"Wiemy, że głód przypomina o sobie także w autobusie". Od nich inni przewoźnicy mogą się uczyć
"Siedzi z wywalonym cycem i karmi, jakby nie mogła zrobić tego w domu", "Oburzające, że robi to przy ludziach" - podobnych komentarzy o matkach, które publicznie karmią piersią, można znaleźć w sieci bez trudu. Temat ten ciągnie się jak brazylijska telenowela. Jedni wymyślają dla karmiących kolejne zasady, inni pokazują, że do każdego można podejść po ludzku, bez nerwów. Oto przykład.
- Dzień dobry, Maluszki! Wiemy, że głód przypomina o sobie także w autobusie. Mamusia jest tak blisko, a rozwiązanie problemu znajduje się na wyciągnięcie ręki (dosłownie!). I NIE MA SPRAWY! Karmienie piersią jest - wybaczcie oczywistość - supernaturalne! Zatem każdy pracownik #PKM jest odpowiednio taktowny i dyskretny, kiedy widzi, że Mamusie muszą pokonać Wielki Głód w brzuszkach swoich Maleństw. Bo #PopieramyKarmiąceMamy! Tylko gorąco prosimy Drogie Mamusie o dyskrecję i wzgląd na innych pasażerów. Z góry za to dziękujemy! - taki komunikat pojawił się na fanpage’u PKM Jaworzno.
W ten zabawny sposób przewoźnik chce przekazać, że czasem nie ma wyjścia i kobieta musi nakarmić swoje dziecko. Nie ma powodu, by ją piętnować, a co więcej - kazać wysiadać i karmić na przystanku. Nie trzeba było długo czekać, by o sprawie zaczęli rozpisywać się internauci. Większość komentarzy jest pozytywna, choć nie brakuje tych, którzy karmienia piersią w autobusach woleliby nie widzieć.
- Sama karmiłam dziecko, ale zawsze miałam zapas mleka w butelce. Nie podobało mi się tak pokazywać i nie podoba mi się to dalej. To była wspólna chwila moja i dziecka i nikogo więcej, więc dziwię się, że mamy tak bardzo chcą to robić dokładnie wszędzie - komentuje jedna z kobiet.
- Skoro takie rzeczy mają być na porządku dziennym, to znaczy, że kobiety nie radzą sobie. Dawniej to było nie do pomyślenia. Kobiety były bardziej zaradne i w ciężkich czasach sobie radziły, nie trzeba było wprowadzać udziwnień - pisze jeden z panów.
- Ja karmię już 14 miesięcy. Karmiłam w różnych miejscach typu park, tramwaj. Zakrywam pieluchą tetrową lekko główkę dziecka i cyca, żeby nikomu nie przeszkadzało i jest git. Nie wyobrażam sobie krzyczącego dziecka, które jest głodne, a matka szuka miejsca wyznaczonego do karmienia po całym autobusie. Takie dziecko nie rozumie, jest głodne TU I TERAZ, nie za godzinę, jak mamusia znajdzie gdzieś miejsce, a już na pewno nie jest od tego miejski szalet, gdzie śmierdzi i jest mnóstwo zarazków - komentuje Martyna, mama Zuzi.
Podobnych inicjatyw ze strony polskich przewoźników można szukać jak igły w stogu siana. Komunikat PKM Jaworzno na wielu wywarł więc pozytywne wrażenie. Ale jak przyznaje rzecznik prasowy firmy, dla nich to przypomnienie oczywistości. Niezależnie od okoliczności, najważniejsze jest dziecko - w tym przypadku głodne.
- Skąd taka polityka? Mniej polityka, a bardziej zwykłe wypełnianie naszej powinności wobec podróżnych. Po prostu chcemy, aby przejazd z nami był jak najbardziej komfortowy dla każdego z naszych pasażerów - tłumaczy nam Maciej Zaremba, rzecznik prasowy PKM Jaworzno.
Zaznacza również, że kierowcy i kontrolerzy są odpowiednio przeszkoleni, by taktownie i z dyskrecją podchodzić do sprawy. - Karmienie piersią to po prostu ludzka rzecz, a także prośba do mam, by miały wzgląd na innych pasażerów - dodaje Zaremba, a w filmiku instruktażowym dla matek korzystających z miejskiej komunikacji wyjaśnia, że "to supernaturalna i piękna czynność fizjologiczna", więc nie może być stresująca dla maleństwa i dla pasażerów wokół.
Dyskusja na temat publicznego karmienia piersią trwa nieprzerwanie od dawna i nawet trudno doszukać się jej początku. W Chinach dla przykładu po burzy w sieci wprowadzono w autobusach specjalne przepierzenia, za którymi może schować się karmiąca matka. Choć wygląda to komicznie, wielu osobom się to spodobało. W Polsce coraz częściej powstają pokoje dla karmiących - choć w autobusach pewnie się ich nie doczekamy. Komunikacja miejska w kraju nad Wisłą musi po prostu z cycem się oswoić.