Wypadanie włosów: kiedy powinnyśmy zacząć się martwić
Problem wypadania włosów może pojawić się w każdym wieku, choć najczęściej dotyka kobiet po czterdziestym roku życia. Zjawisko to może być zarówno naturalnym procesem, jak i informacją, że nasz organizm nie funkcjonuje tak jak należy. Zanim jednak zaczniemy się zamartwiać naszym stanem zdrowia, sprawdźmy, czym mogą być spowodowane objawy.
Problem wypadania włosów może pojawić się w każdym wieku, choć najczęściej dotyka kobiet po czterdziestym roku życia. Zjawisko to może być zarówno naturalnym procesem, jak i informacją, że nasz organizm nie funkcjonuje tak jak należy. Zanim jednak zaczniemy się zamartwiać naszym stanem zdrowia, sprawdźmy, czym mogą być spowodowane objawy.
Wzmożone wypadanie włosów większość z nas może zaobserwować zwykle jesienią, nie powinien być to powód do obaw o zdrowie. Cykl ich rośnięcia przypomina nieco cykl wegetacyjny w przyrodzie – tak jak liście na drzewach, nowe włosy wiosną rosną znacznie szybciej i obficiej, natomiast jesienią możemy zauważyć ich osłabienie, matowienie i wypadanie. Wzmożona utrata powinna trwać od trzech do pięciu tygodni.
Wypadanie sezonowe – bez paniki
Jeśli czas wypadania się przedłuża, lub ilość traconego owłosienia jest znaczna, powinnyśmy zadbać o zbilansowanie naszej diety. W chłodnej porze roku, kiedy spożywamy mniej owoców, brakuje nam często witamin. Aby wzmocnić naszą czuprynę, powinnyśmy zadbać o witaminy z grupy B, a także witaminy D i A.
Sezonowe wypadanie włosów nie jest zwykle tak widoczne u osób, które regularnie spożywają warzywa i owoce, dlatego aby przejść przez ten trudny czas bez większych strat, jesienią odżywiajmy się zdrowo. Jak sprawdzić, kiedy sezonowa utrata owłosienia przebiega normalnie, a kiedy jest zbyt intensywna? Zróbmy test. Odłóżmy mycie głowy na kilka dni (w trakcie zabiegu, masując skórę czaszki, tracimy sporo włosów, co może zafałszować wynik naszego badania).
Trzeciego dnia od ostatniego mycia wsuńmy palce pomiędzy kosmyki, ściśnijmy je i przesuńmy ręce od nasady do samych końcówek. Pomiędzy zaciśniętymi palcami zostaną nam włosy – przeliczmy je. Jeśli ich liczba nie przekracza dziesięciu – jest to wynik normalny i oznacza, że sezonowe wypadanie włosów jeszcze się nie zaczęło (albo już się zakończyło). Od dziesięciu do piętnastu włosów – jesteśmy w trakcie jesiennego cyklu utraty owłosienia – za trzy-cztery tygodnie wszystko powinno wrócić do normy. Wynik powyżej piętnastu oznacza, że sezonowe wypadanie włosów przebiega intensywnie, a jeśli wynik ten osiągniemy w innej porze roku niż jesień, powinnyśmy niezwłocznie wzbogacić dietę o witaminy.
W niektórych przypadkach nieodzowne będzie przyjmowanie suplementów witaminowych. W sytuacji, kiedy zmiana diety nie przynosi poprawy stanu włosów, należy zgłosić się do lekarza – czasem do rozwiązania problemu wypadających włosów niezbędne jest leczenie u endokrynologa.
Problemy hormonalne
U kobiet, u których wzmożone wypadanie włosów nie jest zjawiskiem sezonowym, podejrzewać można problemy hormonalne. Nienaturalna utrata włosów zauważalna jest zwykle między czterdziestym a pięćdziesiątym rokiem życia, czyli w okresie, kiedy rozpoczyna się menopauza, czasem jednak może pojawić się u kobiet młodszych, np. po porodzie. Za wszystkie te sytuacje odpowiedzialne są hormony. U młodych kobiet przyczyną wypadania włosów mogą być zarówno nieprawidłowości funkcjonowania gruczołu tarczycy, jak i nadprodukcja androgenów, hormonów męskich.
W okresie menopauzy głównym winowajcą odpowiedzialnym za pogorszenie się stanu czupryny i wypadanie jest zwykle zbyt duża ilość androgenów – hormony te produkowane są przez organizm kobiety przez całe życie, jednak po menopauzie zmienia się stosunek między nimi a estrogenami. Ponieważ po zakończeniu okresu rozrodczego produkujemy mniej hormonów kobiecych, zostaje zaburzona równowaga pomiędzy nimi a androgenami. Po porodzie natomiast wypadanie włosów spowodowane jest zazwyczaj przez inny hormon – prolaktynę, który stymuluje produkcję mleka. Każda z tych sytuacji wymaga innego podejścia, jednak leczenie lub przynajmniej zminimalizowanie skutków tej przypadłości jest możliwe.
Wypadanie włosów a geny
W niektórych rodzinach skłonność do utraty włosów to cecha dziedziczna przekazywana jest z matki na córkę. Rzeczywiście, geny odgrywają tu ważną rolę, jednak, co ciekawe, w sprawę wmieszane są również hormony. Genetycznie dziedziczy się bowiem nie tyle skłonność do utraty włosów, ile raczej nadwrażliwość cebulki na androgeny. W takim przypadku, choć poziom hormonów męskich we krwi jest prawidłowy, włosy wykazują w stosunku do nich pewnego rodzaju wyczulenie, co skutkuje osłabieniem cebulki i szybszym obumieraniem włosa. W przypadku dziedzicznej skłonności do wypadania włosów nie należy jednak uznawać tej przypadłości za fatum, lecz trzeba poszukać pomocy u lekarza – dobry specjalista będzie w stanie rozwiązać ten problem.
Na podst. Doctissimo.fr
Anna Loska/(gabi), kobieta.wp.pl