie w dermatologii.
22.08.2018 11:22
Pijesz kefiry, zjadasz jogurty, kiszoną kapustę, ogórki i inne produkty zawierające probiotyki? Na własnej skórze poczułaś, jak dobre jest ich działanie. Nie tylko poprawiają odporność, ale też trzymają w ryzach wszelkie infekcje skórne, pozwalają dłużej cieszyć się piękną i lśniącą cerą. A gdyby tak, zamiast od środka, wspierać ciało probiotykami od zewnątrz? To bardzo dobry pomysł, przekonują dermatolodzy i producenci kosmetyków. Choć badania nad ludzkim mikrobiomem dopiero raczkują, już wiemy, że w naszym organizmie, również na powierzchni skóry żyje 10 000 najróżniejszych organizmów: grzybów, bakterii, drożdży. Mikrobiom skóry to zupełnie odrębny zestaw tych organizmów. Jeśli między mieszkańcami naszej skóry panuje równowaga, cera jest piękna, sprężysta, odpowiednio nawilżona i promienna. Gdy zaczyna panować chaos, pojawiają się stany zapalne, przebarwienia, trądzik różowaty, wypryski. Brzmi znajomo, zwłaszcza po upalnym lecie, urlopie, na którym dbanie o skórę idzie na bok, bo spędzamy godziny w słonej wodzie, wystawione na działanie słońca i wiatru, popijając kolejne drinki z palemką i zajadając się lokalnymi specjałami, które choć pyszne, nie zawsze dobrze działają na nasz organizm.
Jak przywrócić równowagę? Wyrzucając antybakteryjne mydła i chusteczki, a w to miejsce sięgając po kosmetyki z probiotykami i prebiotykami. To nowa kategoria w pielęgnacji, dlatego najpierw wyjaśnijmy, czym są probiotyki. To żywe szczepy bakterii i drożdży, które wspomagają naturalną florę bakteryjną. Natomiast prebiotyki to składniki, które stanowią pożywienie dla tych dobrych bakterii i wspomagają ich rozwój. W kosmetykach można znaleźć zarówno probiotyki, jak i prebiotyki. Ale co sprawia, że kremy czy balsamy zawierające bakterie nie psują się? Kosmetyki nie mogą zawierać żywych organizmów, dlatego do ich produkcji wykorzystywane są martwe bakterie lub ich fragmenty, zwane lizatami. Wówczas mamy gwarancje, że produkt będzie biologicznie stabilny i nie ma mowy o niekontrolowanym namnażaniu się bakterii. Właśnie dlatego kosmetyków z probiotykami nie trzeba trzymać w lodówce. Probiotyki działają trochę jak szczepionka dla skóry. Zabezpieczają ją przed działaniem szkodliwych bakterii, a prebiotyki wspomagają mikrobiom, który już masz na skórze. W kosmetykach znajdziesz jedne i drugie, a w niektórych przypadkach – kombinację obu.
Dlaczego warto włączyć probiotyki do codziennej pielęgnacji, a nie tylko łykać je w formie kombuczy czy suplementów? Przede wszystkim wzmacniają barierę ochronną skóry, więc są idealne dla mieszkanek wielkich miast i kobiet, które chcą opóźnić efekty starzenia. Jeśli smog, spaliny, klimatyzacja to twoja codzienność, sięgnij po kremy z serii Mikrobiom Alkemie czy Immu Balance Line polskiej marki Clarena. Probiotyki są twoim sprzymierzeńcem, jeśli masz problem z przesuszeniem skóry czy utratą blasku. Na zaczerwienienia sprawdzi się krem Clinique Redness Solution, który wzmacnia naczynka krwionośne i likwiduje rumień (niezastąpiony dla posiadaczek cery naczynkowej!). Jeśli lubisz luksusowe kosmetyki, czas poznać markę Aurelia, produkowaną na bazie probiotyków. Delikatny micelarny preparat do oczyszczania skóry sprawdzi się, nawet gdy masz bardzo wrażliwą cerę.
Probiotyki znajdziesz również w preparatach do pielęgnacji ciała. Coraz chętniej sięgają po nie polskie, popularne marki. Lirene i Ziaja mają płyny do higieny intymnej z probiotykami, Joanna – mydła i balsamy do ciała, Biały Jeleń – świetne i niedrogie żele pod prysznic z prebiotykami, preparaty do mycia twarzy czy higieny intymnej. Marki dermokosmetyków również przekonały się do dobrych bakterii. Kultowa seria do skóry atopowej La Roche-Posay Lipikar została wzbogacona o probiotyki, dzięki czemu jeszcze skuteczniej wspiera problematyczną skórę dorosłych i dzieci.
Wybierając kosmetyki z dobrymi bakteriami, koniecznie zwracaj uwagę na skład. Na liście składników najczęściej znajdziesz: Lactobacillus plantarum, Bifidobacterium longum, Bifida ferment lysate czy Lactococcus lactis H61. Bakterie pochodzą z kwasu mlekowego, ale nie musisz się obawiać, jeśli masz uczulenie na laktozę. Składniki kosmetyków nie przenikają do krwiobiegu, więc możesz cieszyć się nimi bez obaw o reakcje uczuleniowe. Jeśli do tego zmienisz dietę, przeprosisz się z kiszoną kapustą i pokochasz kefir, skóra szybko pokaże ci, że to była dobra zmiana.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl