Blisko ludziWydają kilkadziesiąt tysięcy złotych na pasję dzieci. Wszystko podliczyli

Wydają kilkadziesiąt tysięcy złotych na pasję dzieci. Wszystko podliczyli

Ponad 100 000 zł rocznie na sport dziecka – tyle wydają rodzice zawodników. Jazda gokartami, pływanie, narciarstwo, judo – każdy sport kosztuje, gdy dziecko dużo trenuje, a rodzice chcą wspierać pasję.

Wydają krocie na pasje dzieci
Wydają krocie na pasje dzieci
Źródło zdjęć: © Getty Images

Czterech wyjątkowych chłopaków trenuje różne sporty, to, co ich łączy, to olbrzymia determinacja, poświęcenie, ale też super organizacja. Każdy z nich jest świetnym uczniem, umieją pogodzić dwa, czasem trzy treningi dziennie z nauką w szkole. Ich rodzice są bardzo dumni – sportowe i szkolne sukcesy cieszą każdego. Zanim pojawią się sponsorzy, jest dofinansowanie z klubu, potem Kadry Narodowej. Jednak ciężar opłacania trenerów, sprzętu czy wyjazdów spada na rodziców.

Ulubiony zapach – benzyna

Maksymilian Kosmala ma dziesięć lat, chodzi do szkoły muzycznej, a każdą wolną chwilę spędza jeżdżąc na torze. Jedyne, na co narzeka, to - zdaniem jego mamy Sylwii Kamińskiej -Kosmali - znikający zapach benzyny.

- Najbardziej nie lubi, kiedy oddaję do prania i jonizowania jego kombinezon. Wówczas nie pachnie benzyną, a to jego ulubiony zapach – mówi Kamińska-Kosmala.

- Jego największym dotychczasowym sukcesem było zajęcie 7. miejsca w klasyfikacji generalnej Kartingowych Mistrzostw Polski 2021. To był jego debiut – wyjaśnia dumna mama zawodnika.

Maks jeździ w teamie Blue Racing, należy do automobilklubu Rzemieślnik. Finanse, jak delikatnie ujmuje to mama zawodnika, to trudny obszar realizacji pasji syna.

- Posłużę się przykładowymi kwotami, aby oddać rząd wielkości wydatków. 2500 zł to koszt wpisowego na zawody, 200 zł to opłata torowa. Kompletny strój z atestami w wersji juniorskiej to kwota między 8-11 tys. zł. Trening na torze zewnętrznym to 1200 zł. Do tego dochodzi koszt napraw mechanicznych. Nowy kart benzynowy to około 28000-30000 zł. Raz w roku jeździmy też do Włoch na specjalne treningi na torach, jest to wydatek rzędu 12-15 tys. zł. Podsumowując sezon, czyli sesje treningowe i starty w zawodach w Polsce to pula 80-120 tys. zł na rok – skrupulatnie wylicza mama zawodnika.

Koszty kosztami, ale zdaniem rodziców Maks zyskuje coś więcej niż sportową satysfakcję.

- Czasem pójdzie coś nie tak i jeśli pojawi się na końcu stawki – trzeba przełknąć tę żabę. Jest to lekcja pokory. Chcemy, by Maks wiedział, że w niego wierzymy, dopingujemy – podsumowuje Kamińska-Kosmala.

Maksymilian Kosmala
Maksymilian Kosmala© Archiwum prywatne

Perfumy o nucie chloru

Wiktor Szamborski ma 14 lat, trenuje w MKP H2O Koszalin, jest już w Kadrze Narodowej, brał udział w Mistrzostwach Polski, jest wszechstronnym pływakiem, najmniej lubi pływać grzbietem. Jego mama Ewa Wasilewska jest bardzo dumna z pasji syna.

- Właśnie piszę wniosek do wójta gminy Biesiekierz, bo tutaj mieszkamy, mam nadzieję, że dostanie (trzeci rok z rzędu) nagrodę za osiągnięcia sportowe. Myślę, że nam w małym mieście jest trudniej. To my, rodzice pokrywamy większość kosztów jego startu i wyposażenia – mówi Wasilewska.

Pytana o szczegóły wydatków zaczyna wymieniać:

- Dużo tego, zacznę od dietetyka – taki sportowiec musi się specjalnie odżywiać, zjadać ponad 4 tys. kalorii dziennie, dietetyk – 400 zł miesięcznie, potem dochodzi fizjoterapeuta – raz w tygodniu 100 zł. Dalej jest dwóch trenerów – od pływania i tak zwany "lądowy", czyli taki, pod którego opieką ćwiczy kondycję. Każde zawody to koszt około 2500 zł, chyba, że odbywają się gdzieś blisko i nie trzeba jechać z noclegiem. Dużym kosztem są tzw. "skóry", czyli stroje startowe. To wydatek rzędu 700-100 zł, a dziecko w tym wieku szybko rośnie. Specjalna suplementacja to kolejne 500 zł na miesiąc. Dwa razy w roku jeździ na obozy kondycyjne – tygodniowy obóz kosztuje 2000zł, raz taki wyjazd był dofinansowany przez miasto, raz pozyskaliśmy sponsora – podsumowuje mama młodego pływaka. Na koniec dodaje, że klub syna jest jego wspólnotą potu i łez.

Lodowiec kilka razy w roku

Na stoku mówią na nią Mama Górska - jej syn Ignacy był drugim Polakiem w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski, potem dostał powołanie do Kadry Małopolski Młodzików, jeździ w KN Gondola Krynica, mieszka w Warszawie.

- Na nartach jeździ, odkąd pamiętam, a od 8. roku życia sportowo, teraz ma 13. Jest świetnym uczniem, chodził do Warsaw Montessori Middle School, która wspierała jego narciarską pasję. W ciągu roku ma kilkanaście wyjazdów. Sezon zawodów trwa od grudnia do marca, wtedy wyjeżdża w każdy weekend - mówi Daria Górska.

- Jeśli chodzi o koszty, podsumowaliśmy je – wyszło prawie 65 tys. zł rocznie. W tym jest 7 wyjazdów na lodowiec, wyjazdy kondycyjne, ferie – wiadomo na nartach, ćwiczenia z trenerem w Warszawie, fizjoterapeuta i do tego sprzęt. Ignacy potrzebuje 4 par nart na sezon, specjalnych strojów startowych… - wylicza Daria Górska.

- Pewno, że moglibyśmy sobie nowy samochód kupić, tylko że my wolimy wspierać pasję syna. Trochę się zdziwiłam, jak podliczyłam wydatki przygotowując się do naszej rozmowy, nie wiedziałam, że to aż tak duża suma wyjdzie. Powiem tylko, że w domu mamy drugą zawodniczkę, która jest z roku na rok coraz bardziej zaangażowana w narciarstwo…. – mówi mama narciarza i narciarki.

Ignacy Górski
Ignacy Górski© Archiwum prywatne

Mata zamiast dywanu

Renata Borzęcka jest mamą tegorocznego maturzysty, który jest medalistą Mistrzostw Polski i Pucharów Polski oraz członkiem Kadry Narodowej Juniorów. Bartosz Borzęcki ćwiczy judo w warszawskim klubie UKJ "Ryś". W przypadku Bartosza, który ma już 19 lat, zarówno klub, jak i kadra, partycypują w kosztach treningów.

- Koszty trenowania judo w grupach początkujących są niewielkie, raz na dwa lata zakup judogi - 150 zł. Wydatki związane z uprawiania sportu w przypadku Bartka, który jest juniorem, znacznie wzrastają. Ma to związek z dużą ilością startów zagranicznych i obozów. Koszty biorą na siebie kadra, klub i my rodzice. I tak, judogi z licencją Światowej Federacji Judo to koszt 600-700 zł – trzeba mieć dwie – białą i niebieską. Treningowe są dwukrotnie tańsze, gdyż nie muszą posiadać homologacji. Judogi wystarczają na około 2 lata. Koszty trenera od przygotowania motorycznego oraz wynajmu siłowni pokrywa całkowicie klub. Czasami trzeba skorzystać z odnowy biologicznej i z usług fizjoterapeuty, za które najczęściej płacimy my, 150 zł za godzinę – wylicza Renata Borzęcka.

- Zawodnicy startują ok. 10 razy w roku. Połowa startów jest w Polsce, to 300-400 zł za wyjazd. Koszty pokrywa klub. Reszta to wyjazdy zagraniczne na Puchary Europy od 3000 do 5000 zł. W przypadku Bartka połowę kosztów pokrywa kadra, a połowę klub. W czasie wakacji syn jedzie na 3 obozy klubowe, tutaj płacimy 20-30 proc., resztę pokrywa klub – podsumowuje mama Bartosza.

- Wszyscy czołowi zawodnicy w klubie są świetnymi uczniami. Są bardzo zdyscyplinowani i świetnie zorganizowani. Inaczej się nie da, gdy trzeba połączyć szkołę z taką liczbą treningów i wyjazdów na zawody, campy, puchary…. – mówi Renata Borzęcka.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (32)