ModaWytworna dama szykownie rozebrana

Wytworna dama szykownie rozebrana

Jest zjawiskiem, spełnieniem nierealnych fantazji. Lubieżna, ale niebanalna, seksowna, a jednak w dobrym guście, drapieżna i uległa zarazem: kobieta- ideał o wzorowych kształtach.

Wytworna dama szykownie rozebrana

08.06.2007 | aktual.: 29.05.2010 11:46

Jest zjawiskiem, spełnieniem nierealnych fantazji. Lubieżna, ale niebanalna, seksowna, a jednak w dobrym guście, drapieżna i uległa zarazem: kobieta- ideał o wzorowych kształtach. "W świecie mody szykowna striptizerka liczy się bardziej niż sama Kate Moss"- zawyrokował włoski magazyn GRAZIA, ogłaszając Ditę von Teese ikoną stylu.

Dita wstaje wcześnie, przed mężem. Kąpie się, ubiera, maluje, zjada małe śniadanko i wypija filiżankę zielonej herbaty. Czasem rano piecze ciasto albo przygotowuje obiad na później. Poproszona w jednym z wywiadów o scharakteryzowanie samej siebie powiedziała: "Jestem dziewczyną, przed którą zawsze ostrzegała cię twoja matka".

Dita żadnemu synkowi już nie zagraża. Rok temu wzięła ślub i wraz z wybrankiem swojego serca, kontrowersyjnym muzykiem Marylinem Mansonem, mieszka w bajecznej rezydencji na przedmieściach Los Angeles. Na środku salonu stoi karuzela z różowym konikiem, zaraz za drzwiami minitrumienka. Ścianę ozdabia kryształowe lustro przystrojone ciężką, żeliwną swastyką. Obok robiony na szydełku pokrowiec na penisa. Najważniejszym pomieszczeniem jest jednak garderoba. To tu przykładna pani domu składuje kolekcje 350 kapeluszy, 400 gorsetów i ponad 1200 par pończoch. Buty mają swój oddzielny pokój.

Dita von Teese nie należy do grona typowych "fashion victims". Od chwilowych trendów woli kobiecą klasykę w stylu lat 30., 40. i 50. XX wieku. Wzorem są dla niej Rita Hayworth, Marlena Dietrich i najsłynniejsza amerykańska pin-up girl, Bettie Page. Paparazzi na Dicie nie zarabiają. Nie rusza się z domu bez makijażu, nie wychodzi nieuczesana; zawsze, niezależnie od sytuacji, wygląda nieskazitelnie. "Dita jest niczym wyjęta z pokazu mody. Karminowe usta, oczy podkreślone czarną kreską eye-linera, alabastrowa cera. Majstersztyk. 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu von Teese udowadnia, że ponadczasowa elegancja jest zawsze trendy. (...) Czy to będzie Gaultier, YSL czy Dior... na pierwszym miejscu zawsze widzisz Ditę. Ona jest marką samą w sobie"- zachwyca się VOGUE. I chociaż trzeba Dicie przyznać, że ma świetny gust, sławna stała się dzięki umiejętności rozbierania się, a nie ubierania. Striptiz w jej wykonaniu jest dziełem sztuki. Pani Manson nie wije się w tanich klubach, wypracowując tipy za majtki. Jest
nie tyle tancerką, co niekwestionowaną, oszałamiająco zmysłową królową mody w stylu złotych czasów Hollywood.

Swoje powołanie odkryła w wieku lat 15, gdy zatrudniła się w sklepie z bielizną. Szybko okazało się, że jest nie tylko świetną sprzedawczynią, lecz także jedną z lepszych jego klientek. Heather Renée Sweet, bo tak brzmi jej prawdziwe imię, niemal całą pensję wydawała na haftowane biustonosze, koronkowe podwiązki i jedwabne majteczki. Potrzeby miała wielkie, ale i energii sporo. Wkrótce zaczęła pracować na trzech posadach: w perfumerii, w klubie go-go oraz jako striptizerka. Dorabiała, pozując do sesji zdjęciowych. "Fotografowie chcieli, żebym się opaliła i wróciła do naturalnego blondu. Ale ja wiedziałam, że moim największymi atutami są właśnie nieznająca słońca cera i kruczoczarne włosy" - wspomina.

W 1997 roku Dita po raz pierwszy pozowała do sesji dla PLAYBOYA. Redaktor naczelny pisma Hugh Hafner, nie kryjąc fascynacji nietypową playmate, w ciągu następnych pięciu lat jeszcze 30 razy publikował jej pictoriale. Ale najważniejsze, bo okładkowe zdjęcie, powstało w 2002 roku: biała jak śnieg, czerwonousta Dita w czarnym, półprzezroczystym gorsecie ściskającym jej talię do nierealnych 40 cm. Numer rozszedł się błyskawicznie, tak też rozkręciła się i kariera Dity. W jednej chwili z bohaterki pism dla fetyszystów stała się niekwestionowaną, wszechpożądaną gwiazdą, symbolem seksu i mody zarazem.

"Odkąd pamiętam, showgirls zawsze mnie fascynowały. Dita była dla mnie jak objawienie. Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, zrozumiałem, że oto spełnił się mój sen - stanęła przede mną nieprzeciętnie, wręcz niewymownie elegancka showgirl z prawdziwego zdarzenia. Nic nie daje mi więcej szczęścia, niż widok Dity tańczącej w moich butach. Dla niej żaden obcas nie jest za wysoki. Ona łączy w sobie wszystkie cechy genialnego odmieńca: ma charakter, jest oryginalna, delikatna, ekscentryczna i naprawdę świetnie ubrana" - emocjonuje się słynny projektant butów, Christian Louboutin. Do fanklubu Dity należą też Marc Jacobs i Roland Mouret. Suknia ślubna Dity wyszła spod rąk Vivienne Westwood. John Galliano nie tylko zaprojektował garnitur pana młodego, Marylin Mansona, lecz także w prezencie ślubnym pozwolił pannie młodej wybrać sobie dowolną kreację z kolekcji Dior haute couture: "Nawet najlepsze aktorki na wielkich galach nie występują w tak spektakularnych strojach. Haute couture trzeba umieć nosić. Dita dobrze
wie, jak to się robi. Bez wahania dałbym jej każdą rzecz, którą stworzyłem. Ona zawsze wygląda rewelacyjnie, zawsze z klasą - nawet na zakupach w sklepie spożywczym". Od Louboutina panna młoda dostała 20 par drogocennych szpilek.

Ślub odbył się w zeszłym roku na zamku w Irlandii. Zrobione przez Stevena Kleina fotografie z wesela zajęły aż 10 stron amerykańskiego VOGUE'A. Jak do tej pory małżeństwo jest harmonijne - doskonałe niczym antyczny, zaręczynowy pierścionek Dity z siedmiokaratowym brylantem. Dita twierdzi, że Marylin jest wzorowym mężem, że wzajemnie uzupełniają się nie tylko ich charaktery, lecz także style. "Odkąd jesteśmy razem Manson nie nosi już obcisłych skórzanych spodni. Troszkę się do siebie upodabniamy, ale nie zatracamy własnych indywidualności. Moi poprzedni narzeczeni nigdy nie akceptowali mnie w pełni. Manson jest pierwszym mężczyzną, który nie tłamsi, ale podkręca moją teatralność, zachęca mnie do tego, bym była sobą. Podobnie jak ja podziwiam jego talent, on nieustannie daje mi odczuć, że ceni to, co robię ja. Poza tym jest obok Johna Galliano i Zaca Posena najlepiej ubranym mężczyzną, jakiego znam". Wbrew pozorom, skandalizujący rockman jest aniołem. Niewielu zniosłoby widok stanika swej małżonki okręconego
wokół szyi... Ozziego Osbourne,a (co miało miejsce podczas rodzinnej wigilii Osbourne,ów, na której Dita fachowo, rzecz jasna odpłatnie, prezentowała swe wdzięki). Marylin tymczasem z niekrytym zachwytem obserwował swoją żonę, gdy odziana jedynie w skąpą, wyszywaną kryształkami Svarowskiego bieliznę, zażywała na scenie kąpieli w czterometrowym kieliszku do martini. Kiedy ściągała z brzegu szkła zrobioną z gąbki "oliwkę", którą umoczyła w trunku, by następnie obmyć nią swój powiększony biust w rozmiarze C, nawet Elton John nie mógł oderwać od niej wzroku.

Dita jest nieprawdopodobnie gibka, a przy tym dystyngowana w ruchach (15 lat szkoły baletowej dało efekty). W jednym ze swoich występów zamienia się w pająka. Podwieszona na linach konsumuje muchę: powoli, warstwa po warstwie obnaża spętaną w sieci modelkę. W innym, osłonięta jedynie strusimi piórami, wyłania się z gigantycznej puderniczki. Na jej stronie internetowej (dita.net) możesz wybierać do woli spośród 15.000 wcieleń: Dita jako pielęgniarka, sekretarka, władcza bizneswoman. Za dodatkową opłatą dostaniesz autograf i dedykację taką, jaką sobie zażyczysz (Dita zastrzega sobie jednak prawo do odmowy, jeśli proponowana treść nie przypadnie jej do gustu). Możesz także zamówić pończoszki firmowane nazwiskiem von Teese. Nowe albo noszone. W tym drugim przypadku czas dostawy nieco się wydłuża. Członkowie odpłatnego klubu mają dostęp do sekretnego pamiętnika gwiazdy. Gościom pozostają jedynie rozbudzające wyobraźnię fotograficzne wizerunki. Większość z nich została zebrana w wydanym na początku 2006 roku w
Stanach albumie "Burlesque and the Art of Teese" (do kupienia na amazon.com oraz w butikach Victoria's Secret). Rarytas zarówno dla pożądliwych panów, jak i koneserów artystycznej fotografii. Artystka pozowała bowiem najlepszym w branży, fotografowali ją m.in.: Pierre et Gilles, Ellen von Unwerth, Michael Thompson.

Dla Dity nie liczą się jednak nazwiska, lecz efekt. Podobnie rzecz się ma z garderobą. Metka nie gra roli. Ważny jest fason. Pani Manson uwielbia robić zakupy zarówno w markowych butikach, jak i na pchlich targach. Potrafi godzinami chodzić po bazarach w poszukiwaniu atłasowych rękawiczek. Kostiumy na scenę od zawsze jednak projektuje jej przyjaciółka, również tancerka: Catherine D'Lish. Na większe sprawunki Dita jeździ do Paryża. Gorsety kupuje wyłącznie u MrPearla (po 5 tysięcy dolarów za sztukę). "W tym przypadku ważna jest nie tylko uroda, lecz także wygoda; źle dopasowany gorset potrafi zrobić więcej krzywdy niż za ciasne buty".

Dita twierdzi, że jej miłość do mody jest niemal jak uzależnienie. Nie przepuszcza żadnego pokazu. "Tu szukam inspiracji. Uwielbiam patrzeć na ubrania, słuchać dźwięku stukających obcasów, przyglądać się make-upom, fryzurom. Sama nie zamierzam projektować. Wolę być znana z tego, co robię najlepiej. Mam wielki szacunek dla designerów. Stworzyłam jedynie linię pończoch. Być może kiedyś poszerzę ją o bieliznę. Ale na tym koniec. Wiele znanych osób ma swoje linie ubrań. Ale co z tego. Jak przychodzi co do czego, to na czerwonym dywanie i tak pokazują się w czymś od Versace albo Valentino. Zresztą kłopot z gwiazdami polega na tym, że nie mają własnego stylu- zamiast tego zatrudniają cały sztab fachowców. To, co noszą, nie jest odzwierciedleniem ich gustu, lecz kompilacją upodobań aktualnych stylistów. Efekt jest taki, że wszystkie wyglądają niemal identycznie. Wyjątkami są chyba tylko Cher i Madonna".

Dita stylistę zatrudniła raz, ale kiedy zaordynował, że do swoich ukochanych obcasów vintage z lat 40. ma włożyć obcisłe dżinsy, zanim zdążył dokończyć zdanie, już był zwolniony. Dita jest zawsze w stu procentach wierna swojemu wizerunkowi. W najnowszej reklamie pomadki Viva Glam firmy M.A.C występuje półnaga- w drogocennej bieliźnie otoczona przez delikatne, mydlane bańki. Zupełnie jak na swoich pocztówkach. Bowiem niezależnie od okoliczności, von Teese nie ma zwyczaju robić niczego, co nie jest zgodne z jej osobowością, niczego, co jest wbrew klasycznej pin-up girl.

WYDANIE INTERNETOWE

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)