W Polsce istnieje systemowy problem z dostępem do legalnej aborcji
Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie nastolatki, której szpital w Lublinie odmówił usunięcia ciąży, wskazuje na to, że w Polsce istnieje systemowy problem z dostępem do legalnej aborcji - ocenia Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie nastolatki, której szpital w Lublinie odmówił usunięcia ciąży, wskazuje na to, że w Polsce istnieje systemowy problem z dostępem do legalnej aborcji - ocenia Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Trybunał w Strasburgu stwierdził we wtorek, że Polska złamała zakaz tortur, nieludzkiego i poniżającego traktowania oraz naruszyła prawo dziewczynki i jej matki do poszanowania ich życia prywatnego i rodzinnego, wynikające z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Ponadto, w ocenie ETPC, umieszczenie dziewczynki w placówce opiekuńczo-wychowawczej stanowiło naruszenie prawa do wolności i bezpieczeństwa osobistego.
Z tego powodu Polska będzie musiała wypłacić dziewczynie zadośćuczynienie w wysokości 30 tys. euro, a jej matce, która również była skarżącą w tej sprawie, 15 tysięcy euro. Oprócz tego Polska ma im zapłacić 16 tys. euro na pokrycie poniesionych kosztów i wydatków.
Jak powiedziała w środę na konferencji prasowej Dorota Pudzianowska z HFPC, Trybunał w Strasburgu zwrócił uwagę, że okoliczności towarzyszące określaniu prawa do wykonywania zabiegu legalnej aborcji cechowało "granie na zwłokę i zamieszanie".
"Zdaniem Trybunału skarżące otrzymywały nieprawdziwe, wewnętrznie sprzeczne informacje. Nie otrzymały bezstronnej porady medycznej, szanującej ich światopogląd i decyzje. Brak było specyficznie przewidzianej procedury, w której skarżące zostałyby wysłuchane, a ich stanowisko wzięte pod uwagę z zachowaniem minimum sprawiedliwości proceduralnej" - podkreśliła.
Pudzianowska zaznaczyła, że w ocenie Trybunału z Konwencji Praw Człowieka wynika obowiązek państwa stworzenia procedury, która pozwalałaby kobietom uprawnionym do przerwania ciąży na wyegzekwowanie swojego prawa w odpowiednim czasie.
"Trybunał zaznaczył też, co już stwierdzał w innych wyrokach wydanych w sprawach polskich, że instrumenty prawa cywilnego dostępne po fakcie, gdy nie udało się przeprowadzić zabiegu, nie są w tym zakresie wystarczające" - dodała.
Podkreśliła, że w ocenie ETPC system opieki zdrowotnej powinien być tak zorganizowany, że powoływanie się przez lekarzy na klauzulę sumienia - do czego mają prawo zgodnie z polskimi regulacjami - nie utrudnia pacjentom dostępu do świadczeń, do których są uprawnieni.
Pudzianowska zwróciła uwagę, że ETPC ocenił, iż polskie władze nie tylko nie ochroniły dziewczynki, ale w pewnym sensie współuczestniczyły w kreowaniu opresyjnej atmosfery.
"Trybunał wskazał, że w tej sprawie doszło do zachowań o charakterze prześladowczym; wskazał, że dziewczyna została potraktowana przez organy państwa w sposób haniebny" - podkreśliła.
Monika Gąsiorowska, jedna z pełnomocniczek nastolatki, zaznaczyła, że w ocenie Trybunału nic nie uzasadnia tego, by dane medyczne oraz dane pozwalające na identyfikację danej osoby przenikały do prasy i były przedmiotem publicznej debaty, a tak stało się w tej sprawie.
Jak dodała, Trybunał zwrócił też uwagę na to, w jaki sposób skarżące były informowane o swoich prawach i wprowadzane w błąd w zakresie procedury przerwania ciąży w przypadku przewidzianym prawem. "Osoba z ministerstwa żądała poświadczenia zgody matki przez trzech świadków i przesłania faksem, który byłby notarialnie poświadczony. Żądano też nie tylko zaświadczenia od prokuratora (potwierdzającego, że ciąża była skutkiem czynu zabronionego), ale też od krajowego konsultanta w zakresie ginekologii" - powiedziała. "Jest to przekroczenie uprawnień i wprowadzanie w błąd, stawianie dodatkowych warunków, które były w tym przypadku przeszkodami i graniem na czas" - podkreśliła.
W postępowaniu przed Trybunałem HFPC złożyła opinię, w której zwróciła uwagę m.in. na systemowy - w jej ocenie - problem z dostępem do świadczeń z zakresu zdrowia reprodukcyjnego w Polsce. "Z jednej strony mamy niezbyt precyzyjne przepisy ustawy o planowaniu rodziny, która wskazuje okoliczności, kiedy przerwanie ciąży może być legalnie wykonane, a z drugiej - jeżeli lekarz wykona zabieg z naruszeniem tych przepisów, może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej" - wyjaśniła Agata Szypulska z HFPC.
Sprawa, którą zajmował się ETPC, dotyczyła dziewczyny, która w 2008 r. zaszła w ciążę w wieku 14 lat. Wraz z matką twierdziły, że została zgwałcona, a sprawcą był jej rówieśnik. Prokurator wydał zaświadczenie potwierdzające, że ciąża była skutkiem czynu zabronionego (według Kodeksu karnego przestępstwem są kontakty seksualne z osobą małoletnią poniżej 15. roku życia). Zaświadczenie prokuratora dawało podstawę do przeprowadzenia aborcji.
(PAP/ma)