Wegetarianie z polskich wesel wychodzą głodni. "Wszystko było z mięsem, nawet nieszczęsna sałatka"
Kasia od sześciu lat jest wegetarianką. W tym czasie była aż na dziewięciu weselach i przyznaje, że wyszła z nich głodna. Czyja to wina? Pracownica restauracji twierdzi, że Państwa Młodych. Jak jest naprawdę?
19.08.2020 14:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tradycyjne polskie wesele w pigułce – duża ilość jedzenia, alkoholu i przygrywający do tego zespół muzyczny. Na stole sporo mięs – pieczony kurczak, schabowy, kotlet de volaille, zrazy wołowe i karkówka. Do tego tzw. zimna płyta, czyli śledzie pod wieloma postaciami, sałatki z majonezem czy galaretka z nóżek. Ale na początek oczywiście tłusty rosół. Większość gości nie wyobraża sobie wesela także bez "wiejskiego stołu", na którym znajdują się m.in. swojskie szynki, wędzone kiełbasy i smalec. Co na takim weselu mogą zjeść wegetarianie i weganie? – Zostają mi ziemniaki – mówi Kasia, która przeszła na wegetarianizm ze względów etycznych.
Zobacz także
Poszła na wesele, dostała rybę
Nie da się ukryć, że wciąż panuje przekonanie, że wegetariańska kuchnia to sama zielenina. Do tego jest bez smaku i zdecydowanie nie da się nią najeść. W rzeczywistości substytutów mięsa jest naprawdę sporo.
Dieta wegetariańska wyklucza spożywanie mięsa (także rybiego) i jego przetworów. Jej odmian jest wiele, a tą najbardziej radykalną jest weganizm, który wyklucza również nabiał i inne produkty pochodzenia zwierzęcego. Dieta ta uwzględnia jednak wiele innych produktów: owoce, warzywa, rośliny strączkowe (jako podstawowe źródło białka), grzyby czy przetwory powstałe z roślin. Jak udowadniają topowi szefowie kuchni, blogerzy kulinarni i osoby na diecie wege – z bogactwa produktów roślinnych można stworzyć naprawdę wspaniałe dania. Przekonała się o tym Kasia, która niedawno była na weselu w podwarszawskim Nadarzynie.
– Było pyszne wege jedzenie! Tofu w pesto bazyliowym, pieczony camembert z żurawiną, krem z pomidorów, duży wybór serów i zimnych przekąsek bez mięsa – wspomina. Był to jednak miły wyjątek. Na innym weselu nie było już tak smacznie. – Nie jem mięsa od sześciu lat, zaliczyłam w tym czasie aż dziewięć wesel. O preferencje żywieniowe zostałam zapytana sześć razy, ale niestety aż cztery razy dostałam rybę – mówi.
Dlaczego Kasia dostała rybę, wyjaśnia Karina Nowak, szefowa kuchni z Podhala, która od ponad dziesięciu lat pracuje w gastronomii. Od razu wskazuje też odpowiedzialnych za to, że ktoś wychodzi głodny z wesela.
– Z mojego punktu widzenia wina leży po stronie Państwa Młodych. To od nich zależy, co znajdzie się w menu. Z reguły to wygląda tak: organizatorzy zgłaszają liczbę gości ze specjalnymi preferencjami i zdają się na nas – mówi.
– Nie wchodzą w szczegóły, to my musimy dopytywać, czy to laktowegetarianie (osoby, które poza mięsem i rybami z diety wyłączają także jajka - przyp. red.), czy po prostu osoby, które nie jedzą mięsa, ale ryby i owoce morza już tak. To jest kolosalna różnica dla nas i dla tych, co będą to jedli – stwierdza Nowak.
Zobacz także
Co podać wegetarianom na weselu? Sprawa nie dla wszystkich jest prosta
Anita bierze ślub w przyszłym roku. Ona i jej partner pochodzą z niewielkich miejscowości, ale mieszkają w dużym mieście. Jedzą mięso, jednak w ich weselnym menu znajdą się pozycje dla wegetarian.
– Sporo dań będzie mięsnych. Wiemy jednak, że kilku naszych znajomych to wegetarianie i dla nich również będą przygotowane specjalne dania. Z pewnością nie wyjdą z naszego wesela głodni – mówi.
Co na jej weselu zjedzą wegetarianie? – U nas na daniem głównym będzie bezmięsne risotto i wege kotlety z soi lub białka grochu, do tego zupa plus sałatki, wege pasty, m.in. hummus, ale też sery i desery – przyznaje i dodaje, że wymyślenie wegetariańskich opcji nie wymagało specjalnego wysiłku.
Kasia uważa, że takie podejście to rzadkość. I wcale nie ma znaczenia, czy wesele jest w Warszawie, czy poza nią. W wielu miejscach spotkała się bowiem z nietypowymi propozycjami dań dla wegetarian. – Raz dostałam na danie główne to, co mięsożercy, tylko z małą modyfikacją, czyli kopytka z sosem i sałatką plus dwa cienkie plasterki cukinii – wspomina ze śmiechem. – Z dwóch wesel wyszłam faktycznie głodna. Nie było nawet sałatek czy takich zimnych przekąsek bez mięsa. Wszystko było z mięsem, nawet nieszczęsna sałatka. Na innych weselach było lepiej – przyznaje.
Karina, szefowa kuchni, mówi, że również zauważyła zmiany w weselnych menu. – Pracuję przeszło dziesięć lat w gastronomii i ta zmiana menu jest naprawdę widoczna. Jeszcze kilka lat temu wegetarianie i weganie byli na pojedynczych imprezach. Teraz praktycznie na każdą przygotowujemy specjalne dania – wege, bez laktozy, bez glutenu i tak dalej – relacjonuje.
Czy za wegetariańskie menu na weselu trzeba dodatkowo zapłacić?
A jak przekłada się to na ceny? Anita, przyszła panna młoda, przyznaje, że w przypadku jej wesela modyfikacja menu nie wpłynęła na wzrost kosztów. – Jeśli chodzi o ceny, to liczą jak za każdy inny "talerzyk" – mówi.
Jej słowa potwierdza pracownica restauracji z Podhala. – Za wegetarianina czy weganina płaci się tak samo jak za tego, co je mięso. Jeden po prostu dostanie schab z dodatkami, a drugi faszerowane wegańskim zamiennikiem mięsa pomidory, cukinie czy papryki albo odpowiednik tego schabu zrobiony z soi. U nas tych dań jest sporo, bo i ludzi, którzy nie jedzą mięsa, jest coraz więcej.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego obecnie w Polsce około 3 proc. ludności nie je mięsa (czyli ponad milion Polaków). Z punktu widzenia Kasi, wielu osobom wciąż wydaje się to jednak czymś nietypowym. – Kilka razy zrobiło mi się przykro, że nie mam nic do jedzenia. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na dziwaka, który sobie wymyśla i robi problem. Oczywiście usłyszałam też wiele razy: "ryba to nie mięso i że nic mi się nie stanie, jak raz zjem". To nie jest moja fanaberia, to moje przekonania i chciałabym, aby inni je szanowali – mówi.
Zapytana, czy to, że wychodzi z wesela głodna, wpływa na to, ile pieniędzy znajdzie się w kopercie, odpowiada szczerze, że nie. – Kopertę zawsze daję na początku wesela, podczas składania życzeń. I tak nie odebrałabym komuś pieniędzy za słabe jedzenie – deklaruje.
Rozwiązaniem dla przyszłych małżonków, którzy nie wiedzą, jak uniknąć problemu z gośćmi, którzy nie jedzą mięsa, może być klasyczna adnotacja na zaproszeniu - RSVP z prośbą o potwierdzenie przybycia i wybór opcji menu. Pozwoli to także uniknąć problemu, z którym w pracy spotyka się Karina Nowak. – Zdarzyło się już parę razy, że przyszedł kelner, świadek, a nawet sami Młodzi i powiedzieli, że na sali jest wegetarianin i nie ma co zjeść. Na szybko przygotowaliśmy jakieś zamienniki z tego, co było, ale dla nikogo to nie była komfortowa sytuacja. Widać było, że małżonkowie są zawstydzeni, u nas też to zaburzyło pracę. Mogli po prostu wcześniej zapytać, a teraz mają takie, a nie inne wspomnienie z wesela – kwituje kucharka.