Urodziła dziecko jako nastolatka. Młode matki zrozumieją jej słowa
Australijka Laura Thoms zaszła w ciążę w ostatniej klasie szkoły średniej. Tuż przed odebraniem dyplomu urodziła córkę. W rozmowie z "Daily Mail" mówi, że problem był tylko jeden, a jego rozwiązanie okazało się proste.
25.04.2018 | aktual.: 25.04.2018 19:17
Laura opowiada, że zaszła w ciążę po roku związku i stanęła przed najważniejszym wyborem: urodzić albo nie. W końcu podjęła decyzję, że zostanie mamą. I wtedy zaczęły się schody. – Moje życie stało się zupełnie samotne – wyznała. – Wszyscy moi przyjaciele skończyli 18 lat i nagle poczułam, że mamy ze sobą niewiele wspólnego – dodała.
W wywiadzie dla Daily Mail 21-latka opowiada, że urodziła zaledwie dziesięć dni po ukończeniu szkoły. Była z siebie dumna, również dlatego, że nie brała do siebie przykrych komentarzy. Wśród krytykujących jej stan, znaleźli się też nauczyciele. Od jednego usłyszała, że chłopak wkrótce ją zostawi. – Powiedział jeszcze, że nie wie, jak sobie poradzimy, nie mając pieniędzy – relacjonowała tamten okres.
Pieniądze się znalazły - zarówno Laura, jak i przyszły ojciec, poszli do pracy. Nigdy nie prosili o pomoc swoich najbliższych. 22-latka czuła jednak, że dobre zarobki nie rozwiążą wszystkich problemów. – Chodziłam na spotkania grupy matek i mówiłam, jak bardzo boję się, że nie dam sobie rady – wyjaśniła. Jej wiek też miał znaczenie. Przyjaciele imprezowali, a Laura zajmowała się dzieckiem.
– Czułam się przytłoczona. Nie mogłam rozmawiać z rówieśnikami, starsi znajomi byli zajęci. Naprawdę trudno było mi znaleźć równowagę – stwierdziła młoda mama. Niedługo później doszła do wniosku, że nie chce być taką kobietą ani matką. – Zmarnowałam beztroskie lata na zamartwianie się. Postanowiłam spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i wolę czerpać z niego pełnymi garściami – ujawniła.
Od jakiegoś czasu Laura prowadzi bloga, którego przekaz brzmi: "Nieważne, ile masz lat. Ważne, jakim rodzicem chcesz być". Zdaniem kobiety, nie wolno przejmować się porównaniami. – 30-letnie mamy wcale nie są lepsze niż te nastoletnie. Wszystko to kwestia podejścia – uznała. Może coś w tym jest?