Uzależnione od miłości. Agata i Kinga zdradzają, jak wygląda ich życie
Kiedy mężczyzna staje się dla kobiety narkotykiem. Agata i Kinga zdradzają, na czym polega uzależnienie od miłości. Obie są w stanie poświęcić wiele dla swoich partnerów. "Wolę być upokarzana ciągłym niezdecydowaniem niż zostać sama i to bez żadnej nadziei".
Na krótkim sznurku
Magda ma 32 lata i ogromną potrzebę miłości. Jest momentami tak zaślepiona, że nie widzi, jak traktują ją faceci. Od dwóch lat łudzi się, że będzie szczęśliwa u boku Karola. A ten, to klasyczny kombinator i "Piotruś Pan" w jednym. Nie chce się zdecydować na oficjalny związek, z obawy, że mógłby ograniczyć jego wolność, ale i nie ma odwagi powiedzieć Magdzie, że nie powinna liczyć na nic więcej z jego strony. Woli spotykać się wtedy, kiedy ma na to ochotę, chodzić do kina, na kolację, ale boi się zamieszkać razem. Trzyma ją na krótkiej smyczy, bo tak żyje się mu łatwiej. Chce się zabezpieczyć na wypadek, gdyby dobiła go samotność. Musi mieć zawsze kogoś na wyciągnięcie ręki.
Magda potrzebowała terapii, by zobaczyć, że żyje złudzeniami. Nie zmienia to faktu, że nie potrafi odpuścić. - Przeprowadziłam wiele rozmów z psychologiem, by zrozumieć, w jakim chorym procederze funkcjonuję. Tak bardzo chcę być z kimś, że jestem w stanie poświęcić się temu całkowicie. Nie widzę, że jestem omotana pięknymi słówkami i obietnicami bez pokrycia. Dziś wiem, że straciłam wiele lat, żyjąc pod dyktando niedojrzałych mężczyzn. Jestem od tego nieomal uzależniona, bo mam ogromną potrzebę kochania, opiekowania się. To jest jak narkotyk. Teraz, gdy od dwóch lat żyję w oczekiwaniu na deklarację Karola, wolę być upokarzana ciągłym niezdecydowaniem, niż zostać sama i to bez żadnej nadziei.
Robin Norwood, psychoterapeutka, tłumaczy to tak: "Okrutny, obojętny lub przewrotny partner staje się (…) narkotykiem – kimś, kto pozwala oddalić się od własnego, niespokojnego wnętrza, kto przynosi chwile ulgi i oszołomienia, kimś, bez kogo coraz częściej nie sposób się obejść. Lecz jednocześnie ten sam człowiek jest źródłem innych męczarni, toteż uzależnienie się szybko przybiera postać nałogu. Relacje mogą być toksyczne, a toksyny powodują, że kobieta traci poczucie własnej wartości. Czuje się zraniona i upokorzona działaniami mężczyzny, ale jednocześnie nie ma siły, by go opuścić”.
"Beze mnie nic nie znaczysz"
To Kinga słyszała najczęściej od męża i to przez blisko dwadzieścia pięć lat związku. Poznała męża jako młoda dziewczyna. Jej chłopak był bogaty, dał jej dostęp do świata, o którym wcześniej nawet nie marzyła. Chodzili ze sobą przez cztery lata szkoły średniej, a ona czuła się w obowiązku być jego opiekunką. Odrabiała za niego lekcje, pilnowała jego spraw.
Na studiach dalej się spotykali i choć nie mieszkali razem, ciągle była na jego wezwanie. Potem zaczęła pracować u jego ojca, tak samo, jak jej chłopak. Spędzali ze sobą 24 h na dobę. Nie miała wysokiej funkcji, pracowała jako sekretarka, ale to jej wystarczało. Wzięli ślub i niedługo potem Kinga urodziła. Przestała pracować, a mąż zaproponował, żeby została w domu z dzieckiem, kiedy on będzie zarabiał. Zgodziła się bez wahania, na rękę jej było, że będzie mogła poświęcić się całkowicie swoim najbliższym. Urodziła trójkę dzieci, była na każde ich wezwanie, karmiła piersią do prawie 3. roku życia. Mąż niespecjalnie zajmował się rodziną, nie było go nawet przy porodach.
Ona organizowała życie całej rodziny, rozwoziła dzieci, jeździła na targi ze zdrową żywnością, gotowała obiadki, chodziła na wywiadówki, przejęła całkowitą kontrolę nad domowymi sprawami. Zaczęła zatracać się w tym swoim domowym życiu, żyjąc wyłącznie gromadką dzieci i mężem, którym chciała ciągle się opiekować. A ten coraz częściej czuł się niepotrzebny. Zaczął pić, a gdy doszło do użycia przemocy, Kinga została zmuszona przez rodziców do odejścia dla dobra dzieci. Została bez żadnych środków do życia. Mieszkanie nie było jej, została zwolniona z pracy teścia, więc nie miała ubezpieczenia. Ma 45 lat i niczego się nie dorobiła żyjąc przez tyle lat dla męża i dzieci i zapominając o sobie. Gdy ją jednak pytam, czy nadal go kocha i czy wróciłaby do niego, nie zastanawia się długo i kiwa potakująco głową.
„Mężczyzna, który widzi, że jego partnerka dzielnie trwa u jego boku, wybacza mu agresję, czy zdrady, powtarza swoje zachowania. Zaczyna rozumieć, że jego kobieta, którą uważał za tak silną, tak naprawdę jest słaba i nie potrafi od niego odejść. Sam jednak wciąż jej potrzebuje, więc jej nie opuszcza, ale to on teraz zaczyna dyktować warunki” – wyjaśnia psychoterapeutka Eugenia Herzyk, autorka tekstu "Uzależnienie kobiety od mężczyzny”.
Kobiety uzależnione od mężczyznczęsto miały problemy w dzieciństwie, nie dostając należnej uwagi i dawki miłości od rodziców. Przenoszą więc takie potrzeby na swoich partnerów. Gdy połączymy to z obawą przed samotnością, stanowi to dodatkowy powód bycia w toksycznym związku. Kluczem do sukcesu powinna być psychoterapia i próba zrozumienia, że relacja, która łączy nas z partnerem, jest toksyczna. Początki zmiany takiej sytuacji będą równie dotkliwe, jak detoks u narkomana.